czwartek, 31 grudnia 2009

Relacje z pola walki 2010

Wracaliśmy główną arterią Warszawy pod prąd gawiedzi która opuszczał Plac Konstytucji po noworocznym koncercie. Obraz który przed nami roztaczał się przypominał obraz z pola walki. Wszędzie tłuczone o ziemie butelki. Skurwysyny tak zachlane że niektóre potraciły przytomność i leżały na wznak na ziemi. Przy niektórych stała już policja. Inni z obitymi mordami coś tam bełkotali wymachując agresywnie łapami. Wszędzie w siarczystej polszczyźnie okraszonej „kurwami” i „chujami”, rodacy dzielili się przeżyciami z „zabawy”. A nad wszystkim unosił się smród rzygów.
Przestraszeni Francuzi z którymi szliśmy stwierdzili że trochę straszno i może warto złapać taksówkę… Nie znali najwyraźniej pojęcia dobrej polskiej zabawy i ducha rozrywki drzemiącego w polskim narodzie!
Nareszcie można bawić się na całego - czytaj schlać się do nieprzytomności lub dać upust swojej tłumionej czasem agresji.
Gdy wsiedliśmy do metra zaczęły się śpiewy - czyli ryki o tym że policja to k…y, że coś tam jebać i komuś tam chuj w dupę.
Na jednej ze stacji wsiadł murzyn-od razu padły głośne komentarze o czekoladzie a potem od chujka skurwysynka z fryzurką a la przedstawiciel handlowy, dowcipy na cały wagon o „jebanym asfalcie”. Potem odśpiewanie CWKS Legia jako znaku porozumiewawczego, porzucanie chujami i kurwami i czas już wysiadać. Nie ma to jak dobra polska atmosfera sylwestrowa...

Dzienikarska prawda po polsku

Ostatnio media doniosły że w Kanadzie zasztyletowano „Polskiego policjanta”. Nie "policjanta polskiego pochodzienia", nie "policjanta z polskim obywatelstwem" tylko jak byk POLSKIEGO POLICJANTA. Przetarłem oczy ze zdziwienia: Jak to? Polski policjant? W Kanadzie? Z jakiej komendy? Czy w Kanadzie stacjonuje polski kontyngent policji? O co chodzi?
Okazało się że chodzi jak najbardziej o Kanadyjskiego policjanta, tyle że polskiego pochodzenia który opuścił kloakę 20 lat temu od dawna miał drugie obywatelstwo i preferował kochać ojczyznę z daleka. Ale jak zawsze polskie zdurniałe media wolą przekłamać żeby było że znów biją naszych.

Niestety trudno jest jednemu z drugim dziennikarzynie zrozumieć, że są ludzie którzy nie widząc dla siebie perspektyw w syfie, niejednokrotne zostawiając rodzinę i znajomych, i znosząc wyrzeczenia wolą stąd spierdalać i konsekwentnie od zera organizować sobie życie gdzie indziej. Zmęczeni syfem, skurwysyństwem, cwaniactwem i bezprawiem, nie widzą sensu dalszej walki. Nie widzą sensu bycia polskimi policjantami, inżynierami, lekarzmi itd. Są oczywiście i tacy co syf i skurwysyńśtwo wywożą za granice ale to już temat na inną rozprawę…
W podobnym klimacie kilka miesięcy temu pojawiła się informacja o morderstwie polskiego Marines gdzieś w USA. I tym razem chodziła o Polaka który opuścił syf wieki temu…

Pytanie po co polskie media wciskają tak przekłamane informacje? Otóż drogi polaku - tylko po to żeby było że znów biją naszych. To scala naród. Znów jest ta obrzydliwa Kanada gdzie jak wiemy polują na polaków od momentu gdzie polski oszołom zaczął rzucać krzesłami i „kurwami” na lotnisku grożąc że wszystkich pozabija, bo nie potrafił przejść przez automatyczne drzwi był polski Marines i teraz polski policjant…

wtorek, 29 grudnia 2009

Szkolna młodzież

Za tvn24:

Wyrywałam się, ale nie dałam rady. Ciągnęły mnie za włosy do lasu – wspomina 13-letnia Karolina. Dziewczyna została brutalnie pobita przez swoje rówieśnice. Koleżanki kopały ją po twarzy. Groziły przypalaniem papierosami. Znęcanie się nad Karoliną nagrały telefonem komórkowym.

Pobicie Karoliny, to nie pierwszy tego typu incydent. Do regularnych bójek przyznają się same napastniczki. Najbardziej agresywna z dziewczyn powiedziała, że do podobnych sytuacji dochodzi przynajmniej raz w tygodniu, a "solówki" odbywają się najczęściej poza terenem szkoły. Za sam napad dziewczyna dostała karę od rodziców: nie może z koleżankami grać na komputerze. Nie wyglądała jednak zasmuconą tym faktem.
Dziewczyny nie mają też wyrzutów sumienia z powodu napaści na Karolinę. - Biłam, bo jej nie lubię. Denerwowała mnie – mówi jedna z nich.


Nie nie drogi polaku to nie obrazki z więzienia o zaostrzonym rygorze. To historyjka z ot jednego podwarszawskich gimnazjów (zawsze mówiłem że trzeba uważać na podwarszawskie rejestracje). Gdybyś zastanawiał się jak wychować dziecko w tym kraju na uczciwego, przyzwoitego człowieka to zastanawiaj się dalej. Powodzenia...

Polski sąsiad

Mój przyjaciel od niedawna relokowany z daleka przez firmę do syfu, nie może zrozumieć dlaczego jego polski sąsiad zastawia mu codziennie bramę i furtkę wielką furą mimo zakazu parkowania tak że nie może wyjść z domu... Były prośby, groźby, straż miejska. I nic. Odpowiedz jest nie bo nie! lub JCKN (Ja cie kutasie nauczę) lub "moge se stawiac gdzie chce" Welcome to Poland my friend...

piątek, 25 grudnia 2009

Święta - czas wybaczenia i miłości





Ahhhh na reszcie Święta! Czas miłości i przebaczenia! Otwartości na bliźniego i wzajemnego umiłowania! Niektórzy mówią że nawet polski skurwysyn w tym podniosłym czasie potrafi przemówić ludzkim głosem. Nie wiem, nigdy nie słyszałem. Osobiście w to wątpie i z satysfakcją zamieszczam obrazki efektów rozmiłowania w Świętości i polskim skurwysyństwie narodu…
Krótki opis-otóż widzimy dwa upierdolone lusterka i zniszczone drzwi od samochodu… Nie wiadomo co było powodem agresji dobrego polaka. Może rozwścieczył go fakt że właściciel auta zahaczył kołem o wypalone od psich gówien klepisko które miało być trawniczkiem, może wręcz właściciel auta niepostrzeżenie rozgniótł największe z psich gówien będące chlubą pieska rozmodlonego polaczka? Może nie spodobała się rejestracja samochodu, a może po prostu polski skurwiel musiał komuś dać lekcje w czasie świąt by lepiej wchodziła wódeczka i śledzik. Jedno jest pewne właściciel auta zapamięta polską świąteczno-braterską miłość na długo... I tym skurwysyńsko polskim jakże typowym akcentem życzymy wszystkim. Wesołych Świąt!

wtorek, 22 grudnia 2009

Niezmierzone skurwysyństwo

Czasem człowiek stara się zsyntetyzować polskie skurwysyństwo, nadać mu jakiś sens, jakieś wytłumaczenie, początek, koniec. Mimo usilnych prób syntezy polskie skurwysyństwo jednak umyka definicjom ucieka wszelkim ramom czy gotowym schematom, jest praktycznie niemierzalne, nie ma wytłumaczenia. Dlatego, niczym wszechświat, warto go badać. Ot kilka dni temu pisaliśmy o 3 młodych skurwielach, dumnie zwanych blokersami, którzy zabili tylko po to żeby popatrzeć jak ktoś umiera, dziś czytamy o 3 śmierdzielach, którzy pobili do nieprzytomności kierowcę autobusu… Powód? Bo zwrócił im uwagę na przystanku końcowym żeby nie stali w drzwiach bo wyziębiają autobus…

Za tvn24
Ustalono, że 51-letni kierowca autobusu stał obok pojazdu, korzystając z kilkuminutowej przerwy. Na przystanku pojawiło się trzech młodych mężczyzn, którzy stanęli przy drzwiach autobusu. Ponieważ jest on wyposażony w automatycznie otwierane drzwi, które reagują na bliskość osób, kierowca zwrócił im uwagę, aby odsunęli się od drzwi, bo wnętrze pojazdu zbytnio się wychłodzi.

- Ta uwaga rozwścieczyła mężczyzn. Rzucili się na kierowcę, przewrócili go na chodnik, bili pięściami i kopali - relacjonował Gwis. Potem odeszli w kierunku ulicy Piotrkowskiej. Pobity kierowca z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu został przewieziony przez pogotowie do szpitala.

Wydarzenia zarejestrowała kamera policyjnego monitoringu. Tuż po zdarzeniu w jednym z klubów przy ulicy Piotrkowskiej policjanci zatrzymali dwóch podejrzanych w wieku 24 i 27 lat. Obaj byli nietrzeźwi, mieli po prawie promilu alkoholu w organizmie.

27-latek jest znany policji z wcześniejszych kradzieży, rozbojów i pobić. Po wytrzeźwieniu obaj sprawcy usłyszą zarzuty pobicia. Grozi im kara do 3 lat pozbawienia wolności. Trwa ustalania personaliów trzeciego z napastników.

Po raz kolejny, dobry człowieku, potwierdza się fakt że nie warto mieszać w szambie, nie warto zwracać uwagi czy starać się wpływać na polskie skurwysyństwo by choć trochę poprawić otaczającą zasyfiałą rzeczywistość. Bulgoczące skołtunienie odgryzie się zajadle, a obitą mordę będziesz leczył sam…

czwartek, 17 grudnia 2009

Wyżyny skurwionej psychiki

Dziś ciekawy proces-banda młodych polskich skurwieli zabiła dwójkę ludzi by zrobić sobie prezent na urodziny i żeby zobaczyć jak umierają. Bez powodu, bez przyczyny, bez sensu. Tak po prostu. Mordy? Typowo skurwysyńskie, zacięte, łyse, polskie jak "ziomale" (kojarzy się ze smierdzącą dupą w dresie) z blokowisk.
Mnie jako biologa syfu i skurwysyństwa w tym kraju uderza niezwykła wprost szybkość ewolucji genów skurwysyństwa wśród blokowisk która doprowadziła do wytworzenia się czystego skurwysyśtwa w najbardziej potwornej formie.


za TVN 24

19-letni obecnie: Krzysztof L. i Bartosz C. oraz 17-letni Mariusz K.
Czytanie zeznań na temat pierwszego zabójstwa
zostali oskarżeni o zabójstwo 16-latka. Krzysztof L. i Bartosz C. będą także odpowiadać za zabójstwo 32-letniego sąsiada. Cała trójka została doprowadzona z aresztu. Sąd zgodził się na publikację wizerunków oskarżonych. Na rozprawie oskarżeni zachowywali się swobodnie - często się uśmiechali.

Jako pierwszy na pytania sądu odpowiadał Krzysztof L. Pytany, czy przyznaje się do winy, odparł "niby tak". Odmówił składania wyjaśnień. Sąd odczytał jego obszerne zaznania ze śledztwa, z których wyłaniał się makabryczny obraz obu zbrodni. To właśnie Krzysztof L. przyznał, że mordowali, bo "chcieli zobaczyć, jak to jest zabić człowieka". On jako jedyny z trójki oskarżonych był wcześniej karany.

Najmłodszy z nich nie ma ukończonej nawet szkoły podstawowej. Dwóm 19-latkom grozi dożywocie; najmłodszemu - kara 25 lat więzienia. Obecna w sądzie matka zamordowanego 32-latka powiedziała dziennikarzom, że chciałaby dla nich kary śmierci. - Uważam, że za takie bestialstwo nie powinno być łagodniejszego wyroku. Oni to zrobili z premedytacją, szli z zamysłem zabicia - powiedziała. Przyznała, że obawia się stanąć przed nimi w sądzie, ale - jak podkreśliła - nie może stchórzyć. - Zapytam się ich tylko, dlaczego to zrobili. On był spokojnym człowiekiem, nie powinni go zabić, on powinien żyć - mówiła ze łzami w oczach.

Zbrodnia miała być "prezentem"

Do pierwszej zbrodni doszło pod koniec października 2008 roku w mieszkaniu przy ul. Więckowskiego w Łodzi. Znaleziono tam ciało 32-letniego właściciela z poderżniętym gardłem. Jak ustalono, zbrodni dokonali jego dwaj sąsiedzi - oskarżeni 19-latkowie. Zbrodnia miała być "prezentem" dla jednego z nich z okazji 18. urodzin.

Początkowo cała trójka piła alkohol. Gdy właściciel mieszkania położył się spać, oskarżeni postanowili go zabić. Z wyjaśnień Krzysztofa L. wynika, że Bartosz C. przytrzymywał nogi ofiary, a on dusił mężczyznę poduszką i wbił mu w szyję nóż. Gdy ofiara przestała reagować, obaj poszli zapalić papierosa. Później wrócili do pokoju. Wtedy jeden z oprawców wyjął nóż z szyi mężczyzny i przez kilka minut obserwowali, jak ofiara się wykrwawia i umiera. Na koniec ugodzili go nożem w brzuch. - Chciałem zobaczyć, jakie to jest uczucie, gdy nóż wchodzi w ciało - mówił L. Po zabójstwie, sprawcy zapakowali w poszewki i ceratę wszystkie
Czytanie zeznań na temat drugiego zabójstwa
przedmioty, których dotykali i zatarli ślady.
"Uderzaliśmy go, żeby szybciej umarł"
Do drugiego zabójstwa doszło w grudniu ub.r. w mieszkaniu jednego ze sprawców. Ofiarą był ich znajomy 16-latek. Dusili go sprężyną od ekspandera, później bili drewnianą pałką po całym tułowiu. - Uderzaliśmy go, żeby szybciej umarł. Chcieliśmy zobaczyć, czy będą ślady na ciele - tak relacjonował zbrodnię Krzysztof L.
Później oprawcy położyli belkę na szyi ofiary i stawali na niej zapierając się rękoma o sufit, "żeby był silniejszy nacisk". - Ja już widziałem, jak umiera człowiek od
Jednej ze swoich ofiar poderżnęli gardło, drugiego – swojego... czytaj więcej »
noża, teraz chciałem zobaczyć, jak umiera duszony - wyjaśniał L. Gdy nastolatek zmarł, zawinęli jego ciało w koc i przewieźli na dwukołowym wózku do parku. Tam zwłoki porzucili w stawie i przykryli je gałęziami. Później rozeszli się do domów, a następnego dnia znów razem pili alkohol.
Po drugiej zbrodni cała trójka została zatrzymana przez policję. W śledztwie Mariusz K. i Krzysztof L. przyznali się do winy. Z kolei Bartosz C. nie przyznał się do dokonania zbrodni.
Sąd dla nieletnich zdecydował, że 16-letni wówczas Mariusz K. za swój czyn będzie odpowiadał jak dorosły. Cała trójka została poddana obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Jak wynika z opinii biegłych, w chwili popełnienia zbrodni wszyscy byli poczytalni.


Koszmar prawda? Witamy w Polsce. Jak dobrze że jesteśmy cywilizowani i nie mamy takich barbarzyństw jak kara smierci! Już się zastanawiam jakie okoliczności łagodzące znajdzie sąd by dać szanse tym młodym skurwysynom. Może jeszcze mogli by zostać czyimiś sasiadami. W końcu całe życie przed nimi...

środa, 16 grudnia 2009

Ubiczowanie polskim skurwysyństwem.

Smakowanie polskiego skurwysyństwa ma w sobie coś ze sportów ekstremalnych. Im wyżej latasz tym mocniej pierdolniesz. Niestety w przeciwieństwie do sportu, kontuzji ulega ciało i umysł. Wczoraj doświadczyłem ubiczowania polskim skurwysyństwem.

Tak się składa że czasami mam zaszczyt pomieszkiwać w okolicy którą śmiało można nazwać oazą skurwysyństwa. Wypalone od psiego gówna trawniki, pety gaszone na klatce schodowej, śmieci walając się obok drzwi ot taki polski klimacik i przeniesienie modelu zachowań z zasyfiałej obory.
Tak tak, powiększa nam się grono nowych przyjezdnych, przynoszących swoją kulturę i porządek.
Jako coraz bardziej wytrawny badacz syfu czasem zapuszczam się w te rejony by na nowo czerpać energię z podkładów polskiego skurwysyństwa. Wczoraj tj. we wtorek przeżyłem misterium „ubiczowania skurwysyństwem”.
Zacznijmy od początku…
Moi sąsiedzi to zaradna para polaków. Nigdy nie widziałem żeby trudzili się pracą mimo tego często zmieniają samochody i mają się świetnie-i nic mi do tego. Pani ma zamiłowanie do białych kozaczków tlenionego koloru włosów i lubi używać słowa „kurwa zamiast przecinków, Pan za to preferuje odzież sportową a szczególności ortalionowe dresiki robiące „szuszuszu” przy chodzeniu. Również lubi używać słowa „kurwa” i „chuj” i ma typowo podkurwioną polską gębe. No i ważna sprawa są uczciwymi katolikami o czym informuje nas wysmarowany kredą katolicki kodzik na złe duchy na drzwiach. To ostatnie oczywiście zobowiązuje do kochania i szanowania bliźniego-szczególnie w polskim stylu.

Przygotowując się na pracowity dzień położyłem się spać wcześnie. Już śniłem o planach na przyszły dzień gdy o godz 2giej nad ranem obudziły mnie skurwysyńśkie ryki i bluzgi przed oknami. Jak się po chwili okazało był to dopiero początek. „Sąsiedzi” postanowili po raz kolejny o godz 2 nad ranem ściągnąć dwudziestu najebanych przyjaciół z półświatka na wieczorek towarzyski. Rzucający radośnie „kurwami” i „chujami”, goście nie omieszkali na klatce rozjebać paru butelek, drzeć mordy, odlać się, nacisnąć wszystkich guzików w domofonie budząc wszystkich itd.
Zaradni towarzyscy polacy, mieli głęboko w dupie że jest środek nocy, początek tygodnia, ludzie idą do pracy, niektórzy mają małe dzieci itd. Wszystko to gówno ich obchodziło. Przecież w dekalogu prawdziwego polaka jest napisane – sraj na innych- jesteś tylko TY!
Zaczęła się rozpierucha na całego, z darciem mordy najebką i muzyczką „umcyumcy”… Policja która pojawiła się w którymś momencie poprosiła grzecznie o ciszę i odjechała-oczywiście ze skutkiem żadnym. Tak było do 6stej rano, kiedy to ostatni goście załatwiali swoje potrzeby biologiczne na klatce.

Po 2 godzinach snu, ledwo żywy i nieprzytomny, zdążyłem się z pokłócić z żoną, spieprzyć większość rzeczy w pracy, zasnąć prawie na stojąco, oczywiście z góry mogłem zapomnieć o treningu, zaplanowanej na ten dzień kolacji i dobrym humorze.
Gdzieś tam w otchłani mózgu kołatały się doniesienia prasowe sprzed kilku miesięcy opisujący jak to w Irlandii jeden z rodowitych Irlandczyków rzucił się na polską rodzinę mieszkająca obok, z kijem baseballowym bo nie mógł wytrzymać ciągłych grylików,nocnych imprez i spotkań…. Artykuł traktował o „uprzedzeniach do polaków”… Ja również jestem uprzedzony…Wiem że człowiek zanurzony w polskim skurwysyństwie na dłużej albo ulegnie albo zdechnie, trochę jak z za późnym otworzeniem spadochronu…

sobota, 5 grudnia 2009

Misterium Polskiej kołtuńskiej mordy

Mamy weekend. Czas spokoju i odprężenia. Przemierzając dość luźne ulice stolicy doświadczyłem dwóch obrazków polskiego skurwysyństwa które wprowadziły mnie jak zawsze w zadumę.
3 pasmowa droga -organicznie do 80. Lewym pasem 60/godz ciągnie srebrnym mercedesem 220 polski cham. Za nim mruga na niego facet w dostawczaku. Polski skurwiel ani myśli zjechać. Kiedy dostawczak zjeżdża na środek, żeby wyprzedzić środkiem-polski skurwiel przyspiesza i zajeżdża mu drogę, kiedy dostawczak zjeżdża z powrotem na lewy to i polski kutas kieruje swoją srebrną rakietę na lewy. Potem był koncert wzajemnego zajeżdżania i hamowania przed nosem. Gdy dojechaliśmy do świateł ukazała się w mercedesie dość już zniszczona ale wciąż butna morda starego polskiego skurwysyna badylarza. Zdawała się mówić: „to ja tu kurwa jestem szefem a wam wszystkim ch… w d….. ja was nauczę!”

Dojechawszy już do ulic osiedlowych, jednopasmowych dopadł, tym razem mnie, skurwiel w seledynowym focusie. Wszystko było by super gdyby nie to że polak stwierdził że zrobi mi garaż w dupie - jadąc 5 centymetrów za mną. W ten sposób polak daje znać o swoim skurwysyństwie i problemach z erekcją oraz tym że przepisy są tylko dla debili-(jechałem ok 60). Coś na kształt „spierdalaj bo ja tu jadę”. Ponownie spotkaliśmy się na światłach. I ujrzałem najbardziej paskudną tłustą skurwysyńską zacietrzewioną polską mordę jaką w tym miesiącu widziałem. Wybałuszone gały i fałdy na skurwysyńskim zmarszczonym czółku mówiły-„i co kurwa ?”. Słowa które zresztą skurwysyn wypowiedział zza szyby licząc na jatkę (aczkolwiek skurwysyn polski zawsze gloryfikuje kult siły który w trzech słowach można określić jako „chcesz w mordę”?) Zaśmiałem mu się w polski ryj i odjechałem…
Jest coś takiego w polskich facjatach które wyróżnia prawdziwych polaków z powyższego obrazka od reszty nacji. To lekkie podkurwienie, to napięcie niczym przy sraniu z zatwardzeniem, czasem porażająca tępota, ta odrobina cwaniactwa i szczypta kompleksów.
Do tematu wrócimy…
Tak czy owak gdy będziecie na Gocławiu- wypatrujcie seledynowego focusa- może i wy spotkacie tam waszego polskiego przyjaciela…
Miłego odprężającego weekendu…

czwartek, 3 grudnia 2009

Norwegów polskie przygody

Dziś media podały ciekawostkę z cyklu "witamy w polsce".
Otóż przybyła do polski para Norweskich wędrowców. Podróżują razem od 28 lat. Przeszli do tej pory 250000 kilometrów 43 kraje. Idą na piechotę a cały swój dobytek przenoszą im trzy osły. Ot tacy ciekawi dziwacy...
Zatrzymali się na nocleg pod Golubiem Dobrzyniem. Podczas gdy smacznie sobie chrapali ktoś osiołkowi wpakował kule w łeb-i koniec podróży. Para jest zrozpaczona. Konkluzji też brak... Na pewno miło wspomną przygodę w Polsce.
Niektórzy rezolutni polscy internauci wnioskowali że na pewno „sami go zabili bo teraz chcą nowego” (polskie myślenie) lub że "powinno się włóczęgi pozamykać". Puenty brak, no może tylko "Łelkom tu poland".

wtorek, 1 grudnia 2009

Kraj sprawiedliwości

Zamieszczam link tylko dlatego że sprawa obiła mi się o uszy kilka lat temu i pasuje jak ulał do obrazu syfu i skołtunienia. Kiedyś trochę jezdziłem na moto-lecz polska szybko wyleczyła mnie z pasji. Od osób które były w pobliżu w tamtym czasie wiem że wyglądało to na ewidentne zabójstwo z premedytacją. Rzekomo coś tam sobie wcześniej powiedziali. Tak czy owak polski skurwysyn dyrektor wpakował chłopaka na latarnie "bo chciał go nastraszyć".
Dla tych co nie mają pojęcia co to GS500 to spieszę wyjaśnić iż jest to ot taki motorek do nauki.. żaden ścigacz.
Pamiętaj dobry człowieku skurwysyństwo w polsce umocowane jest w skołtunionej sprawiedliwości:

Życie warte 180 zł

Polska sprawiedliwość

Warto zwrócić uwagę że w polskim syfie sprawa ciągnęła się 2 LATA!!! Rodzina przechodzi koszmar a sąd postara się żeby poczucie krzywdy i bezkarności było zaserwowane w iście polskim stylu! Czyli w takim gdzie skurwysyn/morderca smieje się rodzine zabitego w twarz. (pamiętajmy że mówimy tu z przypadku zabójstwa a nie nieszczęśliwego wypadku spowodowanego przez jakąś sierotę)

Mnie jako entuzjastę polskiego syfu zastanawia dodatkowo jedna rzecz. Po co w miejscach śmiertelnych wypadków zamykać ruch na kilka godzin, robić pomiary, przesłuchiwać świadków. Zupełnie jakby się chciało na siłę udokumentować zdarzenie. Może warto od razu poprośić sprawcę o listę wpływowych znajomych lub wyciąg z banku-jeżeli ten jest wystarczająco wysoki a wypadek spowodowany jest z premedytacją, można by wlepiać karę administracyjną równie wysoką jak za zabicie chomika... Po co ta pseudo poważna szopka ze sprawiedliwośćią w polskim wydaniu?

Przekrojowy charakter syfu

Istotną cechą syfu jest to że ma charakter przekrojowy. Gdziekolwiek pobrać próbkę-na pewno tam będzie!

Dziś na autostradzie A4 był duży karambol zderzyły się najpierw 2 tiry, po czym, ponieważ tirowcom nie chciało się oznaczyć miejsca wypadku zgodnie z przepisami (po co? wszak polak potrafi), pieprznęły w nie kolejne tiry na domiar złego przewożące nowe samochody, w efekcie samochody fruwały w powietrzu a z czterech ciężarówek zostały drzazgi. Chyba nikt się nie zabił. Tyle że straty można liczyć w milionach… Ot zwyczajny poranek w syfie… Ktoś powie wszędzie są wypadki. Tak drogi Polaku, ale tylko w polsce tak głupie… (niestety z głupoty często giną też ludzie)
Mamy oto autostradę bez pasa awaryjnego (bo po co) na której ograniczenie jest do 110 (prędkości poruszających się nią polaków oscylują od 130 do 230-wszak polak jest świetnym kierowcą), na której dochodzi do wypadku tirów który to wypadek jest nieoznaczony (też po co). Ta sama autostrada kawałek wcześniej została oddana w stanie jak na syf przystało katastrofalnym:
Za PAP/dziennik polski:

Nawet przy prędkości niższej od dopuszczalnej, samochód co chwilę podskakuje na nierównościach. Gołym okiem widać fałdy na asfalcie, a przy tzw. węźle wielickim odczuwa się także wyraźnie różnice poziomów nawierzchni.
Zdaniem użytkowników nowego odcinka A4, pomiędzy Krakowem i Szarowem można wyliczyć znacznie więcej niedociągnięć. Np. niedostatecznie wyraźnie oznakowany wjazd na autostradę w Krakowie. Kierowca ma tam zaledwie kilkadziesiąt metrów na decyzję, gdzie skręcić, a do tego tablica kierunkowa A4 na Katowice jest znacznie większa od tej na Rzeszów.


Krótko mówiąc syf malaria! Na szczęście Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (żeby zrozumieć tą instytucję należy zobaczyć w jakim syfie przeprowadzane są remonty i stan polskich dróg) uspokaja:
że sukcesywnie będzie egzekwować od wykonawcy poprawki w ramach gwarancji - pisze "Dziennik Polski".


Innymi słowy partacze z GDDKiA uspokajają że nowa dopiero co wybudowana za ciężkie pieniądze droga będzie naprawiana przez partacza który ją od samego początku wykonał jak gówno.
Otóż kluczowym słowem do powyższego obrazka jest w polsce słowo „PRZETARG”. Jak to się w polsce zwykło w mediach mówić: „wszystko odbyło się zgodnie z procedurami”. A że efektem jest gówno zagrażające życiu, wybudowane za ciężkie pieniądze to jest już nieistotne. Ważne że są „procedury”. Będzie najtaniej i co za tym idzie najgównianiej, ale za to nikt (prokuratura, ABW, CBA, czy inne) się nie przypieprzy że nie było zgodnie z procedurami…
Już prorokuję że przez okres rękojmi wykonawca będzie naprawiał ten syf (blokując ruch i robiąc pierdolnik wokół-jak zwykle) po czym po okresie rękojmi drogę trafi szlag. I trzeba będzie rozpisać nowy przetarg, i ktoś tam go ponownie wygra itd.

Przypomina się też trochę inny przykład tzw. „procedur”. Nasi żołnierze jadąc na misje do Iraku dostawali buty w których pękały podeszwy, rozklejające się kurtki i broń osobistą która rozlatywała się w rękach (głośna sprawa sprzed kilku lat). Też było najtaniej, najlepszej produkcji polskiej (rzecz jasna!) i zgodnie z „procedurami”. Wszyscy byli więc zadowoleni-oprócz żołnierzy… Jak zwykle…
Niby kraj w Europie, niby w UE, niby są procedury, niby jest prawo, niby jest normalnie…

poniedziałek, 30 listopada 2009

Polscy snajperzy

Za Życiem Warszawy:

Późnym popołudniem 16 października policjanci z warszawskiej Woli zostali zaalarmowani, że w tramwaju linii 1 na wysokości skrzyżowania Okopowej i Anielewicza jakiś mężczyzna strzelał w kierunku kabiny motorniczego(…)Po kilkunastu minutach funkcjonariusze dostrzegli podejrzewanego mężczyznę i jego wspólnika. Wszystko wskazywało na to, że to ten pierwszy strzelał, u drugiego natomiast znaleziono pistolet pneumatyczny.

Zatrzymani mężczyźni byli pijani. 27-letni Łukasz S. miał 2 promile, natomiast 33-letni Artur S. – około 3 promili alkoholu we krwi(śmiało można nazwać go polskim snajperem). Trafili więc do izby wytrzeźwień. Obaj są doskonale znani policji, pierwszy przewijał się w policyjnych sprawach dotyczących przestępczości narkotykowej, drugi znany jest z kolei z przywłaszczeń, kradzieży, rozboju, zniszczenia mienia i gróźb.


Ostatnie czasy strzelanie do środków komunikacji miejskiej to plaga w Warszawie. W zeszłym tygodniu ostrzelano kilka autobusów. A przecież nie dalej jak kilka miesięcy temu pewien minister optował za ułatwieniem dostępu polaków do broni. Pomysł świetny, szczególnie w kraju gdzie nachalny prymityw (jak na wyżej załączonym obrazku) nawet pistoletem na kapiszony potrafi utłuc sąsiada czasem tak dla sportu lub w sumie nie wiadomo dlaczego-bo wypił i akurat tamten przechodził... Z drugiej strony ileż to było spraw gdzie napadnięty w swoim własnym domu facet w obronie własnej oraz swojej rodziny, z braku innych narzędzi załatwił sprawcę/ów np. nożem. Oczywiście w większości przypadków, na wniosek przykładnego prokuratora, kończyło się to odsiadką broniącego się… Ale cóż co syf to obyczaj…

czwartek, 26 listopada 2009

Z niecierpliwością odliczmy dni do Euro 2012!

Mamy kolejny smakołyk z serii: masowe imprezy sportowe w syfie.
Zresztą nie wart nawet wzmianki gdyż w syfie to norma, ale jednak dla pokrzepienia serc zamieszczam:
Za tvn24:
Gorąco było na boisku, gorąco było i na trybunach. Środowe derby Trójmiasta pomiędzy Arką Gdynia a Lechią Gdańsk przebiegały pod znakiem awantur, jakie wszczęli kibice gospodarzy. Sytuację opanowała ochrona meczu, ale stadion w Gdyni został dość mocno zdemolowany.
Pod koniec pierwszej połowy meczu, kiedy Arka przegrywała już 0:1, cześć jej fanów postanowiła odreagować złe emocje na kibicach rywali. Kilkadziesiąt osób zaczęło wyrywać krzesełka i rzucać nimi w kierunku sektora gości, których do Gdyni przyjechało około 500. Po chwili oprócz krzesełek w ruch poszły też race, a do uspokajania rozjuszonych chuliganów przystąpiła ochrona.
Zamieszki trwały przez koniec pierwszej połowy i całą przerwę meczu, co spowodowało opóźnienie wznowienia gry o około 5 minut. Gdańscy ochroniarze poradzili sobie sami z pseudokibicami, których większość skupiła się na 10. sektorze stadionu, interwencja policji nie była więc potrzebna.
W drugiej połowie padły dwa gole, ale tylko jeden dla drużyny z Gdyni, dla której były to ostatnie derby na starym stadionie. Jego modernizacja rozpocznie się na początku grudnia. Pod koniec spotkania pseudokibice Arki spalili kilka szalików Lechii, ale do kolejnych burd już nie doszło. Kibice Lechii, oddzieleni policyjnym kordonem, dotarli na pociąg, który zawiózł ich do Gdańska.


Już z niecierpliwością odliczamy dni do Euro 2012! Tłumnie przybywający kibice z Europy Zachodniej, ugrzęzną w kilkudziesięciu kilometrowych korkach po uprzednim urywaniu zawieszenia na polskich zasranych dziurami drogach, kilku zginie, zabitych przez pijanych lub durnych Polaków zapierdalających 180km/h w obszarze zabudowanym. Po dojechaniu na miejsce, zostaną przywitani przez gościnnych łysych polskich kibiców (nie wiadomo czemu zwanych pseudokibicami) kopem w mordę, tudzież nożem po żebrach i wtedy dopiero zaczną się zmagania sportowe na boiskach i trybunach...

Wyżyny bandyckiego skurwysyństwa

Dodajmy że chodzi o dzieci 14-15 letnie!

Zródło Onet


Bardzo dobrze go znałam, bo wcześniej spotykałam się z nim wiele razy. Ufałam mu. Poprosił, żebyśmy podjechały z nim do miasta, bo musi coś załatwić – opowiada Aneta.

Gdy przyjaciółki wsiadły do samochodu przestępcy, zobaczyły w środku jego kolegę a potem wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie. Usłyszały, że jadą do pracy i nie ma znaczenia czy tego chcą czy nie. Mężczyźni byli uzbrojeni. Zniszczyli im dokumenty, a Marcie połamali telefon komórkowy. Aneta krzyczała i próbowała wezwać pomoc. Za włosy wywlekli ją z auta, skopali i wyjącą z bólu wrzucili do bagażnika. Nie pamięta, jak długo jechała. Obudziła się już w Niemczech. Przestępcy przekazali dziewczyny kolejnym Polakom, którzy dowieźli je do Hamburga. W mieszkaniu, gdzie były przetrzymywane przez trójkę Polaków, bito je i grożono bronią. Oprawcy zrobili dziewczynom rozbieraną sesję zdjęciową. Fotografie trafiły do ogłoszeń towarzyskich w internecie z ceną za godzinę 150 euro. Tak do mieszkania w Hamburgu trafiali klienci.


Dalszy ciąg historii jest jeszcze bardziej drastyczny. W sumie chyba nie ma sensownej puenty oprócz tego że Polak Potrafi!
W swojej skurwionej psychice polski skurwysyn nie ma litości ani ludzkich odruchów, jedyny szacunek odczuwa do bata nad skurwysyńską mordą. Ale dobrze wie że w polsce takiego bata raczej nie uświadczy. Bo jak go złapią to będą musieli udowodnić a przecież nic na niego nie mają bo tylko zeznania jakiś 2 nieletnich i proces będzie się ciągnął 5 lat… W efekcie może i dostanie za zniszczenie czyjegoś zycia parę lat odsadki. Ale ponieważ wcześniej nie był karany i dobrze rokuje to wyjdzie po 2óch.

Tak tak wiem-przecież sprawa handlu żywym towarem nie jest tylko domeną polską. Ale czy całość nie wpisuje się w dużo szersze spektrum skurwysyństwa? Czyż nie mieliśmy kilka miesięcy temu sprawy polskiego gangu wymuszającego haracze od polaków w Hereford? Czyż nie przerabiamy co rusz przymusowych obozów pracy we Włoszech czy Holandii gdzie zaradni polacy załatwiają swoim rodakom prawdziwe piekło? Polak potrafi!

poniedziałek, 23 listopada 2009

Knur Skurwysyn

Dziś miało być o czymś zupełnie innym wręcz poważnym, niestety gonionieni pilną potrzebą operacyjną musieliśmy odłożyć poważny temat na później, a wszystko przez prawdziwy diament polskiego skurwysyństwa!
Rozmowa z szatni męskiej jakiegoś kompleksu rekreacyjnego doprowadziła nas do spotkania właśnie z nim! Archetypem polskiego prymitywa! To mistyczne przeżycie coś na kształt oświecenia!
Ale do rzeczy. Rozmowa której tylko w części mieliśmy zaszczyt słuchać odbywała się między dwoma prawdziwymi polakami. Jednego nazwiemy roboczo „knur skurwysyn” (ze względu na nalaną polską mordę z małymi kurewskimi wąsikami i małymi oczkami świni) drugi to zaś przeciętny typek, za wszelką cenę chcący dorównać knurowi skurwysynowi poziomem i klasą.
„Knur skurwysyn” jest dobrze po piędziesiątce ma brzuszek prezesika kutasika i poza mordą knura wygląda jak zwykła zachlaj morda. Niestety nie jest zachlaj mordą tylko polskim „biznesmenem”. Rozmowa kręci się wokół ostatniej podróży knura. W rozmowie nieważny jest cel wizyty, negocjacje czy chociażby ciekawe miejsca które knur mógł zobaczyć swoimi małymi polskim oczkami (knur gówno sobą reprezentuje-ale prowadzi jakąś firmę Chujex lub Polsrak i ma kase-to wyznacznik!) najważniejszym przeżyciem jest……PODRÓŻ SAMOLOTEM.
Knur w rozmowie gra „polskiego luzaka”, rzuca „kurwami” na lewo i prawo i drze polską mordę na całą szatnię-kto jak kto ale przecież on „Knur Skurwysyn” lata non-stop po całym świecie jak pan!
Tym razem leciał LOTEM (surprise!):
(dokładny zapis z pamięci)
-ale mówię ci kurwa, ale na pokładzie co oni tam dają do żarcia, kurwa to syf jebany, mówię im co wy tu kurwa dajecie! Kiedyś to kurwa było w samolotach… Zamyślił sie przez chwilę...
-Ale żeśmy z Jurkiem popili-kontynuował knur- to kurwa można było to wjebać, kurwa. (Wszak należy pamiętać że w dekalogu polaka jest napisane będziesz chalał często, a jak za darmo to na umór)
-A te stewardessy to jakieś stare świnie, jedna była tylko taka dupa co może miała ze 35 lat inne to kurwa jakieś stare babcie-(knur sam ma ok. sześćdziesiątki)
(wszak należy pamiętać że w dekalogu każdego prawdziwego polaka pokroju knura skurwysyna: kobieta=szmata lub coś podobnego czym z pewnością należy pomiatać. Knur skurwysyn należy bowiem do grupy która jak na polaka przystało dzieli kobiety na niezłe dupy które można kupić za pieniądze lub stare dupy którymi gardzi )

- Lepsze żarcie dawali w „Eir Fręsie” kurwa, kiedyś latałem, ale tam pierdolone żabojady tylko po francusku, napierdalają
-Tak tak- dodał typek- Żabojady i Makaroniarze piloci tylko kurwa po swojemu gadają, jebane nacje
(wszak należy pamiętać że w dekalogu dobrego polaka jest napisane będziesz gardził każdą inną niż polska nacją i jej kulturą).
Oczywiście należy dodać że ni jeden ni drugi w żadnym języku ni chuja nie potrafią sklecić zdania (ale oni nie należą całe szczęście do jebanych nacji per se)
Rozmowa toczyła się dalej ale jakoś już musiałem iść…

I można się zastanawiać po co przytaczam przykład polskiego „Knura Skurwysyna”, wszak przecież wszędzie można spotkać prymitywnych debili?
Zgadza się! Tyle że gdzie indziej podobne knury to element spychany na margines społeczeństwa, może i znajdujący wspólny język z podobnymi prymitywami ale gdzieś w głębi zdający sobie sprawę że są gówno warci. Nigdy poza granicami polski nie spotkałem się w miejscu publicznym z afiszowaniem się prostactwem i skurwysynskim zacietrzewieniem, zianiem nienawiścią i pogardą do innych nacji, kobiet itd. I to do tego przez kogoś w podeszłym wieku, przeciętnego przedstawiciela kalsy średniej. W polsce natomiast jest to sposób na bycie fajnym, prawdziwym patriotą i dobrym polakiem. Takich knurów słychać na każdym kroku-prostych, prymitywnych, głośnych czujących się w polsce świetnie, kreujących styl bycia. Po co komu uczyć się języków, czy brać książkę do ręki skoro wśród swoich można się dogadać a wszyscy inni wiadomo to gówno: makaroniarze, żabojady, szkopy, angole, żółtki itd.
Po co przyznać się do braku doświadczenia i minimum obycia? – przecież zakompleksionym skołtunieniem można pokazać że ci inni to złamasy, my polacy pany!

niedziela, 22 listopada 2009

Próba walki z syfem-przykład kolei mazowieckich

Gdy 2 tygodnie temu oglądałem wywiad z Jakubem Majewskim (szefem kolei mazowieckich) wydawało mi się przez chwilę że oglądam wywiad w nie polskiej telewizji. Facet mówił że czas najwyższy przekształcić koleje mazowieckie w spółkę rentowną, zmodernizować tabor, stworzyć nowe połączenia do większych miast Mazowsza, zlikwidować pociągi, które wożą tylko kolejarzy, przesunąć część składów na godziny odpowiadające pracownikom biur, uczyć pracowników angielskiego (!) tak by każdy kto podejdzie do kasy dostał informację której potrzebuje. Mówił także o podejściu do klienta, że czas najwyższy traktować pasażerów jako klientów, pokazać że można jeździć koleją szybko i bezpiecznie, że każdy pracownik spółki powinien brać odpowiedzialność za swoje przedsiębiorstwo itp. Co ciekawsze facet mówił nie jak polscy polityczni partacze (pieprzą od rzeczy komunały z których nic nie wynika), tylko jak manager (i to nie polski). I co? I CO? I CO???
I wielkie gówno!!!
2 dni temu dowiedziałem się z prasy że Pan Majewski stracił posadę. Trafił na opór związków zawodowych (tak-tych co piszczą i palą opony przed sejmem o to by z między innymi moich podatków dopłacać do ich nierentownych źle zarządzanych przedsiębiorstw) i rządzących Mazowszem polityków PSL- podaje prasa.
A wiecie dlaczego? Bo na ten kraj nie ma ratunku będzie dalej tonął w szambie syfu ku zadowoleniu jakiegoś Juźka, czy Zenka którzy na pewno teraz opierdalają ćwiartkę zagryzając kiełbachą ciesząc się że wyjebali Majewskiego na morde i „uratowali” nierentownego molocha przed zmianami. Im większy syf tym większe zacietrzewienie w walce!
A Majewskiemu życzymy by poszedł po rozum do głowy i nie zajmował się ratowaniem tego bagna, tylko jak każdy rozsądny człowiek spakował manatki i wyjechał stąd w miejsce gdzie docenia się zaangażowanie i incjatywę...

piątek, 20 listopada 2009

Dopiero co relacjonowaliśmy przejawy polskiego skurwysyństwa drogowego, mając nadzieje że tym razem będzie na trochę basta, ale media, nie dają za wygraną i dalej bombardują skurwysyństwem oraz polskim skołtunieniem połączonym z głębokimi ubytkami przepitych mózgów.
Dzień po tragedii spowodowanej przez najebanego skurwysyna w dostawczaku, wszechwiedząca superstacja TVN24 wyemitowałą reportaż o tzw.
jeździe polskiej (czytaj-skurwysyństwu). Jak bardzo trzeba mieć zlasowany łeb żeby zpierdalać pod prąd po autostradzie??? No nie tak bardzo-polak potrafi!
Tu przypominają mi się artykuły z Rzeczpospolitej z zeszłego roku opisujące jak to wredna Niemiecka policja, rzekomo uwzięła się na biednych polskich kierowców…I daje im wielkie mandaty za byle gówno!

Dziś Natomiast kolejny miód z krainy miodem i wódą płynącej:
Za TVN24- W czwartek w Opatówku (powiat kaliski) około godz. 15 uwagę policjantów zwrócił Volkswagen Passat, który wyglądał jakby jechał bez kierowcy. Zatrzymali auto - okazało się, ze za kierownicą siedzi 11-letnia dziewczynka. Jej pijana matka siedziała obok, a z tyłu chowali się dwaj synowie kobiety w wieku 2 i 5 lat.
I dalej:
Kobieta, u której badanie wykazało 4 promile (sic!!!) w wydychanym powietrzu, próbowała uniknąć odpowiedzialności za zdarzenie. Zaproponowała funkcjonariuszom łapówkę (200 zł).

Krótko mówiąc cud miód skurwysyństwo.

Ale cóż przykład płynie ze szkoły:
1,6 promila w wydychanym powietrzu miała nauczycielka szkoły podstawowej pod Działdowem w województwie warmińsko-mazurskim. W takim stanie chciała uczyć, ale jej plany udaremniła dyrektorka szkoły, w której pracowała. To ona wezwała policję. W dwóch innych szkołach województwa z nauczycielki przykład wzięli uczniowie i też przyszli na lekcje pijani.
Za wykonywanie czynności pod wpływem alkoholu nauczycielka stanie przed sądem grodzkim. Z kolei pijanym uczniom z dwóch gimnazjów w Nowym Mieście Lubawskim i Ełku grozi wydalenie ze szkół.

W tym drugim przypadku chłopiec był w takim stanie, że trafił do lekarza, a następnie do szpitala na obserwację - poinformowała Izabela Niedźwiedzka z biura prasowego warmińsko-mazurskiej komendy wojewódzkiej policji. Policja nie informuje, ile alkoholu wypił nastolatek.


W polsce się pije, a raczje żłopie się wódę bez okazji, bez ograniczeń, bez opamiętania. To dzięki wódzie zwyczjowo rozbiegane polskie oczki rozluzniają się a morda nabiera typowego czerwonego tępego wyrazu.


Jazda Polska
Mamo dlaczego tak smierdzisz wódą
Dzieci otwórzcie butelki

środa, 18 listopada 2009

Skurwysyństwo drogowe - reaktywacja

Polskiego skurwysyństwa ciąg dalszy-skurwysyństwo polskie ma to do siebie, że lubi się powtarzać i nie wyciąga żadnych wniosków czy nauki, dorzucając do tego brak bata nad mordą w postaci nieudolnego prawa i mamy polski skurwiony mental.
Otóż dobry człowieku wyobraź sobie że idziesz rano do pracy, szkoły, odprowadzasz może dzieci i przechodzisz przez przejście dla pieszych (miejsce święte w ruchu drogowym w krajach cywilizowanych). Nagle ni stąd ni z owąd wpierdala się na ciebie, twoje dzieci i innych przechodniów, polski skurwiel dostawczym IVECO (dostawczakami jeżdżą często totalni debile) i taranuje wszystkich-niby widok normalny w polsce, bo pieszy na jezdni to dla polskiego skurwysyna drogowego śmieć i nikt nikogo nie przepuci -problem w tym że tym razem pieszym nie udaje się uciec i dostają się pod koła skurwysyna…
Cóż dzieje się dalej-otóż ze stoickim spokojem skurwiel odjeżdża w świat (wie że za spierdolenie z miejsca wypadku w tym zasranym kraju, nic mu nie grozi co najwyżej może mu się upiec).
I tu zaczynają się poszukiwania skurwiela-tak się składa że dzięki informacji zorientowanego uczciwego obywatela (szuja, donosiciel, menda kapuś-dla prawdziwych Polaków-prawdziwy Polak gardzi donosicielstwem) udaje się skurwysyna zatrzymać.
Okazuje się że oczywiście-skurwiel był napruty jak Messershmitt (choć raczej powinno się mówić że Messershmitt był napruty jak Polak).
I znów zaczyna się całe to gówno z wieszaniem psów na skurwielu choć jak wiemy skończy się to bałwochwalczym uwielbieniem jak tylko skurwiel zrobi coś mądrego-tj powiesi się w celi. Znów winna będzie pieprzona policja, piesi i rzecz jasna donosiciel.
Polska to fajny kraj…
Polak na drodze

poniedziałek, 16 listopada 2009

Smaki polskiego skurwysyństwa

Relacja na gorąco ze smaków starcia z polskim skurwysyństwem.
Dziś podjechaliśmy ze znajomym pod jego blok by wypakować jakieś graty z samochodu. Dodam że jest to okolica okupowana przez tzw. "warsiawiaków" pierwszej generacji tudzież aspirantów (tj przybyłych elementu najazdowego z podwarszawskich wsi którzy nie zdążyli jeszcze zmienić rejestracji).
No więc podjechaliśmy pod dom żeby przerzucić jakieś graty do mieszkania. Po podjechaniu zaczął bulgotać się zacny łysy polak w śmierdzącym dresie drąc swojego polskiego śmierdzącego ryja do swojej dziewczyny tak żebyśmy słyszeli:a to kurwy, chuje jebane pierdolone wieśniaki (to my) wpierdalajo sie na nie swoje chuje zjebane. Trzeba im będzie rozjebać te wózki. Problem polegał na tym że my nie jesteśmy ziomale-swoi, pozatym byliśmy czystym nie upierdolonym w gównie samochodem nie składanycm z 4 części i ze złą rejestracją. Tak tak polskie skurwysyny mają silne poczucie terytorialności. Oczywiście żeby nie sterczeć w oknach pilnując samochodu my wieśniacy żeśmy odjechali ku uciesze prawdziwych polaków.

sobota, 14 listopada 2009

polscy chłopcy spacerowali po mieście

Kilka dni temu media informowały jak jeden dresiarz zarżnął innego nożem. Uwagę zwraca idylliczny sposób w jaki TVN24 opisuje to zdarzenie:
Wcześniej razem z trójką znajomych spacerował ulicami miasta, młodzi ludzie odwiedzili sklep, pili alkohol. Dodajmy że mówimy tu o 16sto 17sto latkach!
U mnie też często "spacerują" okoliczni chłopcy w wieku późnego gimnazjum, pochleją wódy, podrą mordy, upierdolą dla zabawy lusterka, obowiązkowo obszczają i zasrają okolice, ujebią świeżo pomalowane elewacje sprejowanymi bohomazami i pójdą-ot rozrywka polskiej młodzieży...i „spacerujących chłopców”
Ale wracając do tematu a więc jeden z chłopców zarżnął innego nożem, mniejsza z tym o co poszło, bo najwyraźniej o przysłowiowe "gówno", martwi tylko jedna rzecz: byle by się chłopak w areszcie nie powiesił... bo będzie kolejny santo subito i znów tłuszcza będzie smutna i przygnębiona a winna będzie jak zwykle pieprzona policja... a całe wartościowe życie przed nim...

środa, 11 listopada 2009

Bandito Santo Subito!

Temat numer jeden wszystkich dzienników!
Dzis mamy powrót bohatera z przed kilku dni-ten co zabił po pijaku dziewczynę na motocyklu i również po pijaku zmasakrował grupkę dzieci, potem chciał spieprzać ale już nie mógł wyjechać z rowu bo miał łyse opony… Otóż ten zacny Polak, popełnił samobójstwo. Śmierci nikomu raczej nie życzę, ale powodu do lamentowania z powodu śmierci kogoś kto, wysłał na tamten świat jedną osobę a z kilku młodych dzieciaków zrobił kaleki, i to tylko przez swoją głupotę-nie widzę.
Innego zdania byli zacni polscy internauci (kwat polskiej ziemi) - ci sami którzy nota bene, 5dni wcześniej na niego pluli i pomstowali… Facet z bandyty stał się bohaterem, Santo Subito! człowiekiem zagubionym, któremu trzeba było pomagać, ratować, wspierać ochraniać itd. No bo w sumie 5 dni temu był zły a teraz już go nie ma, więc nie jest aż taki zły no i poza tym to człowiek, miał rodzinę chodził do kościoła, i większość internautów odczuwa wielki żal i smutek i zapala świeczki (to nie żart!). A tak w ogóle to został zaszczuty przez media, nie miał opieki psychologa i oczywiście zła jest pieprzona policja, straż więzienna itd. I nikogo już nie obchodzą jego ofiary ich cierpienie, cierpienie ich rodzin… Teraz jest nowy bohater! Ciekawe kogo za to zdymisjonują?
Czy w kraju gdzie większość stanowią idioci którzy zmianiają zdanie jak chorągiewka na wietrze są możliwe zmiany na lepsze - chociażby jeżeli chodzi o bezpieczeństwo na drodze? A może jednak lubicie polaczki chełpić się 500 zabitymi i ponad 4900 rannymi w wypadkach (rocznie) spowodowanymi przez nawalonych kutasów-którzy za nic mają wasze życie. W końcu etos śmierci zmienia wszystko-sprawca staje się ofiarą-sensownych wniosków brak...

poniedziałek, 9 listopada 2009

Z trochę innej bajki...

Dziś będzie trochę w innym stylu...
Otóż wiele lat temu, będąc jako szczeniak w odległym kraju na jakimś stypendium, miałem zajęcia które kończyły się zaliczeniem polegającym na opracowaniu pewnego projektu i na napisaniu o wnioskach do Prezydenta. Projekt zrobiłem, napisałem, wysłałem, zapomniałem.
Jakież było moje zdziwienie gdy po blisko miesiącu przyszedł list wraz z podziękowaniami za wkład i troskę jaki wnoszę we wspólne dobro jakim jest ów kraj który współtworzę. Podpisane przez pana Prezydenta.
Oczywiście nie jestem naiwniakiem i wiem że ów Pan Prezydent tegoż listu nigdy nie czytał, ani nawet nie podpisywał (faksymile). Lecz jakoś tak miło się zrobiło wiedziąc, iż zdanie przeciętnego Zenka jakoś tam się liczy-chociażby pozornie. Ot taki smaczek demokracji...
Kilkanaście lat później, mając już na karku dużo więcej lat i jakieś doświadczenie, zachciało mi się błysnąć inicjatywą obywatelską w polsce. Błąd!
Sprawa dotyczyła ustawy nad którą usilnie pracowali "rządowi eksperci" a w której przeciętny ćwierć inteligent mógł na pierwszy rzut oka zauważyć porażające głupoty i oderwanie od rzeczywistości. Krótko mówiąc był to kolejny gniot. Ustawy nawet nie widziałem-dość obszernie opisywały ją natomiast media.
Wysmarowałem więc maila do kancelarii premiera.
Po tygodniu odpisała mi miła Pani. "Przesyłam zgodnie z kompetencjami". I wysłała do jakiegoś ministerstwa. Odpowiedzi nie dostałem. Nie dając za wygraną, po miesiącu postanowiłem się jednak przypomnieć: -„wysyłam zgodnie z kompetencjami"- przyszła kolejna odpowiedz. I na tym sprawa się zamknęła. Kilka miesięcy później Trybunał Konstytucyjny uwalił jednogłośnie ustawę.
Jaki z tego morał? Jeżeli dobry człowieku widzisz absurd i głupotę nie reaguj-stracisz tylko swój czas, nikogo tutaj i tak to nie obchodzi...

sobota, 7 listopada 2009

Polskie fora interentowe-siedlisko bulgoczących kompleksów i skurwysyństwa

Fora internetowe w Polsce zasługują na osobnego posta. Wszędzie na świecie gdzie dotarła cywilizacja Internet jest miejscem dyskusji i wymiany zdań, w Polsce natomiast bulgoczą ukryte pokłady skurwysyństwa i kompleksów. Najgorszym grzechem na polskim forum internetowym to przyznać się do jakiegoś sukcesu: że coś masz, gdzieś wyjechałeś i udało ci się ułożyć życie poza tym szambem, że uczciwie zarabiasz, że nie popierasz cwaniactwa i ruchania innych, szanujesz prawo- od razu ściąga to gromy od zakompleksionych zawistnych skurwysynów nie mogących zdzierżyć czyjegoś dobrego humoru. Jak nie można dopierdolić na podstawie argumentów to dopierdala się do braku przecinka lub kropki. Jak to ktoś pięknie powiedział miernoty nic nie wymyślają dlatego z lubością wymyślają innym. I tak jest za każdym razem. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o tzw. „społeczność internetową”. Ta społeczność to przecież jest sól polskiej ziemi! Ostatnio po strzelaninie w Fort Hood jedna z forumowiczek wspomniała że jej mąż (z podwójnym obywatelstwem) tam służy na szczęście wszystko jest u niego ok. Prosta neutralna wypowiedz-prawie tak neutrealna jak stwierdzenie że "trawa jest zielona". Nie mogło to jednak przejść niezauważone przez polskich kołtunów. Od razu rozdarły się polskie zacietrzewione butne mordy, że bardzo dobrze, że ich pozabijali, bo nam wiz nie znieśli, że on nie polski, że zdrajca że powinna wypierdalać z forum bo ona nie polka itd. Czy kiedykolwiek skurwysyny nauczycie się szanować drugiego człowieka jego sukces i samozadowolenie, o cieszeniu się czyimś sukcesem nawet nie wspomnę?

Części składowe polskiego skurwysyństwa drogowego

Miało już nie być o objawieniach polskiego skurwysyństwa drogowego, ale tutaj jakoś trudno przejść obojętnie obok takiego kąska:

za tvn 24

Siedem osób rannych, w tym pięcioro dzieci. Troje z nich w stanie ciężkim. To bilans wypadku, do którego doszło w Siennicy Nadolnej w województwie lubelskim. W grupę pieszych wjechał pijany 36-latek. Według nieoficjalnych informacji kilka lat temu, także pod wpływem alkoholu, zabił pasażera, którego wiózł na motorze.
W grupie, w którą uderzyło BMW prowadzony przez 36-latka, szło dwoje dorosłych i pięcioro dzieci. Wszystkie te osoby wracały z kościoła. Teraz trzy z nich (dzieci), według informacji policji, przebywają w ciężkim stanie w szpitalu dziecięcym w Lublinie. (...)
Radosław K., sprawca wypadku, miał w chwili zatrzymania 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Został zatrzymany po pościgu. Chwilę wcześniej porzucił swój samochód i próbował uciec z miejsca zdarzenia. - To mieszkaniec Siennicy Nadolnej. Z relacji świadków wynika, że stracił panowanie nad autem wyjeżdżając ze skrzyżowania. To był prosty odcinek drogi - mówi tvn24.pl podkomisarz Jacek Deptuś z zespołu prasowego policji w Lublinie.


Mamy tu części składowe polskiego skurwysyństwa: jest więc burakowóz BMW oczywiście ściągany rozjebany syf z tzw. NRFu, jest najebany polski skurwysyn, jest ucieczka z miejsca wypadku (bo należy pamiętać że skurwysyna cechuje hardość tylko pod budką z piwem tudzież w samochodzie-jak przychodzi płacić za swoje skurwysyństwo to oczywiście najlepiej spierdalać), no i jest cudny system prawny który ma w dupie odławianie chorego skurwysyńskiego elementu-przecież nasz kutas zabił już kogoś po pijaku na motocyklu-za co gdzie indziej stracił by prawo jazdy dożywotnio). Komentarz chyba zbędny... Do przodu Polsko! Gaz do dechy! i nie zapomnij się wcześniej napić!

środa, 4 listopada 2009

Donosiciel to śmieć-czyli polski mental rządzi!

Artykuł ma tu znaczenie drugorzędne

Typowa i jakże ciekawa jest natomiast mentalność polaczków na forum… Polaczki to naród cierpiętników z wyboru, nie szanujących nawet swojego życia. Jeżeli debil się rozpierdoli, zapierdalając lub rozgniecie kogoś na pasach bo wjedzie na czerwonym to jest wtedy TRAGEDIA. Od razu stawiają świeczki i krzyżyki I jest lamęt. Ale jeżeli ktoś chce zapobiec debilizmowi informując władze o przestępstwie lub wykroczeniu to jest to kapuś i ostatni śmieć:

-Przejeżdżanie na czerwonym to zbrodnia.Ale kapowanie też.
Pisze Polaczek nazywający siebie etykiem.
-Kapuś powinien dostać po ryju pisze- inny chujek
-Zuch nadaje się na donosiciela pisze polski kutasek- nazywający siebie kierowcą
-oczywiscie ze kapus,poza skandynawia nie spotkalem kapusi.-pisze kolejny kundel który najwyraźniej był w Skandynawii po to żeby kraść w sklepach.
Itp, itd itp

Jest to niestety kolejny przykład na to że żyjemy w kraju bandytów, złodziei i krętaczy. Są kraje gdzie informowanie organów ścigania o popełnianiu przestępstwa jest traktowane jako obywatelski obowiązek. Efektem jest ład I porządek. Ale w kloace panuje mental z czasów ciemnej komuny: złodziej i bandyta jest cacy-informujący o przestępstwie to kutas. Ten mental zaczyna się na drodze a kończy na katowanych za ścianą dzieciach wekowanych w beczkach-a sąsiedzi nic nie słyszeli-bo donosić wstyd. Kiedy krótkowzroczne polaczki nauczycie się rozróżniać zwykłe złośliwe podpierdolenie sąsiada od zapobiegania łamaniu prawa. Zapewne nigdy...

wtorek, 3 listopada 2009

Polski pojeb na drodze



Pisanie o polskim skurwysyństwie drogowym staje się nudne. Dlaczego? Ponieważ ilość buraczanych debili na drogach jest zastraszająca. Brak restrykcyjnych przepisów które już dawno wprowadziła cała cywilizowana część świata, i kompletne olewanie egzekwowania prawa powoduje że jazda po polsce to sparring z prymitywem chamstwem i bezmyślnością.
Dziś mieliśmy kolejnego polskiego rekordzistę/skurwiela drogowego. Burak nie dosyć że popierdalał 180 km/h na godz po mieście to jeszcze zmuszał innych do zjeżdżania.
Za TVN Warszawa


Pędzącą skodę zauważyli policjanci w nieoznakowanym radiowozie na ul. Połczyńskiej. Kierowca wyjeżdżał z Warszawy. W miejscu, gdzie można poruszać się z prędkością 60 km/h pędził 140 km/h. Stale zwiększał prędkość aż przekroczył 180 km/h w miejscu, gdzie można już poruszać się z prędkością 100 km/h.

Funkcjonariusze nie czekali i zatrzymali 27-letniego Zbigniewa W. Kierowca dostał 500 złotowy mandat i otrzymał 10 punktów karnych.


Ciekawe jak wyglądała rozmowa?-Panie kierowco powodem kontroli jest nadmierna prędkość.. blablabla.
Kutas na pewno popyskował i pojechał dalej. Teraz ma się czym popisać przed kolegami. W części cywilizowanych krajów UE straciłby prawo jazdy, dostał mandat takiej wysokości że musiałby wziąć kredyt, i straciłby samochód. W innych dostałby kopa w dupę i w kajdankach trafił na 6 miesięcy do paki.
W tym pojebanym kraju zapłacił równowartość baku benzyny i pojechał dalej…

I historia kolejnego debila recydywisty
bezkarny debil recydywista

poniedziałek, 2 listopada 2009

W autobusie jest fajnie!


Władze miasta stołecznego walczą z korkami. System sterowania ruchem zakupiony za grube miliony okazał się bublem więc na chama władze starają się nakłonić ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej.
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby było to robione "z głową". W normalnym kraju poszerza się jezdnie by tworzyć buspasy po których mogą poruszać się również rowery (jak np w Paryżu), buduje się metro, daje się możliwość poruszania bus pasem samochodom przewożącym ponad 1 pasażera (car pool lanes) itd
W polsce nic podobnego sie nie dzieje-zamiast poszerzać jezdnie i tworzyć Buspas wydaje się na baniak farby i "ucina" się jeden z pasów ruchu. Tworzy to ogólny burdel i zamieszanie. Wszystko cacy. Warto jednak jeździć autobusem bo tam możemy przeżyć w polsce ciekawe przygody lub poznać nowych ludzi (czytaj zginąć w płomieniach lub dostać w mordę lub w najlepszym wypadku zostać okradzionym):

Cytując za Życiem Warszawy z dn 24.10.09:


Prawie dziesięciu bandytów wsiadło w piątek po godz. 23 do drugiego wagonu linii 25 na Pradze. Humory im dopisywały. Na początku rozbujali skład. „Targówek i Praga“ – darli się, skacząc w jednym rytmie. Powstało wrażenie, że od drgań na szynach podskakuje wagon.
Przerażeni pasażerowie uciekli na tylne siedzenia. Nikt nie miał nawet odwagi, aby wyjąć komórkę i wezwać policję.
Bandyci zaprezentowali sprawność fizyczną. Były biegi po składzie i fikołki na rurkach. Osoby na przystankach nie miały odwagi wejść do wagonu.
Rozgrzani śpiewami i gimnastyką bandyci poszli o krok dalej. Na przystanku przy Centralnym zauważyli kontrolerów biletów. – Ch..., kanary. Jedziemy bez biletów – ryknęli do nich. Ci do tramwaju nie weszli.
Wtedy wandale zdemolowali wnętrze wagonu. Ukradli młotki, dzięki którym w razie awarii można wybić szybę. Przed placem Zawiszy dwóch złapało za rączki hamulców awaryjnych. – Trzy, cztery – na komendę – zawołali i zerwali je. Tramwaj stanął. Bandyci wybili szybę, wyrwali drzwi i wybiegli. Co zrobił motorniczy? Wyprosił wszystkich z tramwaju i pojechał do zajezdni na Woli.
przygody w komunikacji miejskiej

A tu relacja z Białegostoku Białystok gdzie dwóch polskich debili podpaliło dla zabawy autobus-teraz są sławni prawie jak polski idol który okazał się złodziejem recydywistą
polski idol

Po kiego ci polaku autostrady

TVN po raz kolejny podało informacje o karambolu na Autostradzie A4. karambol

Do pierwszego wypadku doszło tuż po godzinie 5 rano, zderzyły się wówczas trzy auta: samochód ciężarowy, dostawczy i osobówka. Kilka minut później, 500 metrów, dalej zderzyła się ciężarówka z osobówką. W trzecim zdarzeniu, także w odległości około 500 metrów kolejna ciężarówka uderzyła w kolejny samochód osobowy.

Często argumentem polaczków mający tłumaczyć zapierdalanie, olewanie przepisów i w konsekwencji śmierć na drodze, jest brak autostrad. Ww. obrazek wskazuje że polak rozpierdoli się nawet jak by mu zrobić 5 pasów w jedną stronę. Dlaczego?
Bo jak ograniczenie jest do 70ciu, będzie zapierdalał 110, jak do 90tki to będzie zapierdalał 140 a jak do 120 to będzie zapierdalał 170. Autostrady tu nic nie zmienią…

niedziela, 1 listopada 2009

Piękna tradycja!

Dziś piękna tradycja wspominania tych co odeszli. Po koncercie skurwysyństwa drogowego polegającego na wyprzedzaniu na ciągłej, zapierdalaniu ile fabryka dała, zajeżdżaniu i zacietrzewionej mordzie za kierownicą docieramy na cmentarze. Tam w tłumie zaciętych mord (niektórych nachlanych mimo że jest południe), tępych facjat błyśnie jakaś inteligentna twarzyczka i robi się cieplej na sercu-na krótko bo pół godziny po zostawieniu kwiatów na grobie, te zostały zajebane wraz ze świeczkami.
Weź głęboki oddech-tak jesteś w polsce-w kraju gdzie nawet stara szmata lub dziurawe wiadro warto zajebać i opierdolić za płotem.
To fenomen który zawsze mnie zastanawiał: jak można korzystać z czegoś co nie jest twoje-albo inaczej mówiąc: Jak można być takim skurwysynem żeby kraść?
I nie mówię tu o biedzie czy głodzie. Mówię o normalnym skurwysyńskim zajebaniu kwiatów lub chujowej świeczki za 3zł. Często okazywało się że bukiet lub świeczkę zajebał polski skurwysyn podjeżdżający pod cmentarz całkiem niezłym samochodem-to nie to że go nie stać albo jest głodny. Tu chodzi o skurwysyństwo genetyczne.

Po cmentarzu, spotkanie z bliskim krótki briefing polskich newsów: daleką znajomą w ciąży zabił pijany skurwysyn za kierownicą, komuś zajebali kołpaki z samochodu spod domu, kogoś obrobili-i od razu czujesz się lepiej! Zastanawiasz się-a może jednak warto stąd spierdalać, odetchnąć trochę normalnością mieć normalne problemy?
Nie czas na rozważania trzeba się znowu skoncentrować! Przed tobą powrót drogami śmierci…
Dziś zginęło „tylko” 27 osób, policja zatrzymała blisko 1000 najebanych kierowców…

sobota, 31 października 2009

GDDKiA ma czarny punkt w d...

Ciekawy casus. Pan prokurator wykazując jakże nieznaną w tym kraju postawę obywatelską zgłosił do GDDKiA wyjątkowo niebezpieczne miejsce na drodze gdzie giną ludzie. GDDKiA ma czarny punkt w dupie
Co na to GDDKiA?

Mówi Michał Ceremuga z krakowskiego oddziału GDDKiA.

- Z całym szacunkiem, ale prokuratura nie jest ekspertem od stawiania znaków i przebudowy dróg - dodaje. - Nie mamy w planach skrzyżowania w tym miejscu, bo według naszych przepisów taki skręt nie jest skrzyżowaniem. Wszystko, co mogliśmy zrobić, już zrobiliśmy.

Drogi w polsce to obraz nędzy I rozpaczy, na większości można zostawić zawieszenie, na drogach remontowanych remonty przeprowadzane są w sposób skandaliczny-zagrażający bezpieczeństwu (wystarczyło chociażby przejechać przez Pułtusk w lato)
Nikt, drogi kierowco, nie ponosi żadnej odpowiedzialności, za to że urwiesz wahacz na dziurze lub pierdolniesz w nocy w krawężnik który robotnicy pozostawili na jezdni...
Na większości odremontowanych dróg krajowych brak poboczy. W razie ucieczki przed polskim chamem wyprzedzającym z przeciwka, walimy w dwu-metrowy rów melioracyjny. Polski zafajdany ekspert od dróg natomiast ma czelność dyskutować o bezpieczeństwie na drodze-tym razem z prokuratorem. Nie ważne że giną tam ludzie-„eksperta” gówno to obchodzi. W normalnym kraju GDDKiA została by pociągnięta do odpowiedzialności karnej-w Polsce jak zwykle-nie ma winnych….

ZUS nie jest wcale drogi...

ZUS nie jest wcale drogi. wywiad z prezesem ZUS

Ciekawa kwestia. To ze każdy uczciwie pracujący człowiek oddaje praktycznie połowę swojej pensji do ZUS, który dokonuje redystrybucji środków-nie jest w syfie nowiną.
Prezes ZUS pan Derdziuk w wywiadzie udzielonym Dziennikowi 22Pazd2009 poruszył dwie kluczowe kwestie:

Czy uważa pan, że wiek emerytalny powinien zostać wydłużony?
Wskaźnik zatrudnienia osób w Polsce, należy do najniższych w UE. Zaledwie 54 proc. osób w wieku produkcyjnym pracuje. Z tego względu sądzę, że jest to zmiana naturalna i konieczna wynikająca też z wydłużenia przeciętnego trwania życia. Uważam, że tak jak inne kraje Europy powinniśmy wydłużać aktywność zawodową.
Wielu rencistów otrzymuje wciąż renty z tytułu niezdolności do pracy przyznane przed 1997 rokiem na łagodnych zasadach. Czy ZUS będzie weryfikował prawo do otrzymywania przez nich świadczeń?
Nie. Nie jestem od wprowadzenia restrykcji. Nie będzie wielkiej akcji ścigania rencistów.


Innymi słowy Ci co zapierdalają będą zapierdalać aż do śmierci na tych którzy wolą dymać system kręcąc na lewo „lewą rentę” i pijąc piwo pod blokiem. ZUS popiera tychże zaradnych Polaczków i ścigać ich nie będzie w końcu i tak jest wystarczająco dużo frajerów którzy będą zapierdalać na bandę darmozjadów-chyba że stąd wyjadą.

W polsce Toyota ma wzięcie

Polska The Times z 22pazd2009 podała ze Toyota jest najbardziej kradzionym samochodem w Warszawie.
Artykuł robi mały ranking, co „idzie najlepiej", co gorzej. Możemy się np. dowiedzieć ze kradnie się też Volkswageny a za to słabo idą Subaru Forrestery mimo tego, że są ulubionym autem wśród warszawskiej klasy średniej-zaznacza autorka. (inaczej mówiąc średnia klasa kupuje jeszcze Subaru zamiast zamówić jego podpierdolenie).
Następnie przechodzimy do analizy makroekonomicznej wpływu kryzysu na kradzież aut w Warszawie.
Wniosek: tylko w tym popieprzonym kraju złodziejstwo jest tak powszechną gałęzią gospodarki że zasługuje na zestawienia.

Światło w tunelu

Dziś przed wjazdem do tunelu na sygnalizacji świetlnej był wyświetlany znak nakazujący zjazd z pasa środkowego na pas sąsiedni. W Niemczech, Francji czy jakimkolwiek innym cywilizowanym kraju oznacza to konieczność zmiany pasa na pas sąsiedni (tak oczywiste że aż debilne) gdyż jazda dalsza tymże pasem jest niemożliwa. (roboty drogowe, wypadek itp.) W syfie oczywiście nic to nie oznaczało co mogli zauważyć kierowcy… Może i była tam jakaś przeszkoda parę dni temu i ktoś zapomniał wyłączyć… Wiadomo nie ma odpowiedzialnego więc pseudo-odpowiedzialni mają to w dupie.

W drodze powrotnej z drugiej strony tunelu na tablicach informacyjnych na które miasto wydało kilka milionów była wyświetlana informacja: „uwaga zator w tunelu” i ograniczenie do 50km/h. Od razu wyjaśniam iż nie było żadnego zatoru i jazda przez tunel szła płynnie bez zatrzymań a ograniczenie do 50ciu było wyświetlane tylko dlatego że miasto kupiło tablice które mogą wyświetlać tylko znak ograniczenia 30 albo 50. Na 3 pasmowej drodze bez przejść dla pieszych gdzie wszyscy jadą co najmniej 70km/h… Wiadomo syf rządzi się własnymi prawami…



Polski potencjał ludzki

Zasłyszane na siłowni rozmowa dwóch prawdziwych polaków GB (groźne byki) autentyk!

Rozmowa 1:

-Kurwa no i jak? Dobrze idzie że chuj!
-Kurwaa no wchodzi w pizdu. Coś dojebałeś?
-Niee kurwa, przyjebie coś przed latem, teraz to chuj ale i bez tego dobrze idzie
-No kurwa wielki jesteś
-A większy niż Łysy?
-Łysy też jest w chuj wyjebany że kurwa ale ty jesteś kurwa bardziej nalany kurwa a
Łysy takie kurwa inne mięśnie ma jakieś kurwa
-Kurwaaa w chuj że ja pierdole jest dobrze jakby tak było na zimno to było by w chuja
nieźle!.
-No Kurwaaa…


Dwóch polaków z nowych elyt

Rozmowa 2:

-No i czym jeździ teraz Przemo?
-Teraz kurwa Oktawią kryzys w firmie ale też nieźle zapierdala.
-A wcześniej miał Forda?
-Tak, kurwa różnymi Fordami jeździł kurwa. Raz żeśmy się ścigali przez miasto to kurwa mnie zruchał ale ja wtedy jechałem mojom Bejemkom i byłem najebany więc mnie znosiło na prawo ale kurwa dwie paczki było na budziku kurwa…


DO PRZODU POLSKO! Wspaniały potencjał ludzki już tu jest!

Jazda w polsce

-Przykład skurwysyństwa drogowego i braku poszanowania dla życia: wiejski kaskader

-Będzie ze 2 lata w zawieszeniu. W cywilizowanym kraju skurwiel poszedł by siedzieć na długie lata. skurwysyństwo nie ma granic wiekowych

-Polaku! Nie wiesz jak zapierdalać po polskich bezdrożach bezkarnie łamiąc przepisy, i ruchać wszystkich? Jedna z ogólnopolskich gazet ma dla ciebie poradnik:
jak ruchać wszystkich

-Powrót z dyskoteki… bardzo polski klimacik. Polaczki chciały wyruchać system i wszystkich (kradnąc tablice żeby zapierdalać bez konsekwencji): w efekcie wyruchali sami siebie…Powrót z dyskoteki

Święto zabitych-czy padnie kolejny rekord?

Zbliża się dzień w którym wspominamy tych co odeszli a mi nie wiedzieć czemu ten dzień kojarzy się z tymi którzy podczas niego odejdą, akcją Znicz i polskim skurwysyństwem na drodze. Zaprawdę powiadam wam, polskie skurwysyństwo na drodze to zagadnienie tak niepojęte jak samo istnienie stanowiące ewenement w skali światowej. Jazda w Polsce to ciągła walka z chamstwem, prostactwem, butą i bezmózgowiem.

Dlaczego tylko w tym pieprzonym syfie w ciągu 2 dni ginie średnio 30 osób na drogach - średnio bo w dobry weekend może łatwo zejść i setka. W ten weekend znów będzie hekatomba na drogach. Dlaczego tylko polski skurwiel potrafi zapierdalać przekraczając nawet dwukrotnie lub trzykrotnie dozwoloną prędkość, wyprzedzać na podwójnej ciągłej, łamać wszelkie przepisy i zasady zdrowego rozsądku tylko dlatego że inny kutas z antenką na dachu poinformował go „że nie stoją” i można napierdalać???

Dlaczego w tym skretyniałym kraju co roku ponad 5.5tys ludzi traci życie na drogach a kolejne rządy nie potrafią wprowadzić wzorem cywilizowanych państw-restrykcyjnych przepisów na polskich skurwysynów drogowych? Dlaczego w niektórych krajach idzie się do więzienia za wykroczenia za które u nas dostaje się 500 zł mandatu.

W GW z 30/10/2009 był ciekawy wywiad z panem inspektorem z drogówki co wspominał jeden z pierwszych wypadków do którego przyszło mu pojechać: Star wprasował w asfalt kilkuletnią dziewczynkę. Star nie miał w ogóle układu hamulcowego (na pewno miał za to ważne badania )

Klapę z tyłu samochodu żeby nie opadała, kierowca zabezpieczył siekierami ostrzami na zewnątrz.

Kara oczywiście była w zawiasach…