Zbliża się dzień w którym wspominamy tych co odeszli a mi nie wiedzieć czemu ten dzień kojarzy się z tymi którzy podczas niego odejdą, akcją Znicz i polskim skurwysyństwem na drodze. Zaprawdę powiadam wam, polskie skurwysyństwo na drodze to zagadnienie tak niepojęte jak samo istnienie stanowiące ewenement w skali światowej. Jazda w Polsce to ciągła walka z chamstwem, prostactwem, butą i bezmózgowiem.
Dlaczego tylko w tym pieprzonym syfie w ciągu 2 dni ginie średnio 30 osób na drogach - średnio bo w dobry weekend może łatwo zejść i setka. W ten weekend znów będzie hekatomba na drogach. Dlaczego tylko polski skurwiel potrafi zapierdalać przekraczając nawet dwukrotnie lub trzykrotnie dozwoloną prędkość, wyprzedzać na podwójnej ciągłej, łamać wszelkie przepisy i zasady zdrowego rozsądku tylko dlatego że inny kutas z antenką na dachu poinformował go „że nie stoją” i można napierdalać???
Dlaczego w tym skretyniałym kraju co roku ponad 5.5tys ludzi traci życie na drogach a kolejne rządy nie potrafią wprowadzić wzorem cywilizowanych państw-restrykcyjnych przepisów na polskich skurwysynów drogowych? Dlaczego w niektórych krajach idzie się do więzienia za wykroczenia za które u nas dostaje się 500 zł mandatu.
W GW z 30/10/2009 był ciekawy wywiad z panem inspektorem z drogówki co wspominał jeden z pierwszych wypadków do którego przyszło mu pojechać: Star wprasował w asfalt kilkuletnią dziewczynkę. Star nie miał w ogóle układu hamulcowego (na pewno miał za to ważne badania )
Klapę z tyłu samochodu żeby nie opadała, kierowca zabezpieczył siekierami ostrzami na zewnątrz.