sobota, 22 października 2011

Wyjątkowość stolicy - czyli syf objawiony.

Cóż kochani mamy w końcu prawdę objawioną! Czas zrozumieć że nazywanie polski trzecim światem to komplement. Mamy na to kolejny przykład. W sumie relacja TVN nie wymaga dodatkowych komentarzy więc ograniczmy się do krótkiego podsumowania: w samym środku stolicy syfu, tuż obok tak zwanej zabytkowej części miasta, nieopodal niedawno oddanych fontann (gdzie nie ma jak przyjechać z dziećmi bo władze tępią kierowców), walą wprost do „Królowej Rzek” gówna, rzygi, podpaski, kondomy i hektolitry szczyn. Wszystko wydziela nieopisany smród a brązowa łodzie wyścigowe - kawałki gówna - ścigają się z podpaskowymi żaglowcami w „Polisz Łorld Kap”.
Reakcja władz? – Tak ma być! Wszystko jest w porządku.

Naprawdę warto relacjonować takie zawody na „Iurosporcie”.
Nie rozumiem jedynie dlaczego, ostatnią delegację UE zawieziono pod Centrum Nauki Kopernik a już nie podprowadzono kilkaset metrów dalej pod śmierdzące gównem serce warszawy. Pociecha w tym że znów jesteśmy jedyni w Europie i prawdopodobnie nieliczni na świecie! Co prawda w spuszczaniu gówna w środku stolicy – ale to już nieistotne – liczy się miejsce!

A oto cały reportaż: Doznania estetycznie i zapachowe "na żywo" są obowiązkową ucztą dla każdego smakosza polskiego syfu.
Reportaz

Dziękujemy wam szmaty

I znow wracamy na drogi

Warto tym razem zacząć na inną nutę. Jak donosi TVN24:
325 km/h - z taką prędkością 28-letni Szwajcar gnał Bentleyem po autostradzie z Genewy do Lozanny. Wykroczenie udowodniono mu na podstawie nagrania z jego własnego telefonu komórkowego, na którym widać prędkościomierz.
O sprawie poinformowała w środę policja kantonu Vaud. Do samego zdarzenia doszło natomiast 21 kwietnia około 3.30 w nocy. Wówczas pochodzący z Genewy mężczyzna osiągnął wspomnianą prędkość za kierownicą swego wozu Bentley Continental.

Policja ustaliła to na podstawie nagrań wideo z jego telefonu komórkowego, który funkcjonariusze przeglądali w ramach śledztwa w innej sprawie. Na nagraniu widać było m.in. licznik w samochodzie.

Zabrali mu prawo jazdy

Na przesłuchaniu mężczyzna usiłował się tłumaczyć, że samochód prowadził jego kolega, on zaś tylko nagrywał. Kilka okoliczności pozwoliło jednak dowieść, że sam był za kierownicą.

Żandarmi natychmiast skonfiskowali prawo jazdy kierowcy, który odpowie za poważne złamanie ustawy o ruchu drogowym oraz narażanie życia innych osób.


I zestawić to z takim oto doniesieniem z kibla:

Wrocławscy policjanci zatrzymali 42-letniego mieszkańca Leszna, który przekroczył dopuszczalną prędkość o 110 km/h. Mężczyzna pędził po krajowej "12" z prędkością niemal 200 km/h. Kierowca otrzymał 600 złotych mandatu oraz 10 punktów karnych.
Policjanci patrolujący krajową "12" w okolicach Głogowa zauważyli samochód, który jechał z bardzo dużą prędkością. - Gnał prawie 200 km/h - mówi Paweł Petrykowski z KWP we Wrocławiu. Jak dodaje, kierowca pędził tak na dość niebezpiecznym odcinku, na którym znajduje się również duży parking dla samochodów ciężarowych i przejścia dla pieszych.

Policjantom udało się zatrzymać mężczyznę. Ukarany został 600 zł mandatu i 10 pkt karnymi.


Oraz takim:

Dwóch mężczyzn zginęło na miejscu po tym jak ich auto wjechało w budynek mieszkalny w Kamieńcu Wrocławskim na drodze z Oławy do Wrocławia. Przyczyny wypadku bada policja jednak nieoficjalnie była to nadmierna prędkość.
O sile z jaką auto uderzyło w budynek świadczy fakt, że przez długi czas policjanci mieli problemy z ustaleniem marki pojazdu. Mieszkańcy budynku mogą mówić o dużym szczęściu, gdyż auto wbiło się w pustą o tej porze część korytarzową budynku. Zniszczenia domu są na tyle duże, że potrzebna będzie specjalna ekspertyza, która wykaże, czy budynek nadaje się do dalszego zamieszkania.
Warto obejrzeć też filmik z kundlo zdarzenia.
http://www.tvn24.pl/-1,1720206,0,1,samochod-wbil-sie-w-dom,wiadomosc.html


Widzisz drogi czytelniku różnice między cywilizacją a kiblem? W cywilizowanym kraju koleś gnający po pustej, prostej, równej jak stół autostradzie w środku nocy traci z urzędu prawo jazdy, być może i Bentleya i odpowiada za narażanie życia innych osób – za co w Szwajcarii grozi więzienie. W Polskim sraczu zaś, podobny występek tylko na jednopasmowej syfnej drodze z kibla rodem ze skrzyżowaniami, zabudowaniami i przejsciami dla pieszych to 600zł mandatu czyli 170 CHF (skipass na 5 dni) i 10 kretyńskich punktów karnych (nic nie znaczą gdyż w kiblu po utracie prawa jazdy jeździ się dalej). Popisy rodzimych kundlo-rajdowców których nie można ukarać kończą się najczęściej tak jak na ostatnim obrazku. Tu na szczęście, wszystko dobrze się skończyło. I poza domem nie nadającym się do zamieszkania większych strat nie ma.
Dziękujemy więc wam decydenckim szmatom z lewej prawej i środka, za wspaniałe rozwiązania problemu rzezi na polskich drogach. Przypomnijmy bowiem że w obliczu blisko 5000 zabitych rocznie na drogach kibla, decydenckie oderwane od rzeczywistości szmaty doszły do wniosku iż należy drastycznie zaostrzyć przepisy! W związku z powyższym UWAGA: za rozmowę przez telefon komórkowy w trakcie jazdy będzie groziło 5pkt karnych, za przewożenie dzieci poza fotelikiem 6pkt, za cofanie na autostradzie 5pkt oraz za ciągnięcie sanek w zimie 5pkt! (sic!). – Warto dodać że owe punkty można sobie wsadzić w dupe, gdyż rekordziści zbierają po 100 pkt i nic się dalej nie dzieje.
Już widzę jak polskiemu kundlowi zapierdalającemu 200km/h w obszarze zabudowanym, zadrży ręka ze strachu czy aby odebrać telefon, lub jak poprawi się bezpieczeństwona drogach gdy 5pkt będzie za ciągnięcie sanek! Podobne pomysły chorych kretynów można co najwyżej porównać do leczenia raka za pomocą aspiryny!
Dziękujemy wam też decydenckim szmatom za to że polak za granicą w samochodzie postrzegany jest jak potencjalny morderca, ponieważ wy, wzorem innych krajów regionu nie potrafiliście wziąć bezpieczeństwa na drogach na poważnie dając kundlom pseudo poczucie wolności w ich rozpadających się 15 letnich szrotach narażając miliony innych chcących bezpiecznie poruszać się obywateli.

piątek, 7 października 2011

Obywatel Kibic

Gdyby zechcieć stworzyć archetyp polskiego skurwysynskiego kundla byłby nim zapewne polski kibic. Prosta grubo ciosana zakazana morda, łysy łeb, gówno płynące z pyska, agresywny, uzbrojony w białą broń, kij baseballowy lub siekierę, często zachlany, kombinujący gdzieś w szarej strefie – często recydywista lub pospolity bandyta w zaśmierdzialym dresiku typu szu szu, drący ryja po nocach i demolujący prywatną własność. Uwaga oto nadchodzi POLSKI KIBIC!
Otóż tenże polski kibic od kilku miesięcy nie schodzi z pierwszych stron gazet, staje się tu w polskim kiblu pełnoprawnym członkiem debaty publicznej. Strona w sporach, ma swoje zdanie, agituje, debatuje (choć w gruncie rzeczy jest to potok słów kurwa i chuj).
Z „kibicami” rozmawia premier, opozycja wyciąga z pierdla, cacka się prokuratura i policja, a ministerstwo sprawiedliwości nie może wysrać jednej sensownej ustawy która by skutecznie ukróciła skurwysyński proceder. Element który w cywilizowanych krajach ląduje na marginesie lub jest szybko i skutecznie zamykany w klatkach lub odstrzeliwany w polskim syfie jest na świeczniku. Staje się jakby kolejną – piątą władzą. Cóż w bandyckim kraju trzeciego świata jest to w zupełności normalne.
Kilka dni temu „kibic” jakiejś trzeciorzędnej drużyny żużlowej – wpadł pod samochód na nieszczęście policyjny. „Kibic” ów jak wykazała sekcja był najebany (w końcu kibic) rozmawiał przez komórkę, wbiegł na jezdnie – cóż zginał tak jak w polsce gnie kilka tysięcy osób rocznie – głupio bez sensu, przez kretynizm i zachlanie.
Śmierć ta spowodowała jednak to że Zielona czy tam Jelenia czy jakaś inna Góra, zamieniła się w strefę wojny domowej. Demolowane i podpalane były dziesiątki samochodów, niszczone przystanki, sklepy i ulice. Pobita władza liże rany w szpitalu a wszyscy trzęsą dupami – co dalej. Oczywiście ów najebany kibic stał się jak to w syfie jest w zwyczaju „Santo Subito” ze swieczuszkami obrazkami i resztą syfu. Stał się symbolem walki i męczeństwa.
Dziś z kolei grupa skurwysyńskich kundli zwanych dalej kibicami uświetniła swoją obecnością mecz 9cio latków. Warto obejrzeć relacje z tego jakże polskiego widowiska:
TU
Stare polskie skurwysyny wyzywały małe dzieci grające w piłkę od kurew i bękartów wszystko bez najmniejszej interwencji ze strony policji straży wiejskiej. ot obraz polskiego kibica, polskiej piłki, i polski.
Warto więc zestawić ten właśnie obrazek skurwysyństwa z negocjacjami z władzą, spotkaniami z premierem czy prezesem by dostać pełny obraz kraju w którym żyjemy. Tam gdzie użyto by amunicji i oddziałów porządkowych w polsce uchodzi za część kultury i folkloru, a karą jest grzywna.
Chętnie zagłosowałbym więc za prawdziwą władzą która potrafi uszanować praworządność, kulturę, nie dyskutuje z bandytami tylko wsadza ich do pierdla ale takowej po prostu nie ma. Może warto wiec powiedzieć za Dantem : „Ty( pragnący normalności człowieku) który mieszkasz tu w polskim syfie – porzuć wszelkie nadzieje”.

Wyspa Jersey a sprawa polska

Gdy wariat Breivik wymordował ponad siedemdziesiąt osób na wyspie Utoya, w pierwszej chwili, gdy tylko strzępy tej koszmarnej informacji docierał do naszych uszu – przyznajmy odetchnęliśmy z ulgą że choć raz wielka tragedia nie zdarza się tu w syfie.
Choć raz nie chodziło o wynik jednego długiego weekendu na drogach w polsce, śmiertelne żniwo przeładowanego busa prowadzonego przez pijanego kretyna, czy dzieciobójstwo wykonane przez konkubenta z 3 promilami dobrze znanego policji…
Okazało się bowiem że hekatomba wydarzyła się w spokojnej Norwegii. Kraju wśród kundli kojarzącym się głównie z brakiem ochrony w sklepach (można kraść), i drogą gorzałą (trzeba brać swoją).
Trudno ukrywać że jedną z myśli która przebiegała przez nasze mózgi było: cóż tu w syfie jesteśmy na co dzień oswajani z potwornościami o których na zachodzie czyta się w książkach o średniowieczu a jednak to właśnie tam w spokojnej sielskiej Norwegii szaleniec wytłukł kilkadziesiąt osób. Choć raz mieliśmy może chorą, ale jednak satysfakcję że choć raz ominęła nas jakaś tragedia że wszędzie zdarza się syf - może nie tak ostentacyjny jak u nas i nie na każdym kroku, ale jednak syf. W końcu u nas mimo całego kurestwa, czerwonych otępiałych kazirodczych mord na drogach, nikt by się nie dopuścił tak strasznej zbrodni! W końcu u nas jest kraj katolicki i jakieś tam reguły są!
Jak się szybko okazało na odzew polskiej reprezentacji wyjazdowej nie trzeba było długo czekać… Kilka tygodni później polski kundel, zarżnął kuchennym nożem jak świnie, sześć osób. Co ciekawe stało się to również na wyspie. I możemy mówić że sześć osób w porównaniu do kilkudziesięcioma to jest nic. Jednak hola hola kundelku, biorąc pod uwagę że Breivik walił z M-4, nabojami typu dum-dum a polski kundel posługiwał się „tylko” nożem kuchennym i był jak to się u nas mówi „po spożyciu” wynik nie jest wcale zły. Gdyby polski skurwiel dorwał się bowiem do sprzętu jakim dysponował Breivik wyciął by najprawdopodobniej całe Jersey w swoim pijackim amoku.
No i pozostaje jeszcze kwestia motywu, o ile Beivik jest niewątpliwie szaleńcem opętanym jakąś tam ideologią, o tyle polski burak jest zwykłym pijusem-kundlem. W jego przypadku jak zwykle o nic nie chodziło oprócz pijańskiego amoku polskiego debila dobrze znanego tu w syfie. No i jeszcze jedna sprawa polski kundel również zapisał się w annałach wyspy Jersey – przez ostatnie 7 lat nie popełniono bowiem tam żadnego morderstwa. Polski kundel nadrobił statystyki z nawiązką.