niedziela, 31 października 2010

Smakowanie polskiego skurwysyństwa

Wczoraj za namową znajomych zostałem wyciągnięty by zobaczyć jak przeciętna Warszawa się bawi. W super ekskluzywnym klubie (zadymionej zasmrodzonej tanc budzie połączonej z jadłodajnią), który jest własnością znanej polskiej "gwiazdy" bawi się Warsiawka (przyjezdne kmioty o wykręconych ryjach). O dziwo z początku trójka, elegancko wyglądających ludzi z prawej zamówiła bardzo dobre wino którym całkiem cywilizowanie się delektowali. Niestety po lewej zaraz pojawiła się grupka w składzie 2 szmaty + 2 typów w w ekskluzywnej odzieży bazarowej. Kazirodcze grubo ciosane mordy odpalane pety jeden od drugiego oraz rzucane "kurwy" jednoznacznie mówiły że oto POLAK SIĘ BAWI. Odrażający smród dymu (niespotykany już nigdzie indziej w Europie) oraz zakazane gęby nie zachęcały do "zabawy".
Powrót zarzyganym autobusem była zarówno ciekawa co sympatyczna.
No i upragnione przyłożenie się do poduszki, ale nie na długo, sąsiad "chłopak z miasta" specjalista podobno w branży samochodowej sprowadził do siebie o trzeciej w nocy łysych kolegów skurwysynów: darcie mordy na klatce i chwilę potem "nuta polskiego skurwysyna" łup łup łup rozbrzmiewająca na cały dom + rżenie polskich mord za ścianą + walenie drzwiami, burda innymi słowy, przekaz: PIERDOLE WSZYSTKICH. Policja? chłopak z miasta jest na nasłuchu policyjnego skanera - wie więcej o jej ruchach niż ona sama. Tak więc pozostaje zaciśniecie zębów i myśl: "smakuj polskie skurwysyństwo z radością".

piątek, 22 października 2010

Pieprzony sąd posła

Nazwał Palikot, sąd w syfie, „pieprzonym sądem”, wszystko przez to że przez 3 miesiące „pieprzony sąd” nie potrafił zarejestrować jego stowarzyszenia. Pan Palikot nie powinien zanadto się puszyć, gdyż w syfie gdzie „pieprzone sądy” potrafią przez 11 lat debatować nad słowem „palant” 3 miesiące jest niczym sekunda w skali wszechświata: 11 lat procesu o jedno słowo
W syfie gdzie gwałciciele czy mordercy dostają wyroki po 2 lata bo jakaś sędziowska dupa wołowa daje drugą szansę po czym wychodzą i gwałcą ponownie, w kraju gdzie można zabić kogoś samochodem i kara wynosi 180 zł, bo sąd zamiast obrać podejście zdroworozsądkowe, opiera się na ekspertyzie podkupionego „rzeczoznawcy” - 3 miesiące to naprawdę nic. W kraju gdzie MOCNE dowody przed sądem są gówno warte bo ważne są WSZYSTKIE dowody, stąd sprawy które mają po 300 akt z których gówno wynika ciągną się po 10 lat w którym to czasie 5 razy zmieniane są składy sędziowskie. W porównaniu z tym 3 miesiące to pikuś. Mimo tego Palikot i tak nazwał sąd „pieprzonym sądem”. I tu baczność! Z urzędu ruszyło w syfie śledztwo prokuratury o popełnieniu przestępstwa przeciw komu? Przeciw Palikotowi rzecz jasna! Bo w beczce gówna jest zakaz mówienia brzydko o organach konstytucyjnych. Innymi słowy jeżeli coś jest niewydolnym gównem nie wolno mówić że śmierdzi i że jest niewydolnym gównem, trzeba mówić że pachnie i że jest wspaniałe. To dość ciekawe podejście do wolności słowa. Ale cóż się dziwić w kraju gdzie wizerunki oraz nazwiska skazanych bandytów są prawnie chronione w przeciwieństwie do świadków a zaufanie społeczeństwa w wymiar sprawiedliwości waha się w przedziale błędu statystycznego o „pieprzonych sądach” - przytaczając słowa posła, źle mówić nie można!

wtorek, 12 października 2010

Kolejna żałoba w syfie

Dlaczego po raz kolejny mam obchodzić żałobę przez polski syf, skurwysyństwo,
głupotę, łamanie prawa, zasad zdrowego rozsądku i jebany polski burdel, brak
infrastruktury. Jak zwykle tragedie rozgrywające się w tym zasranym kraju na
zadupiu cywilizacji mają ten sam scenariusz: polak chciał wyruchać wszystkich
wyruchał sam siebie. Jak zwykle może da się coś ukręcić coś oszukać kogoś
wyruchać, kogoś wykorzystać, może się uda... Jak zwykle anonimowy informator
który powiadomiłby zawczasu np policje o busie przewożącym osoby upchane jak
śledzie był by przez przeciętnego polaka uznany za ostatnią mendę, kapusia, i
donosiciela, może zapobiegł by rozlewowi krwi niewinnych ludzi ale nieważne...
Jak zwykle policja z dużą pewnością nie miała by załogi która mogłaby podjechać i
sprawdzić - sam miałem tak wielokrotnie wzywając policje do pijanego skurwiela
za kółkiem. Jak zwykle porozrzucane flaki i bebechy przyjadą obejrzeć
decydenci z gówno wartych elit politycznych. Pokiwają główkami,
zrobią smutną minę do kamery, powiedzą że akcja jest prowadzona zgodnie z
procedurami, po czym zostaną odwiezieni w swoich czarnych BMKach 150 na godz na
sygnale z powrotem tamując ruch na całej trasie. Jak zwykle ni chuja nie wyciągną
żadnych konsekwencji czy nawet lekcji na przyszłość. Dalej będą te same zjebane
źle oznaczone dziurawe drogi po których będą jeździć, debile łamiący wszelkie
przepisy i zasady zdrowego rozsądku, dalej będzie totalny brak egzekwowania i tak
śmiesznego pobłażliwego prawa. Dalej w tym kloaczanym gównianym syfie nic się
nie zmieni dalej będzie lała się krew dalej ludzie będą ginąć przez głupotę i
cwaniactwo i zacofanie...

poniedziałek, 4 października 2010

Ach ta polska drogowa niesforność (skurwysyństwo)

Za Tvn24

Zderzenie czołowe dwóch samochodów osobowych pod Poznaniem. Trzy osoby ranne w wypadku trafiły do szpitala. Informacje i zdjęcie nadesłał do redakcji Kontakt 24 @Maciej.
Do zderzenia doszło po godzinie 10.00 w Antonówku pod Poznaniem. Na ulicy Browarnej, na łuku drogi „auto omijające pieszych na pasach zderzyło się czołowo z nadjeżdżającą z przeciwka osobówką" – relacjonuje @Maciej. Jak powiedział nam oficer prasowy z wojewódzkiej komendy policji w Poznaniu trzy osoby przewieziono do szpitala.


Ot taki typowy obrazek skurwysyna wymijającego pieszych na przejsciu. Niestety żyje, okaleczył tylko kilka osób. Pewnie więcej już tego nie zrobi bo dostanie 200 zł manadatu i 6 punktów karnych. Smiech...

sobota, 2 października 2010

Dzień jak co dzień

Dzień dobry w skurwysyństwie:

Co najmniej do godz. 20. w sobotę nie będzie przejezdny szlak kolejowy między Herbami Nowymi, a Pankami (Śląskie), wiodący ze Śląska w kierunku Wielkopolski. Nocą złodzieje ukradli elementy sieci trakcyjnej tej jednotorowej linii.

Jak poinformowało Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody śląskiego, dokonana w piątek ok. godz. 22. kradzież 300 metrów trakcji spowodowała całkowite wstrzymanie ruchu na tym odcinku. Poranne pociągi osobowe jadące w stronę Śląska dojeżdżają tylko do Panek; na uszkodzonym odcinku kursują autobusy.

Sobotnie utrudnienia mają dotyczyć sześciu planowych pociągów osobowych, kursujących między Wieluniem, a Tarnowskimi Górami lub Katowicami (na wyłączonym odcinku kursują zastępcze autobusy), a także pociągu TLK relacji Kraków-Szczecin, który skierowano drogą okrężną przez Lubliniec i Kluczbork.

Pojedynczy tor między Herbami Nowymi a Pankami przez kilka kilometrów wiedzie odludnymi terenami. To jedno z częstych miejsc kradzieży kolejowej infrastruktury w północnej części województwa śląskiego (powiaty lubliniecki i kłobucki). Inne często ograbiane odcinki to pobliskie linie: pasażerska z Tarnowskich Gór do Tworoga i towarowa z Lublińca do Toszka.


Fascynuje wiedza i inwencja polskiego skurwysyna. W końcu zajebać trakcje pod napięciem, to nie to samo co zajebać kołpaki lub radio z samochodu lub ukraść rower z piwnicy. Tu trzeba już trochę inwencji połączonej z polskim skurwysyństwem.
Inną sprawą jest wyłażąca prawda o polsce. Otóż ten drut, czy jak to tam zwał, nie posłuży polskiemu skurwielowi do rozwieszania upranych gaci przed stodołą (bo gaci kundel nie pierze-czytaj post wczesniej), trafi on do skupu metali kolorowych czyli do legalnego biznesu. Jak myślicie, czy właściciel skupu nie wie skąd pochodzi 300 metrów trakcji? Oczywiście że wie! ale pierdoli. Staje się tym samym paserem. W ten sposób 300 metrów drutu przejdzie zapewne przez parę skupów lub innych polskich śmietnisk, gdzie każdy z osobna polski "byznesmen" na nim zarobi. W końcu drut trafi do przeróbki i zostanie zeń stworzone kilkaset metrów trakcji... Ten sam proceder, tyczy się paliwa, samochodów, materiałów budowalnych itd. Ten kraj opiera się na złodziejstwie i paserstwie...Amen (w końcu 95% to zdeklarowani katolicy)

I już tak dorzucam proforma, choć news to żaden bza to norma:
Za TVN24


Pijany kierowca przemierzał vanem podwarszawskie ulice. Siejąc strach i zagrożenie wśród zmotoryzowanych i pieszych pokonał kilka kilometrów na terenie Kobyłki. Gdy policjanci otworzyli drzwi auta, mężczyzna nie był w stanie samodzielnie utrzymać się na nogach.

Świadkiem przerażającego rajdu był @Piotr, który nadesłał do redakcji Kontaktu 24 materiały dokumentujące wyczyny nieodpowiedzialnego kierowcy.
Do zdarzenia doszło w środę, około godziny 11:50, między Zielonką w Wołominem, w Kobyłce, na wysokości kościoła św. Trójcy.

"Zauważyłem przed sobą pojazd, który poruszając się pod prąd, wjeżdzał na chodnik. Ludzie uciekali z chodników, samochody na pobocza" – pisze @Piotr.

„Byłem cały czas w kontakcie z policją, która delikatnie mówiąc nie bardzo się spieszyła. W czasie tego horroru kierowca minął dwie szkoły znajdujące przy ulicy, którą jechał. Zniszczył znaki drogowe na jednym z rond. Uderzał także w dużą koparkę, która jechała przed nim" – wylicza internauta.

Ostatecznie dramat skończył się w Wołominie. Okazało się, że pojazd prowadził zamroczony i nieprzytomny od alkoholu 33-letni mężczyzna.

"Byłem zszokowany gdy kierowca wypadł do kałuży z samochodu jak worek. Nie było z nim żadnego kontaktu. W takim stanie przejechał około 3 - 4 km. Trwało to wszystko ok. 10-15 minut Jechałem za nim na awaryjnych światłach. To cud, że nie doszło do dramatu i nikt nie zginął" – dodaje @Piotr.

Policja zatrzymała delikwenta do wytrzeźwienia, gdyż w wydychanym powietrzu miał przeszło dwa promile. Postawiono mu zarzuty prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. „Odpowie przed sądem z artykułu 178 paragrafu 1 kodeksu karnego. Czekają go maksymalnie 2 lata pozbawienia wolności" – powiedziała nam Wioletta Zychowska z Powiatowej Komendy Policji w Wołominie.



Takie rzeczy tylko w polsce, polak bowiem zaradny jest i lubi czasem wypić

piątek, 1 października 2010

Sfrustrowany agresywny śmierdziel

Dwa na pozór niezależne badania:

Za Newsweek

Zapach Polaka zwala z nóg. Co piąty młody mieszkaniec naszego kraju dezodorantu używa rzadziej niż raz na 24 godziny, a jeden na czterech unika codziennych spotkań z szamponem – pokazał sondaż przeprowadzony przez pracownię IQS dla Akademii Flirtu AXE

– Zapewne część mężczyzn uważa, że ich feromony są zniewalające i nie chce ich maskować – ironizuje dr Krzysztof Łęcki, socjolog kultury z Uniwersytetu Śląskiego. Jego zdaniem kłopoty z higieną to uboczny efekt panującej dziś kultury obrazkowej. – Panowie wiedzą, że piłkarz Cristiano Ronaldo w przerwie meczu poprawia żelem fryzurę, ale nie czują jego potu. Dlatego dbając o własny wizerunek, bardziej troszczą się o wygląd, a czasem zapominają o wydzielanym przez siebie zapachu – mówi.


oraz

Za emetro

Pasji brak, a frustratów coraz więcej

Prawie połowa Polaków pytana, co najbardziej lubi robić w wolnych chwilach odpowiada: oglądać telewizję. Co czwarty idzie spać. Co piąty w ogóle nie ma pasji. - Rośnie pokolenie nieszczęśliwych ludzi - alarmują psychologowie

Listę zajęć najchętniej wybieranych w wolnym czasie przez Polaków stworzyła firma MB SMG/KRC. Wyłania się z niej dość ponury obraz. Tylko 3 proc. z nas chodzi do kina czy teatru, 4 proc. podróżuje i tyle samo gra np. w gry planszowe. 12 proc. w wolnych chwilach gotuje, 9 proc. majsterkuje, a co trzeci twierdzi, że spotyka się z przyjaciółmi. Jednak 41 proc. najchętniej siedzi przed telewizorem, 17 proc. - przed internetem, a 25 proc. śpi. Aż 23 proc. w wolnym czasie nie robi dosłownie nic.

Socjolog Kuba Antoszewski z MB SMG/KRC uważa, że po prostu nie bardzo umiemy wykorzystać wolny czas. - Bo po okresie transformacji, który przeżyliśmy w biegu, to stosunkowo świeże zjawisko. Teraz żyje nam się trochę lepiej, ale musi minąć trochę czasu, nim nauczymy się pielęgnować swoje pasje - mówi.


Dwa na pozór niezależne badania dają obraz polaka: sfrustrowany, agresywny śmierdziel bez pasji mydła i dezodorantu.
Nie tak dawno zerknąłem na jeden z tych debilnych teleturniej: "czym się pan interesuje" pyta prowadzący jakiegoś kundla. "Sportem i motoryzacją" odpowiada dumnie tenże. Innymi słowy: "oglądam mecze, TVN turbo i Kubice i dokleiłem dwie rury do 15 letniego Golfa. "
I w sumie mógłbym mieć w dupie co kto robi we własnym domu, niestety efektem tego stanu jest prymityw chamstwo i smród pojawiające się wszędzie tam gdzie pojawi się przeciętna polska morda, począwszy od za granicy gdzie bawiący polacy walą "po gałach" z kilometra, przez debilizm na drodze po chamstwo na ulicy...
Jednakże jeżeli ktoś zapyta dlaczego nie wyniosłem się jeszcze z syfu odpowiem że właśnie przez ludzi. Przez te mikroskopijne grupki znajomych w oceanie chamstwa i cwaniactwa, które pomimo często ograniczonych możliwości potrafią, nie zważając na otaczające skurwysyństwo i złodziejstwo realizować się w swoich pasjach i zainteresowaniach. Przeznaczając niekiedy cały wolny czas i energie na "wiosłowanie pod prąd” i tworzeniu małych enklaw ciekawych ludzi...