sobota, 2 października 2010

Dzień jak co dzień

Dzień dobry w skurwysyństwie:

Co najmniej do godz. 20. w sobotę nie będzie przejezdny szlak kolejowy między Herbami Nowymi, a Pankami (Śląskie), wiodący ze Śląska w kierunku Wielkopolski. Nocą złodzieje ukradli elementy sieci trakcyjnej tej jednotorowej linii.

Jak poinformowało Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody śląskiego, dokonana w piątek ok. godz. 22. kradzież 300 metrów trakcji spowodowała całkowite wstrzymanie ruchu na tym odcinku. Poranne pociągi osobowe jadące w stronę Śląska dojeżdżają tylko do Panek; na uszkodzonym odcinku kursują autobusy.

Sobotnie utrudnienia mają dotyczyć sześciu planowych pociągów osobowych, kursujących między Wieluniem, a Tarnowskimi Górami lub Katowicami (na wyłączonym odcinku kursują zastępcze autobusy), a także pociągu TLK relacji Kraków-Szczecin, który skierowano drogą okrężną przez Lubliniec i Kluczbork.

Pojedynczy tor między Herbami Nowymi a Pankami przez kilka kilometrów wiedzie odludnymi terenami. To jedno z częstych miejsc kradzieży kolejowej infrastruktury w północnej części województwa śląskiego (powiaty lubliniecki i kłobucki). Inne często ograbiane odcinki to pobliskie linie: pasażerska z Tarnowskich Gór do Tworoga i towarowa z Lublińca do Toszka.


Fascynuje wiedza i inwencja polskiego skurwysyna. W końcu zajebać trakcje pod napięciem, to nie to samo co zajebać kołpaki lub radio z samochodu lub ukraść rower z piwnicy. Tu trzeba już trochę inwencji połączonej z polskim skurwysyństwem.
Inną sprawą jest wyłażąca prawda o polsce. Otóż ten drut, czy jak to tam zwał, nie posłuży polskiemu skurwielowi do rozwieszania upranych gaci przed stodołą (bo gaci kundel nie pierze-czytaj post wczesniej), trafi on do skupu metali kolorowych czyli do legalnego biznesu. Jak myślicie, czy właściciel skupu nie wie skąd pochodzi 300 metrów trakcji? Oczywiście że wie! ale pierdoli. Staje się tym samym paserem. W ten sposób 300 metrów drutu przejdzie zapewne przez parę skupów lub innych polskich śmietnisk, gdzie każdy z osobna polski "byznesmen" na nim zarobi. W końcu drut trafi do przeróbki i zostanie zeń stworzone kilkaset metrów trakcji... Ten sam proceder, tyczy się paliwa, samochodów, materiałów budowalnych itd. Ten kraj opiera się na złodziejstwie i paserstwie...Amen (w końcu 95% to zdeklarowani katolicy)

I już tak dorzucam proforma, choć news to żaden bza to norma:
Za TVN24


Pijany kierowca przemierzał vanem podwarszawskie ulice. Siejąc strach i zagrożenie wśród zmotoryzowanych i pieszych pokonał kilka kilometrów na terenie Kobyłki. Gdy policjanci otworzyli drzwi auta, mężczyzna nie był w stanie samodzielnie utrzymać się na nogach.

Świadkiem przerażającego rajdu był @Piotr, który nadesłał do redakcji Kontaktu 24 materiały dokumentujące wyczyny nieodpowiedzialnego kierowcy.
Do zdarzenia doszło w środę, około godziny 11:50, między Zielonką w Wołominem, w Kobyłce, na wysokości kościoła św. Trójcy.

"Zauważyłem przed sobą pojazd, który poruszając się pod prąd, wjeżdzał na chodnik. Ludzie uciekali z chodników, samochody na pobocza" – pisze @Piotr.

„Byłem cały czas w kontakcie z policją, która delikatnie mówiąc nie bardzo się spieszyła. W czasie tego horroru kierowca minął dwie szkoły znajdujące przy ulicy, którą jechał. Zniszczył znaki drogowe na jednym z rond. Uderzał także w dużą koparkę, która jechała przed nim" – wylicza internauta.

Ostatecznie dramat skończył się w Wołominie. Okazało się, że pojazd prowadził zamroczony i nieprzytomny od alkoholu 33-letni mężczyzna.

"Byłem zszokowany gdy kierowca wypadł do kałuży z samochodu jak worek. Nie było z nim żadnego kontaktu. W takim stanie przejechał około 3 - 4 km. Trwało to wszystko ok. 10-15 minut Jechałem za nim na awaryjnych światłach. To cud, że nie doszło do dramatu i nikt nie zginął" – dodaje @Piotr.

Policja zatrzymała delikwenta do wytrzeźwienia, gdyż w wydychanym powietrzu miał przeszło dwa promile. Postawiono mu zarzuty prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. „Odpowie przed sądem z artykułu 178 paragrafu 1 kodeksu karnego. Czekają go maksymalnie 2 lata pozbawienia wolności" – powiedziała nam Wioletta Zychowska z Powiatowej Komendy Policji w Wołominie.



Takie rzeczy tylko w polsce, polak bowiem zaradny jest i lubi czasem wypić