poniedziałek, 30 listopada 2009

Polscy snajperzy

Za Życiem Warszawy:

Późnym popołudniem 16 października policjanci z warszawskiej Woli zostali zaalarmowani, że w tramwaju linii 1 na wysokości skrzyżowania Okopowej i Anielewicza jakiś mężczyzna strzelał w kierunku kabiny motorniczego(…)Po kilkunastu minutach funkcjonariusze dostrzegli podejrzewanego mężczyznę i jego wspólnika. Wszystko wskazywało na to, że to ten pierwszy strzelał, u drugiego natomiast znaleziono pistolet pneumatyczny.

Zatrzymani mężczyźni byli pijani. 27-letni Łukasz S. miał 2 promile, natomiast 33-letni Artur S. – około 3 promili alkoholu we krwi(śmiało można nazwać go polskim snajperem). Trafili więc do izby wytrzeźwień. Obaj są doskonale znani policji, pierwszy przewijał się w policyjnych sprawach dotyczących przestępczości narkotykowej, drugi znany jest z kolei z przywłaszczeń, kradzieży, rozboju, zniszczenia mienia i gróźb.


Ostatnie czasy strzelanie do środków komunikacji miejskiej to plaga w Warszawie. W zeszłym tygodniu ostrzelano kilka autobusów. A przecież nie dalej jak kilka miesięcy temu pewien minister optował za ułatwieniem dostępu polaków do broni. Pomysł świetny, szczególnie w kraju gdzie nachalny prymityw (jak na wyżej załączonym obrazku) nawet pistoletem na kapiszony potrafi utłuc sąsiada czasem tak dla sportu lub w sumie nie wiadomo dlaczego-bo wypił i akurat tamten przechodził... Z drugiej strony ileż to było spraw gdzie napadnięty w swoim własnym domu facet w obronie własnej oraz swojej rodziny, z braku innych narzędzi załatwił sprawcę/ów np. nożem. Oczywiście w większości przypadków, na wniosek przykładnego prokuratora, kończyło się to odsiadką broniącego się… Ale cóż co syf to obyczaj…

czwartek, 26 listopada 2009

Z niecierpliwością odliczmy dni do Euro 2012!

Mamy kolejny smakołyk z serii: masowe imprezy sportowe w syfie.
Zresztą nie wart nawet wzmianki gdyż w syfie to norma, ale jednak dla pokrzepienia serc zamieszczam:
Za tvn24:
Gorąco było na boisku, gorąco było i na trybunach. Środowe derby Trójmiasta pomiędzy Arką Gdynia a Lechią Gdańsk przebiegały pod znakiem awantur, jakie wszczęli kibice gospodarzy. Sytuację opanowała ochrona meczu, ale stadion w Gdyni został dość mocno zdemolowany.
Pod koniec pierwszej połowy meczu, kiedy Arka przegrywała już 0:1, cześć jej fanów postanowiła odreagować złe emocje na kibicach rywali. Kilkadziesiąt osób zaczęło wyrywać krzesełka i rzucać nimi w kierunku sektora gości, których do Gdyni przyjechało około 500. Po chwili oprócz krzesełek w ruch poszły też race, a do uspokajania rozjuszonych chuliganów przystąpiła ochrona.
Zamieszki trwały przez koniec pierwszej połowy i całą przerwę meczu, co spowodowało opóźnienie wznowienia gry o około 5 minut. Gdańscy ochroniarze poradzili sobie sami z pseudokibicami, których większość skupiła się na 10. sektorze stadionu, interwencja policji nie była więc potrzebna.
W drugiej połowie padły dwa gole, ale tylko jeden dla drużyny z Gdyni, dla której były to ostatnie derby na starym stadionie. Jego modernizacja rozpocznie się na początku grudnia. Pod koniec spotkania pseudokibice Arki spalili kilka szalików Lechii, ale do kolejnych burd już nie doszło. Kibice Lechii, oddzieleni policyjnym kordonem, dotarli na pociąg, który zawiózł ich do Gdańska.


Już z niecierpliwością odliczamy dni do Euro 2012! Tłumnie przybywający kibice z Europy Zachodniej, ugrzęzną w kilkudziesięciu kilometrowych korkach po uprzednim urywaniu zawieszenia na polskich zasranych dziurami drogach, kilku zginie, zabitych przez pijanych lub durnych Polaków zapierdalających 180km/h w obszarze zabudowanym. Po dojechaniu na miejsce, zostaną przywitani przez gościnnych łysych polskich kibiców (nie wiadomo czemu zwanych pseudokibicami) kopem w mordę, tudzież nożem po żebrach i wtedy dopiero zaczną się zmagania sportowe na boiskach i trybunach...

Wyżyny bandyckiego skurwysyństwa

Dodajmy że chodzi o dzieci 14-15 letnie!

Zródło Onet


Bardzo dobrze go znałam, bo wcześniej spotykałam się z nim wiele razy. Ufałam mu. Poprosił, żebyśmy podjechały z nim do miasta, bo musi coś załatwić – opowiada Aneta.

Gdy przyjaciółki wsiadły do samochodu przestępcy, zobaczyły w środku jego kolegę a potem wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie. Usłyszały, że jadą do pracy i nie ma znaczenia czy tego chcą czy nie. Mężczyźni byli uzbrojeni. Zniszczyli im dokumenty, a Marcie połamali telefon komórkowy. Aneta krzyczała i próbowała wezwać pomoc. Za włosy wywlekli ją z auta, skopali i wyjącą z bólu wrzucili do bagażnika. Nie pamięta, jak długo jechała. Obudziła się już w Niemczech. Przestępcy przekazali dziewczyny kolejnym Polakom, którzy dowieźli je do Hamburga. W mieszkaniu, gdzie były przetrzymywane przez trójkę Polaków, bito je i grożono bronią. Oprawcy zrobili dziewczynom rozbieraną sesję zdjęciową. Fotografie trafiły do ogłoszeń towarzyskich w internecie z ceną za godzinę 150 euro. Tak do mieszkania w Hamburgu trafiali klienci.


Dalszy ciąg historii jest jeszcze bardziej drastyczny. W sumie chyba nie ma sensownej puenty oprócz tego że Polak Potrafi!
W swojej skurwionej psychice polski skurwysyn nie ma litości ani ludzkich odruchów, jedyny szacunek odczuwa do bata nad skurwysyńską mordą. Ale dobrze wie że w polsce takiego bata raczej nie uświadczy. Bo jak go złapią to będą musieli udowodnić a przecież nic na niego nie mają bo tylko zeznania jakiś 2 nieletnich i proces będzie się ciągnął 5 lat… W efekcie może i dostanie za zniszczenie czyjegoś zycia parę lat odsadki. Ale ponieważ wcześniej nie był karany i dobrze rokuje to wyjdzie po 2óch.

Tak tak wiem-przecież sprawa handlu żywym towarem nie jest tylko domeną polską. Ale czy całość nie wpisuje się w dużo szersze spektrum skurwysyństwa? Czyż nie mieliśmy kilka miesięcy temu sprawy polskiego gangu wymuszającego haracze od polaków w Hereford? Czyż nie przerabiamy co rusz przymusowych obozów pracy we Włoszech czy Holandii gdzie zaradni polacy załatwiają swoim rodakom prawdziwe piekło? Polak potrafi!

poniedziałek, 23 listopada 2009

Knur Skurwysyn

Dziś miało być o czymś zupełnie innym wręcz poważnym, niestety gonionieni pilną potrzebą operacyjną musieliśmy odłożyć poważny temat na później, a wszystko przez prawdziwy diament polskiego skurwysyństwa!
Rozmowa z szatni męskiej jakiegoś kompleksu rekreacyjnego doprowadziła nas do spotkania właśnie z nim! Archetypem polskiego prymitywa! To mistyczne przeżycie coś na kształt oświecenia!
Ale do rzeczy. Rozmowa której tylko w części mieliśmy zaszczyt słuchać odbywała się między dwoma prawdziwymi polakami. Jednego nazwiemy roboczo „knur skurwysyn” (ze względu na nalaną polską mordę z małymi kurewskimi wąsikami i małymi oczkami świni) drugi to zaś przeciętny typek, za wszelką cenę chcący dorównać knurowi skurwysynowi poziomem i klasą.
„Knur skurwysyn” jest dobrze po piędziesiątce ma brzuszek prezesika kutasika i poza mordą knura wygląda jak zwykła zachlaj morda. Niestety nie jest zachlaj mordą tylko polskim „biznesmenem”. Rozmowa kręci się wokół ostatniej podróży knura. W rozmowie nieważny jest cel wizyty, negocjacje czy chociażby ciekawe miejsca które knur mógł zobaczyć swoimi małymi polskim oczkami (knur gówno sobą reprezentuje-ale prowadzi jakąś firmę Chujex lub Polsrak i ma kase-to wyznacznik!) najważniejszym przeżyciem jest……PODRÓŻ SAMOLOTEM.
Knur w rozmowie gra „polskiego luzaka”, rzuca „kurwami” na lewo i prawo i drze polską mordę na całą szatnię-kto jak kto ale przecież on „Knur Skurwysyn” lata non-stop po całym świecie jak pan!
Tym razem leciał LOTEM (surprise!):
(dokładny zapis z pamięci)
-ale mówię ci kurwa, ale na pokładzie co oni tam dają do żarcia, kurwa to syf jebany, mówię im co wy tu kurwa dajecie! Kiedyś to kurwa było w samolotach… Zamyślił sie przez chwilę...
-Ale żeśmy z Jurkiem popili-kontynuował knur- to kurwa można było to wjebać, kurwa. (Wszak należy pamiętać że w dekalogu polaka jest napisane będziesz chalał często, a jak za darmo to na umór)
-A te stewardessy to jakieś stare świnie, jedna była tylko taka dupa co może miała ze 35 lat inne to kurwa jakieś stare babcie-(knur sam ma ok. sześćdziesiątki)
(wszak należy pamiętać że w dekalogu każdego prawdziwego polaka pokroju knura skurwysyna: kobieta=szmata lub coś podobnego czym z pewnością należy pomiatać. Knur skurwysyn należy bowiem do grupy która jak na polaka przystało dzieli kobiety na niezłe dupy które można kupić za pieniądze lub stare dupy którymi gardzi )

- Lepsze żarcie dawali w „Eir Fręsie” kurwa, kiedyś latałem, ale tam pierdolone żabojady tylko po francusku, napierdalają
-Tak tak- dodał typek- Żabojady i Makaroniarze piloci tylko kurwa po swojemu gadają, jebane nacje
(wszak należy pamiętać że w dekalogu dobrego polaka jest napisane będziesz gardził każdą inną niż polska nacją i jej kulturą).
Oczywiście należy dodać że ni jeden ni drugi w żadnym języku ni chuja nie potrafią sklecić zdania (ale oni nie należą całe szczęście do jebanych nacji per se)
Rozmowa toczyła się dalej ale jakoś już musiałem iść…

I można się zastanawiać po co przytaczam przykład polskiego „Knura Skurwysyna”, wszak przecież wszędzie można spotkać prymitywnych debili?
Zgadza się! Tyle że gdzie indziej podobne knury to element spychany na margines społeczeństwa, może i znajdujący wspólny język z podobnymi prymitywami ale gdzieś w głębi zdający sobie sprawę że są gówno warci. Nigdy poza granicami polski nie spotkałem się w miejscu publicznym z afiszowaniem się prostactwem i skurwysynskim zacietrzewieniem, zianiem nienawiścią i pogardą do innych nacji, kobiet itd. I to do tego przez kogoś w podeszłym wieku, przeciętnego przedstawiciela kalsy średniej. W polsce natomiast jest to sposób na bycie fajnym, prawdziwym patriotą i dobrym polakiem. Takich knurów słychać na każdym kroku-prostych, prymitywnych, głośnych czujących się w polsce świetnie, kreujących styl bycia. Po co komu uczyć się języków, czy brać książkę do ręki skoro wśród swoich można się dogadać a wszyscy inni wiadomo to gówno: makaroniarze, żabojady, szkopy, angole, żółtki itd.
Po co przyznać się do braku doświadczenia i minimum obycia? – przecież zakompleksionym skołtunieniem można pokazać że ci inni to złamasy, my polacy pany!

niedziela, 22 listopada 2009

Próba walki z syfem-przykład kolei mazowieckich

Gdy 2 tygodnie temu oglądałem wywiad z Jakubem Majewskim (szefem kolei mazowieckich) wydawało mi się przez chwilę że oglądam wywiad w nie polskiej telewizji. Facet mówił że czas najwyższy przekształcić koleje mazowieckie w spółkę rentowną, zmodernizować tabor, stworzyć nowe połączenia do większych miast Mazowsza, zlikwidować pociągi, które wożą tylko kolejarzy, przesunąć część składów na godziny odpowiadające pracownikom biur, uczyć pracowników angielskiego (!) tak by każdy kto podejdzie do kasy dostał informację której potrzebuje. Mówił także o podejściu do klienta, że czas najwyższy traktować pasażerów jako klientów, pokazać że można jeździć koleją szybko i bezpiecznie, że każdy pracownik spółki powinien brać odpowiedzialność za swoje przedsiębiorstwo itp. Co ciekawsze facet mówił nie jak polscy polityczni partacze (pieprzą od rzeczy komunały z których nic nie wynika), tylko jak manager (i to nie polski). I co? I CO? I CO???
I wielkie gówno!!!
2 dni temu dowiedziałem się z prasy że Pan Majewski stracił posadę. Trafił na opór związków zawodowych (tak-tych co piszczą i palą opony przed sejmem o to by z między innymi moich podatków dopłacać do ich nierentownych źle zarządzanych przedsiębiorstw) i rządzących Mazowszem polityków PSL- podaje prasa.
A wiecie dlaczego? Bo na ten kraj nie ma ratunku będzie dalej tonął w szambie syfu ku zadowoleniu jakiegoś Juźka, czy Zenka którzy na pewno teraz opierdalają ćwiartkę zagryzając kiełbachą ciesząc się że wyjebali Majewskiego na morde i „uratowali” nierentownego molocha przed zmianami. Im większy syf tym większe zacietrzewienie w walce!
A Majewskiemu życzymy by poszedł po rozum do głowy i nie zajmował się ratowaniem tego bagna, tylko jak każdy rozsądny człowiek spakował manatki i wyjechał stąd w miejsce gdzie docenia się zaangażowanie i incjatywę...

piątek, 20 listopada 2009

Dopiero co relacjonowaliśmy przejawy polskiego skurwysyństwa drogowego, mając nadzieje że tym razem będzie na trochę basta, ale media, nie dają za wygraną i dalej bombardują skurwysyństwem oraz polskim skołtunieniem połączonym z głębokimi ubytkami przepitych mózgów.
Dzień po tragedii spowodowanej przez najebanego skurwysyna w dostawczaku, wszechwiedząca superstacja TVN24 wyemitowałą reportaż o tzw.
jeździe polskiej (czytaj-skurwysyństwu). Jak bardzo trzeba mieć zlasowany łeb żeby zpierdalać pod prąd po autostradzie??? No nie tak bardzo-polak potrafi!
Tu przypominają mi się artykuły z Rzeczpospolitej z zeszłego roku opisujące jak to wredna Niemiecka policja, rzekomo uwzięła się na biednych polskich kierowców…I daje im wielkie mandaty za byle gówno!

Dziś Natomiast kolejny miód z krainy miodem i wódą płynącej:
Za TVN24- W czwartek w Opatówku (powiat kaliski) około godz. 15 uwagę policjantów zwrócił Volkswagen Passat, który wyglądał jakby jechał bez kierowcy. Zatrzymali auto - okazało się, ze za kierownicą siedzi 11-letnia dziewczynka. Jej pijana matka siedziała obok, a z tyłu chowali się dwaj synowie kobiety w wieku 2 i 5 lat.
I dalej:
Kobieta, u której badanie wykazało 4 promile (sic!!!) w wydychanym powietrzu, próbowała uniknąć odpowiedzialności za zdarzenie. Zaproponowała funkcjonariuszom łapówkę (200 zł).

Krótko mówiąc cud miód skurwysyństwo.

Ale cóż przykład płynie ze szkoły:
1,6 promila w wydychanym powietrzu miała nauczycielka szkoły podstawowej pod Działdowem w województwie warmińsko-mazurskim. W takim stanie chciała uczyć, ale jej plany udaremniła dyrektorka szkoły, w której pracowała. To ona wezwała policję. W dwóch innych szkołach województwa z nauczycielki przykład wzięli uczniowie i też przyszli na lekcje pijani.
Za wykonywanie czynności pod wpływem alkoholu nauczycielka stanie przed sądem grodzkim. Z kolei pijanym uczniom z dwóch gimnazjów w Nowym Mieście Lubawskim i Ełku grozi wydalenie ze szkół.

W tym drugim przypadku chłopiec był w takim stanie, że trafił do lekarza, a następnie do szpitala na obserwację - poinformowała Izabela Niedźwiedzka z biura prasowego warmińsko-mazurskiej komendy wojewódzkiej policji. Policja nie informuje, ile alkoholu wypił nastolatek.


W polsce się pije, a raczje żłopie się wódę bez okazji, bez ograniczeń, bez opamiętania. To dzięki wódzie zwyczjowo rozbiegane polskie oczki rozluzniają się a morda nabiera typowego czerwonego tępego wyrazu.


Jazda Polska
Mamo dlaczego tak smierdzisz wódą
Dzieci otwórzcie butelki

środa, 18 listopada 2009

Skurwysyństwo drogowe - reaktywacja

Polskiego skurwysyństwa ciąg dalszy-skurwysyństwo polskie ma to do siebie, że lubi się powtarzać i nie wyciąga żadnych wniosków czy nauki, dorzucając do tego brak bata nad mordą w postaci nieudolnego prawa i mamy polski skurwiony mental.
Otóż dobry człowieku wyobraź sobie że idziesz rano do pracy, szkoły, odprowadzasz może dzieci i przechodzisz przez przejście dla pieszych (miejsce święte w ruchu drogowym w krajach cywilizowanych). Nagle ni stąd ni z owąd wpierdala się na ciebie, twoje dzieci i innych przechodniów, polski skurwiel dostawczym IVECO (dostawczakami jeżdżą często totalni debile) i taranuje wszystkich-niby widok normalny w polsce, bo pieszy na jezdni to dla polskiego skurwysyna drogowego śmieć i nikt nikogo nie przepuci -problem w tym że tym razem pieszym nie udaje się uciec i dostają się pod koła skurwysyna…
Cóż dzieje się dalej-otóż ze stoickim spokojem skurwiel odjeżdża w świat (wie że za spierdolenie z miejsca wypadku w tym zasranym kraju, nic mu nie grozi co najwyżej może mu się upiec).
I tu zaczynają się poszukiwania skurwiela-tak się składa że dzięki informacji zorientowanego uczciwego obywatela (szuja, donosiciel, menda kapuś-dla prawdziwych Polaków-prawdziwy Polak gardzi donosicielstwem) udaje się skurwysyna zatrzymać.
Okazuje się że oczywiście-skurwiel był napruty jak Messershmitt (choć raczej powinno się mówić że Messershmitt był napruty jak Polak).
I znów zaczyna się całe to gówno z wieszaniem psów na skurwielu choć jak wiemy skończy się to bałwochwalczym uwielbieniem jak tylko skurwiel zrobi coś mądrego-tj powiesi się w celi. Znów winna będzie pieprzona policja, piesi i rzecz jasna donosiciel.
Polska to fajny kraj…
Polak na drodze

poniedziałek, 16 listopada 2009

Smaki polskiego skurwysyństwa

Relacja na gorąco ze smaków starcia z polskim skurwysyństwem.
Dziś podjechaliśmy ze znajomym pod jego blok by wypakować jakieś graty z samochodu. Dodam że jest to okolica okupowana przez tzw. "warsiawiaków" pierwszej generacji tudzież aspirantów (tj przybyłych elementu najazdowego z podwarszawskich wsi którzy nie zdążyli jeszcze zmienić rejestracji).
No więc podjechaliśmy pod dom żeby przerzucić jakieś graty do mieszkania. Po podjechaniu zaczął bulgotać się zacny łysy polak w śmierdzącym dresie drąc swojego polskiego śmierdzącego ryja do swojej dziewczyny tak żebyśmy słyszeli:a to kurwy, chuje jebane pierdolone wieśniaki (to my) wpierdalajo sie na nie swoje chuje zjebane. Trzeba im będzie rozjebać te wózki. Problem polegał na tym że my nie jesteśmy ziomale-swoi, pozatym byliśmy czystym nie upierdolonym w gównie samochodem nie składanycm z 4 części i ze złą rejestracją. Tak tak polskie skurwysyny mają silne poczucie terytorialności. Oczywiście żeby nie sterczeć w oknach pilnując samochodu my wieśniacy żeśmy odjechali ku uciesze prawdziwych polaków.

sobota, 14 listopada 2009

polscy chłopcy spacerowali po mieście

Kilka dni temu media informowały jak jeden dresiarz zarżnął innego nożem. Uwagę zwraca idylliczny sposób w jaki TVN24 opisuje to zdarzenie:
Wcześniej razem z trójką znajomych spacerował ulicami miasta, młodzi ludzie odwiedzili sklep, pili alkohol. Dodajmy że mówimy tu o 16sto 17sto latkach!
U mnie też często "spacerują" okoliczni chłopcy w wieku późnego gimnazjum, pochleją wódy, podrą mordy, upierdolą dla zabawy lusterka, obowiązkowo obszczają i zasrają okolice, ujebią świeżo pomalowane elewacje sprejowanymi bohomazami i pójdą-ot rozrywka polskiej młodzieży...i „spacerujących chłopców”
Ale wracając do tematu a więc jeden z chłopców zarżnął innego nożem, mniejsza z tym o co poszło, bo najwyraźniej o przysłowiowe "gówno", martwi tylko jedna rzecz: byle by się chłopak w areszcie nie powiesił... bo będzie kolejny santo subito i znów tłuszcza będzie smutna i przygnębiona a winna będzie jak zwykle pieprzona policja... a całe wartościowe życie przed nim...

środa, 11 listopada 2009

Bandito Santo Subito!

Temat numer jeden wszystkich dzienników!
Dzis mamy powrót bohatera z przed kilku dni-ten co zabił po pijaku dziewczynę na motocyklu i również po pijaku zmasakrował grupkę dzieci, potem chciał spieprzać ale już nie mógł wyjechać z rowu bo miał łyse opony… Otóż ten zacny Polak, popełnił samobójstwo. Śmierci nikomu raczej nie życzę, ale powodu do lamentowania z powodu śmierci kogoś kto, wysłał na tamten świat jedną osobę a z kilku młodych dzieciaków zrobił kaleki, i to tylko przez swoją głupotę-nie widzę.
Innego zdania byli zacni polscy internauci (kwat polskiej ziemi) - ci sami którzy nota bene, 5dni wcześniej na niego pluli i pomstowali… Facet z bandyty stał się bohaterem, Santo Subito! człowiekiem zagubionym, któremu trzeba było pomagać, ratować, wspierać ochraniać itd. No bo w sumie 5 dni temu był zły a teraz już go nie ma, więc nie jest aż taki zły no i poza tym to człowiek, miał rodzinę chodził do kościoła, i większość internautów odczuwa wielki żal i smutek i zapala świeczki (to nie żart!). A tak w ogóle to został zaszczuty przez media, nie miał opieki psychologa i oczywiście zła jest pieprzona policja, straż więzienna itd. I nikogo już nie obchodzą jego ofiary ich cierpienie, cierpienie ich rodzin… Teraz jest nowy bohater! Ciekawe kogo za to zdymisjonują?
Czy w kraju gdzie większość stanowią idioci którzy zmianiają zdanie jak chorągiewka na wietrze są możliwe zmiany na lepsze - chociażby jeżeli chodzi o bezpieczeństwo na drodze? A może jednak lubicie polaczki chełpić się 500 zabitymi i ponad 4900 rannymi w wypadkach (rocznie) spowodowanymi przez nawalonych kutasów-którzy za nic mają wasze życie. W końcu etos śmierci zmienia wszystko-sprawca staje się ofiarą-sensownych wniosków brak...

poniedziałek, 9 listopada 2009

Z trochę innej bajki...

Dziś będzie trochę w innym stylu...
Otóż wiele lat temu, będąc jako szczeniak w odległym kraju na jakimś stypendium, miałem zajęcia które kończyły się zaliczeniem polegającym na opracowaniu pewnego projektu i na napisaniu o wnioskach do Prezydenta. Projekt zrobiłem, napisałem, wysłałem, zapomniałem.
Jakież było moje zdziwienie gdy po blisko miesiącu przyszedł list wraz z podziękowaniami za wkład i troskę jaki wnoszę we wspólne dobro jakim jest ów kraj który współtworzę. Podpisane przez pana Prezydenta.
Oczywiście nie jestem naiwniakiem i wiem że ów Pan Prezydent tegoż listu nigdy nie czytał, ani nawet nie podpisywał (faksymile). Lecz jakoś tak miło się zrobiło wiedziąc, iż zdanie przeciętnego Zenka jakoś tam się liczy-chociażby pozornie. Ot taki smaczek demokracji...
Kilkanaście lat później, mając już na karku dużo więcej lat i jakieś doświadczenie, zachciało mi się błysnąć inicjatywą obywatelską w polsce. Błąd!
Sprawa dotyczyła ustawy nad którą usilnie pracowali "rządowi eksperci" a w której przeciętny ćwierć inteligent mógł na pierwszy rzut oka zauważyć porażające głupoty i oderwanie od rzeczywistości. Krótko mówiąc był to kolejny gniot. Ustawy nawet nie widziałem-dość obszernie opisywały ją natomiast media.
Wysmarowałem więc maila do kancelarii premiera.
Po tygodniu odpisała mi miła Pani. "Przesyłam zgodnie z kompetencjami". I wysłała do jakiegoś ministerstwa. Odpowiedzi nie dostałem. Nie dając za wygraną, po miesiącu postanowiłem się jednak przypomnieć: -„wysyłam zgodnie z kompetencjami"- przyszła kolejna odpowiedz. I na tym sprawa się zamknęła. Kilka miesięcy później Trybunał Konstytucyjny uwalił jednogłośnie ustawę.
Jaki z tego morał? Jeżeli dobry człowieku widzisz absurd i głupotę nie reaguj-stracisz tylko swój czas, nikogo tutaj i tak to nie obchodzi...

sobota, 7 listopada 2009

Polskie fora interentowe-siedlisko bulgoczących kompleksów i skurwysyństwa

Fora internetowe w Polsce zasługują na osobnego posta. Wszędzie na świecie gdzie dotarła cywilizacja Internet jest miejscem dyskusji i wymiany zdań, w Polsce natomiast bulgoczą ukryte pokłady skurwysyństwa i kompleksów. Najgorszym grzechem na polskim forum internetowym to przyznać się do jakiegoś sukcesu: że coś masz, gdzieś wyjechałeś i udało ci się ułożyć życie poza tym szambem, że uczciwie zarabiasz, że nie popierasz cwaniactwa i ruchania innych, szanujesz prawo- od razu ściąga to gromy od zakompleksionych zawistnych skurwysynów nie mogących zdzierżyć czyjegoś dobrego humoru. Jak nie można dopierdolić na podstawie argumentów to dopierdala się do braku przecinka lub kropki. Jak to ktoś pięknie powiedział miernoty nic nie wymyślają dlatego z lubością wymyślają innym. I tak jest za każdym razem. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o tzw. „społeczność internetową”. Ta społeczność to przecież jest sól polskiej ziemi! Ostatnio po strzelaninie w Fort Hood jedna z forumowiczek wspomniała że jej mąż (z podwójnym obywatelstwem) tam służy na szczęście wszystko jest u niego ok. Prosta neutralna wypowiedz-prawie tak neutrealna jak stwierdzenie że "trawa jest zielona". Nie mogło to jednak przejść niezauważone przez polskich kołtunów. Od razu rozdarły się polskie zacietrzewione butne mordy, że bardzo dobrze, że ich pozabijali, bo nam wiz nie znieśli, że on nie polski, że zdrajca że powinna wypierdalać z forum bo ona nie polka itd. Czy kiedykolwiek skurwysyny nauczycie się szanować drugiego człowieka jego sukces i samozadowolenie, o cieszeniu się czyimś sukcesem nawet nie wspomnę?

Części składowe polskiego skurwysyństwa drogowego

Miało już nie być o objawieniach polskiego skurwysyństwa drogowego, ale tutaj jakoś trudno przejść obojętnie obok takiego kąska:

za tvn 24

Siedem osób rannych, w tym pięcioro dzieci. Troje z nich w stanie ciężkim. To bilans wypadku, do którego doszło w Siennicy Nadolnej w województwie lubelskim. W grupę pieszych wjechał pijany 36-latek. Według nieoficjalnych informacji kilka lat temu, także pod wpływem alkoholu, zabił pasażera, którego wiózł na motorze.
W grupie, w którą uderzyło BMW prowadzony przez 36-latka, szło dwoje dorosłych i pięcioro dzieci. Wszystkie te osoby wracały z kościoła. Teraz trzy z nich (dzieci), według informacji policji, przebywają w ciężkim stanie w szpitalu dziecięcym w Lublinie. (...)
Radosław K., sprawca wypadku, miał w chwili zatrzymania 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Został zatrzymany po pościgu. Chwilę wcześniej porzucił swój samochód i próbował uciec z miejsca zdarzenia. - To mieszkaniec Siennicy Nadolnej. Z relacji świadków wynika, że stracił panowanie nad autem wyjeżdżając ze skrzyżowania. To był prosty odcinek drogi - mówi tvn24.pl podkomisarz Jacek Deptuś z zespołu prasowego policji w Lublinie.


Mamy tu części składowe polskiego skurwysyństwa: jest więc burakowóz BMW oczywiście ściągany rozjebany syf z tzw. NRFu, jest najebany polski skurwysyn, jest ucieczka z miejsca wypadku (bo należy pamiętać że skurwysyna cechuje hardość tylko pod budką z piwem tudzież w samochodzie-jak przychodzi płacić za swoje skurwysyństwo to oczywiście najlepiej spierdalać), no i jest cudny system prawny który ma w dupie odławianie chorego skurwysyńskiego elementu-przecież nasz kutas zabił już kogoś po pijaku na motocyklu-za co gdzie indziej stracił by prawo jazdy dożywotnio). Komentarz chyba zbędny... Do przodu Polsko! Gaz do dechy! i nie zapomnij się wcześniej napić!

środa, 4 listopada 2009

Donosiciel to śmieć-czyli polski mental rządzi!

Artykuł ma tu znaczenie drugorzędne

Typowa i jakże ciekawa jest natomiast mentalność polaczków na forum… Polaczki to naród cierpiętników z wyboru, nie szanujących nawet swojego życia. Jeżeli debil się rozpierdoli, zapierdalając lub rozgniecie kogoś na pasach bo wjedzie na czerwonym to jest wtedy TRAGEDIA. Od razu stawiają świeczki i krzyżyki I jest lamęt. Ale jeżeli ktoś chce zapobiec debilizmowi informując władze o przestępstwie lub wykroczeniu to jest to kapuś i ostatni śmieć:

-Przejeżdżanie na czerwonym to zbrodnia.Ale kapowanie też.
Pisze Polaczek nazywający siebie etykiem.
-Kapuś powinien dostać po ryju pisze- inny chujek
-Zuch nadaje się na donosiciela pisze polski kutasek- nazywający siebie kierowcą
-oczywiscie ze kapus,poza skandynawia nie spotkalem kapusi.-pisze kolejny kundel który najwyraźniej był w Skandynawii po to żeby kraść w sklepach.
Itp, itd itp

Jest to niestety kolejny przykład na to że żyjemy w kraju bandytów, złodziei i krętaczy. Są kraje gdzie informowanie organów ścigania o popełnianiu przestępstwa jest traktowane jako obywatelski obowiązek. Efektem jest ład I porządek. Ale w kloace panuje mental z czasów ciemnej komuny: złodziej i bandyta jest cacy-informujący o przestępstwie to kutas. Ten mental zaczyna się na drodze a kończy na katowanych za ścianą dzieciach wekowanych w beczkach-a sąsiedzi nic nie słyszeli-bo donosić wstyd. Kiedy krótkowzroczne polaczki nauczycie się rozróżniać zwykłe złośliwe podpierdolenie sąsiada od zapobiegania łamaniu prawa. Zapewne nigdy...

wtorek, 3 listopada 2009

Polski pojeb na drodze



Pisanie o polskim skurwysyństwie drogowym staje się nudne. Dlaczego? Ponieważ ilość buraczanych debili na drogach jest zastraszająca. Brak restrykcyjnych przepisów które już dawno wprowadziła cała cywilizowana część świata, i kompletne olewanie egzekwowania prawa powoduje że jazda po polsce to sparring z prymitywem chamstwem i bezmyślnością.
Dziś mieliśmy kolejnego polskiego rekordzistę/skurwiela drogowego. Burak nie dosyć że popierdalał 180 km/h na godz po mieście to jeszcze zmuszał innych do zjeżdżania.
Za TVN Warszawa


Pędzącą skodę zauważyli policjanci w nieoznakowanym radiowozie na ul. Połczyńskiej. Kierowca wyjeżdżał z Warszawy. W miejscu, gdzie można poruszać się z prędkością 60 km/h pędził 140 km/h. Stale zwiększał prędkość aż przekroczył 180 km/h w miejscu, gdzie można już poruszać się z prędkością 100 km/h.

Funkcjonariusze nie czekali i zatrzymali 27-letniego Zbigniewa W. Kierowca dostał 500 złotowy mandat i otrzymał 10 punktów karnych.


Ciekawe jak wyglądała rozmowa?-Panie kierowco powodem kontroli jest nadmierna prędkość.. blablabla.
Kutas na pewno popyskował i pojechał dalej. Teraz ma się czym popisać przed kolegami. W części cywilizowanych krajów UE straciłby prawo jazdy, dostał mandat takiej wysokości że musiałby wziąć kredyt, i straciłby samochód. W innych dostałby kopa w dupę i w kajdankach trafił na 6 miesięcy do paki.
W tym pojebanym kraju zapłacił równowartość baku benzyny i pojechał dalej…

I historia kolejnego debila recydywisty
bezkarny debil recydywista

poniedziałek, 2 listopada 2009

W autobusie jest fajnie!


Władze miasta stołecznego walczą z korkami. System sterowania ruchem zakupiony za grube miliony okazał się bublem więc na chama władze starają się nakłonić ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej.
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby było to robione "z głową". W normalnym kraju poszerza się jezdnie by tworzyć buspasy po których mogą poruszać się również rowery (jak np w Paryżu), buduje się metro, daje się możliwość poruszania bus pasem samochodom przewożącym ponad 1 pasażera (car pool lanes) itd
W polsce nic podobnego sie nie dzieje-zamiast poszerzać jezdnie i tworzyć Buspas wydaje się na baniak farby i "ucina" się jeden z pasów ruchu. Tworzy to ogólny burdel i zamieszanie. Wszystko cacy. Warto jednak jeździć autobusem bo tam możemy przeżyć w polsce ciekawe przygody lub poznać nowych ludzi (czytaj zginąć w płomieniach lub dostać w mordę lub w najlepszym wypadku zostać okradzionym):

Cytując za Życiem Warszawy z dn 24.10.09:


Prawie dziesięciu bandytów wsiadło w piątek po godz. 23 do drugiego wagonu linii 25 na Pradze. Humory im dopisywały. Na początku rozbujali skład. „Targówek i Praga“ – darli się, skacząc w jednym rytmie. Powstało wrażenie, że od drgań na szynach podskakuje wagon.
Przerażeni pasażerowie uciekli na tylne siedzenia. Nikt nie miał nawet odwagi, aby wyjąć komórkę i wezwać policję.
Bandyci zaprezentowali sprawność fizyczną. Były biegi po składzie i fikołki na rurkach. Osoby na przystankach nie miały odwagi wejść do wagonu.
Rozgrzani śpiewami i gimnastyką bandyci poszli o krok dalej. Na przystanku przy Centralnym zauważyli kontrolerów biletów. – Ch..., kanary. Jedziemy bez biletów – ryknęli do nich. Ci do tramwaju nie weszli.
Wtedy wandale zdemolowali wnętrze wagonu. Ukradli młotki, dzięki którym w razie awarii można wybić szybę. Przed placem Zawiszy dwóch złapało za rączki hamulców awaryjnych. – Trzy, cztery – na komendę – zawołali i zerwali je. Tramwaj stanął. Bandyci wybili szybę, wyrwali drzwi i wybiegli. Co zrobił motorniczy? Wyprosił wszystkich z tramwaju i pojechał do zajezdni na Woli.
przygody w komunikacji miejskiej

A tu relacja z Białegostoku Białystok gdzie dwóch polskich debili podpaliło dla zabawy autobus-teraz są sławni prawie jak polski idol który okazał się złodziejem recydywistą
polski idol

Po kiego ci polaku autostrady

TVN po raz kolejny podało informacje o karambolu na Autostradzie A4. karambol

Do pierwszego wypadku doszło tuż po godzinie 5 rano, zderzyły się wówczas trzy auta: samochód ciężarowy, dostawczy i osobówka. Kilka minut później, 500 metrów, dalej zderzyła się ciężarówka z osobówką. W trzecim zdarzeniu, także w odległości około 500 metrów kolejna ciężarówka uderzyła w kolejny samochód osobowy.

Często argumentem polaczków mający tłumaczyć zapierdalanie, olewanie przepisów i w konsekwencji śmierć na drodze, jest brak autostrad. Ww. obrazek wskazuje że polak rozpierdoli się nawet jak by mu zrobić 5 pasów w jedną stronę. Dlaczego?
Bo jak ograniczenie jest do 70ciu, będzie zapierdalał 110, jak do 90tki to będzie zapierdalał 140 a jak do 120 to będzie zapierdalał 170. Autostrady tu nic nie zmienią…

niedziela, 1 listopada 2009

Piękna tradycja!

Dziś piękna tradycja wspominania tych co odeszli. Po koncercie skurwysyństwa drogowego polegającego na wyprzedzaniu na ciągłej, zapierdalaniu ile fabryka dała, zajeżdżaniu i zacietrzewionej mordzie za kierownicą docieramy na cmentarze. Tam w tłumie zaciętych mord (niektórych nachlanych mimo że jest południe), tępych facjat błyśnie jakaś inteligentna twarzyczka i robi się cieplej na sercu-na krótko bo pół godziny po zostawieniu kwiatów na grobie, te zostały zajebane wraz ze świeczkami.
Weź głęboki oddech-tak jesteś w polsce-w kraju gdzie nawet stara szmata lub dziurawe wiadro warto zajebać i opierdolić za płotem.
To fenomen który zawsze mnie zastanawiał: jak można korzystać z czegoś co nie jest twoje-albo inaczej mówiąc: Jak można być takim skurwysynem żeby kraść?
I nie mówię tu o biedzie czy głodzie. Mówię o normalnym skurwysyńskim zajebaniu kwiatów lub chujowej świeczki za 3zł. Często okazywało się że bukiet lub świeczkę zajebał polski skurwysyn podjeżdżający pod cmentarz całkiem niezłym samochodem-to nie to że go nie stać albo jest głodny. Tu chodzi o skurwysyństwo genetyczne.

Po cmentarzu, spotkanie z bliskim krótki briefing polskich newsów: daleką znajomą w ciąży zabił pijany skurwysyn za kierownicą, komuś zajebali kołpaki z samochodu spod domu, kogoś obrobili-i od razu czujesz się lepiej! Zastanawiasz się-a może jednak warto stąd spierdalać, odetchnąć trochę normalnością mieć normalne problemy?
Nie czas na rozważania trzeba się znowu skoncentrować! Przed tobą powrót drogami śmierci…
Dziś zginęło „tylko” 27 osób, policja zatrzymała blisko 1000 najebanych kierowców…