wtorek, 10 czerwca 2014

Jak kundel robi w kija polski system

Mamy ostatnio burze medialną wokół sprawy nad którą często się pochylamy czyli sprawą polskich debili na drodze. Otóż mentalny wieśniak polski kundel w BMW M3 urządził sobie w znaczeniu dosłownym rajd po Warszawie. - kto nie widział niech obejrzy. Larum podniosło się dodatkowe że ów polski debil mijał kilkanaście kamer monitoringu, policję oraz fotoradary i jakoś nikt nic nie zauważył. Było by tak dalej gdyby ów debil nie pochwalił się występem w internecie. Po dwóch dniach nacisków medialnych (bez tego gówno by sprawa kogokolwiek obchodziła) polska policja ruszyła dupę i namierzyła ów - jak to się ładnie mówi pirata. Od razu wszech i wobec podniosły się głosy że trzeba mu zabrać prawo jazdy. Jednak szybko okazało się że prawa jazdy to on już nie ma od kilku miesięcy zebrał dodatkowo kilkadziesiąt mandatów oraz ma ma kilka równie spektakularnych ucieczek przed policją . I tak na dobrą sprawę mogą cmoknąć go w pompkę - bo po raz kolejny system prawny polskiego kibla okazał się kompletnie niedopasowany do kundelskiej rzeczywistości. Mało wieśniak z kasą dalej jezdzi tylko jeszcze lepszym samochodem (należy domniemywać że jest z dobrego układu) do policji wysyła pozdrowienia tym razem z nowego samochodu. Tak więc na tą chwilę nic się nie da zrobić. Podsumowując czekamy aż skurwysyn kogoś zabije - może Ciebie, może twoje dziecko albo dziewczynę. Prawo w sraczu nie broni bowiem społeczeństwa przed podobnymi bandytami - prawo czeka na czyjąś śmierć wtedy to tak. Wszystko za sprawą wyroku Sądu Najwyższego gdzie kilku starych zimpotencjałych pierdli którzy robią sobie dobrze dywagując nad pierdołami ustaliła co następuję: "Uchwała, którą siedmiu sędziów Sądu Najwyższego podjęło w 1977 roku oraz wyrok Sądu Najwyższego z 2008 roku dotyczą właśnie zastosowania art 160 kodeksu karnego w przypadku piratów drogowych. Wśród wielu wątpliwości sędziowie uznali, że musi dojść do "bezpośredniego zagrożenia życia", czyli skrótowo pisząc, musi dojść do wypadku lub kolizji, aby w takich wypadkach stosować art. 160 kodeksu karnego." (za TVN24)
Jak kundel dymał system
Cieakwe kogo nasz kundel zabije. - Osobiście obstawiamy jakiś duet - może matka + dziecko na przejściu lub całą rodzina. Zapewne wśród sędziów sądu najwyższego oraz prokuratorsko - sędziowskiej mafii zakłady już się zaczęły.

Zajechał do na Obama

Przyleciał do kibla na "25 lecie wolności Prezydent Obama" - przylecieli i inni. Przyleciał - władze zamknęły pół miasta i urządziły sobie paradę samouwielbienia i masturbacji. No bo w końcu tu do wielkiej Polski zjechali wszyscy na imprezę i do tego jaką zacną. Były więc spotkania flesze, fanfary, jagnięcina wędzona igłami modrzewia, a jednemu adwokackiemu kundlowi udało się nawet nagrać jak to Prezydent Obama stęka na siłowni - co zdziwiło polskich kundli - bo nie zachlewa ryja jak to mają w naturze polskie "elyty".
Generalnie fiesta była pełną gębą a rodzime polityczne mordy wiły się z dumy jak węgorze bo mogły się obfotografować z Obamą. Oczywiście uraczono głupi naród gadkami o partnerstwie strategicznym i wielkiej przyjaźni - pomijając fakt że podobną wielką przyjaźń Stany mają z ponad setką innych krajów - to nieważne - ważne że w oczach kundli polska znów stałą się krajem wybranym. Niepokorni coś tam bełkotali o tym że dla Stanów polska to głównie interes (F-16, kontrakty itd) ale jak to kundle - najwyraźniej oparły swoją wiedzę na temat stosunków międzynarodowych na własnych doświadczeniach stosunków z "Heńkiem spod budki z piwem". Nieważne.
W kulminacyjnym momencie wizyty - prezydenci uraczyli nas mowami.

Nasz czcigodny przywódca wybełkotał niczym szóstoklasista wypociny przygotowane przez jakiegoś speca zatrudnionego jak zwykle po znajomości: mowa była bezpłciowa, bez polotu, smaku i brzmiała mniej więcej jak referat na zaliczenie w większości polskich szkół.
Obama natomiast, w iście Amerykańskim stylu walnął mowę żywą, ciekawą i płomienną. Mówił o wolności o historii o wysiłku i o tym jakim wspaniałym krajem Polska się stała. Mówił jak to Polska jest państwem prawa, poszanowania demokracji, mniejszości i obrony praw jednostki. I kiedy tak pieprzył te spreparowane na potrzeby tego przemówienia brednie - zastanawialiśmy się o jakim kraju mówi. Oczywiście Obama nie mógł wiedzieć że właśnie trafił do kraju którego władza szczerze nienawidzi swoich obywateli, a aparat sprawiedliwości ze sprawiedliwością nie ma nic wspólnego. Obama nie mógł też wiedzieć że jednostka w tym kraju jest niczym, i jedyny "highlite" jaki może otrzymać to może nędzny artykulik w mediach, gdy dojdzie do tragedii. Obama nie mógł wiedzieć, że właśnie wjechał do kraju w który potrafi deportować człowieka na pewną śmierć przez zwykłe bezduszne skurwysyńskie patrzenie na jednostkę ludzką. Ponieważ Obama nie wiedział my mu przypomnimy:


1. Sztandarowym przykładem stosunku państwa polskiego do jego obywateli niech będzie przykład Pani Krystyny Chojnowskiej: Urząd kontra obywatel

Pani Krystyna wraz z mężem prowadziła w polskim kurwidołku firmę, najwyraźniej firma prosperowała dobrze co nie spodobało się skurwysynom z izby celnej - wiadomo jak jest dobrze pewnie kradnie (typowe podejście polskiego urzędu). W związku z tym trzeba jej jakoś dopierdolić. I dopierdolili 3 mln PLN podatku. Sąd uznał jednak podatek za naliczony bezpodstawnie. Skurwysyn reprezentanci państwa - bo czym innym jest izba skarbowa nie dawali jednak za wygraną - i tak 17 razy przed sądem z rzędu przez przez 21 lat! – Jest duch walki w narodzie.
Pani Krystyna w końcu nie wytrzymała i targnęła się na swoje życie. Skurwysyństwo urzędowe wreszcie dostało poczucie dobrze spełnionego obowiązku państwowego w imieniu 3RP. Mąż Pani Krystyny chciał sprawę nagłośnić - owszem nagłośnił - sprawa pożyła przez 2 dni w mediach i poszła ad acta. Czy wywołała jakiekolwiek skutki, czy zainteresowało się skurwysyńskie ministerstwo może nawet premier? Gdzie tam! W polskim sraczu władza i związany z nią układ żyje sobie w oderwaniu od społeczeństwa w totalnej bezkarności, przy zupełnym braku odpowiedzialności za cokolwiek przed kimkolwiek. Władza udaje że jest dla ludu lud udaje że w to wierzy. W rzeczywistości jest to jeden skorumpowany układ nienawidzący własnych obywateli - z wzajemnością.


2. W Stanach Zjednoczonych prawa człowiek są ważne. Może różnie to bywa z ich pojmowaniem ale jak już wchodzą „na tapetę” to nie ma zmiłuj. W polskim kiblu po 25 latach wolności prawa człowieka są po to żeby nimi sobie mógł poderzeć dupę urzędnik który idzie na poranna srakę.. W ten właśnie sposób polska wydaliła Truonga - obywatela Wietnamu którego w swoim kraju czeka pewna śmierć: Deportacja
- Nieważne że czeka, ważne że wszystko odbyło się "zgodnie z prawem" - jakież to polskie - chuj z człowiekem ważne że zgodnie z prawem. Uzasadnienie polskich debili: "Wietnam jest praworządnym krajem." Korea Północna nawiasem mówiąc również. – tyle w temacie




3. Sprawa płk Olkowicza vide inne sprawy. Otóż w kraju w którym Prezydent Obama mówił jako o państwie prawa, wśród zupełnie nie zauważanej korupcji i nepotyzmu ( pierwszy przykład z brzegu na poziomisamorządu być bratem wójta nie jest zle ) Ministerstwach - informatyzacja MSZ - przykładów są setki) gdzie sprawy nie trafiają nawet przed sąd bo ukręca im się łeb zawczasu, mamy smaczek pod tytułem sprawa płk Olkowicza szefa więziennictwa w Koszalinie. Streszczając sprawę - do więzienia trafił chory psychicznie który ukradł ze sklepu batonik wart 99 groszy. Oczywiście odbyła się rozprawa sąd, ciężkie orzełki na piersiach, kraty kajdanki, togi srogi zeznania policja itd. Po zapoznaniu się ze sprawą Płk Olkowicz zdecydował się zapłacić grzywnę za ów niegroźnego wariata ze swojej kieszeni. I tu ruszyła maszyna rodem ze starych dobrych czasów Ubeckich. – nic się w polaku nie zmieniło.
Pułkownika do ministerstwa podpierdolili podwładni, urząd bezp.... znaczy ministerstwo podpierdoliło pułkownika na policja a ta już załatwiła sprawę zdrajcy - pułkownika wysyłając materiał do sądu. Sąd co prawda odstąpił od wymierzenia kary zbrodniarzowi - ale za winnego uznał. Ot taka historyjka z polskiego sracza.


Oczywiści te kilka przykładów to nawet nie jest wierzchołek góry lodowej. To wierzchołek wierzchołka. To jest rzeczywistość polskiego kibla. Kibla z którego coraz więcej ludzi wyjeżdża za normalnością, kibla gdzie władza może ukraść 150 miliardów PLN obywateli bez żadnych konsekwencji, kraju gdzie dociska się zubożałą klasę średnią tylko po to by grupki uprzywilejowanych (górników, mundurowych, rolników byłych ubeków itd) miała całkiem fajne życie na czyjś koszt. Jeżeli Obamie z tą wiedzą przeszły by przez gardło słowa o państwie prawa i demokracji to oznaczałoby że najwyraźniej coś mu podali przed przemówieniem.