wtorek, 25 stycznia 2011

Z syfu i z powrotem

Brud to znak szczególny samochodu polaka za zachodnią granicą. Po przejechaniu po drogach sracza 400km, dzień wcześniej umyty samochód wygląda jakby został obsrany gigantycznym czarnym gównem. W lusterkach nie widać nic, tylna szyba jest nieprzezierna, a bagażnik trzeba otwierać nogą lub za pomocą szmaty. Każde włożenie lub wyjęcie bagaży wiąże się z upieprzeniem kurtki, toreb, pokrowców brudną smolistą mazią. Pędzące zachodnimi autostradami zasyfione kule brudu to właśnie samochody polaków którzy przejechali kilkaset kilometrów przez swój zasyfiony kraj i kilka tysięcy poza nim. Pewnym kuriozum jest fakt że nawet Ruscy czy Rumuni po przejechaniu podobnego dystansu mają samochody lekko przybrudzone a polacy delikatnie mówiąc upierdolone syfie. Skąd na polskich drogach tyle brudu? Czy to naprawde jest kibel Europy?
Inna ciekawostka: wspomniani wcześniej Ruscy i Rumuni (tak wyśmiewani przez polskiego kundla) skolonizowali praktycznie w całości niektóre alpejskie kurorty. Mimo tego jest dość cicho i spokojnie czego nie można powiedzieć o niektórych przybywających tam kundlach.
Dodajmy jako mały surwysyński smaczek iż jedyny zaparkowany na trzech miejscach samochód na parkingu gdzie każdy centymetr był na wagę złota to kundelski Ford z rejestracją zaczynającą się na LOP. Jak parkuje się u siebie przed stodołą tak i gdzie indziej w świecie. Taki naród.
Cóż pobyt poza granicami kibla, w miejscach gdzie wszystko działa praktycznie bez zarzutu, gdzie jeździsz po płaskich jak stół drogach, gdzie oznaczenia drogowe mają sens, gdzie nikt nie stara się ciebie wychujać na każdym kroku lub wydymać z kasy oferując w zamian kopa w dupę lub zwyczajnie okraść, szybko rozleniwia zmysły i rozum. Ten stan uniesienia trwa praktycznie aż do granicy polsko-Czeskiej, bowiem nawet Czesi (również wyśmiewani przez panoszącego się kundla) wybudowali betonowe świetne autostrady, praktycznie aż pod sam kibel. Potem jest nagłe przebudzenia, walka ze śmiercią, dziurami wielkości połowy samochodu (widziałem wielu kierowców naprawiających na poboczu auta po przejechaniu przez niektóre odcinki polskich skurwysyńskich fatalnie oznaczonych dróg (do tego Krajowych!!!). Błądząca ręka niechcący trąciła guzik od radia: pierwsze słowa: raport SRAK, Smoleńsk… czyli trzepanie kapucyna polskiego kundla w roli ekspertów niejaki Kukiz i Hołdys! Kolejni będą zapewne kelnerzy i babcie klozetowe. To znak, że znów jestem w chorym, smutnym zasyfionym brudnym i ponurym kraju bez chociażby namiastki elity politycznej i co za tym idzie jakichkolwiek perspektyw. W kraju gdzie przez rok jakością polityczną były hasła Smoleńsk, sztuczna mgła, zamach a nie budowanie autostrad, obniżanie podatków, rozwój. Biorę głęboki oddech- znów jesteś w kiblu kolego…

sobota, 1 stycznia 2011

Noworoczna dziura

Ach nie ma to jak w noworoczną noc podziurawić opony i i pogiąć felgi w nowym samochodzie na rozjebanych drogach polskiego syfu. Usmarowany jak świnia, nad ranem szarpiąc się z doprowadzeniem nowego samochodu do stanu używalności, śmiałem się tak aż współpasażerowie myśleli ze powariowałem. Czy był to śmiech rozpaczy, złości, zrezygnowania? Nic podobnego! To był śmiech objawienia! Objawienia tego że oto wszelkie wałkowane tu tematy demaskujące polski kibel, syf i upokorzenie mają umocowanie w rzeczywistości! Tylko w polskim kiblu można smakować syf do woli i w nieograniczonych ilościach. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że kibel stwarza pozory normalności wyciera sobie mordę sloganami o cywilizacji państwie prawa i dobrobycie. To wszystko w sytuacji gdzie infrastruktura jest na poziomie czwartego świata (po lepszych drogach jeździłem w trzecim), gdzie transport kolejowy przypomina przewóz zesłańców na Syberie, gdzie rząd (pierwszy od 20stu lat który ma realną możliwość reformowania syfu) nie zrobił absolutnie nic a nawet więcej, oszukał obywateli wizjami taniego państwa, obniżaniem podatków, reform finansów publicznych, systemów emerytalnych itd. Teraz ten rząd podjął decyzję o bezczelnym okradaniu obywateli na składkach do OFE i tuczeniu świni zwanej ZUS. Zasłyną on również brakiem reform czegokolwiek i bierności przy jednoczesnym szerzeniu propagandy samozadowolenia i dostatku. Pytanie czy inny rząd czy opcja polityczna zrobiła by to inaczej? Absolutnie nie! W kraju gdzie jakością polityczną przez rok jest umiejscowienie dwóch zbitych desek i pierdolenia o sztucznych mgłach i magnesach nie ma nadziei na żadne zmiany. Takie są prawa syfu, że syf zawsze syfem będzie a smród gówna będą czuli tylko nieliczni. Reszta ubiczowana skurwysyństwem będzie żyła w przeświadczeniu że tak właśnie ma być… Do siego roku!