wtorek, 3 listopada 2009

Polski pojeb na drodze



Pisanie o polskim skurwysyństwie drogowym staje się nudne. Dlaczego? Ponieważ ilość buraczanych debili na drogach jest zastraszająca. Brak restrykcyjnych przepisów które już dawno wprowadziła cała cywilizowana część świata, i kompletne olewanie egzekwowania prawa powoduje że jazda po polsce to sparring z prymitywem chamstwem i bezmyślnością.
Dziś mieliśmy kolejnego polskiego rekordzistę/skurwiela drogowego. Burak nie dosyć że popierdalał 180 km/h na godz po mieście to jeszcze zmuszał innych do zjeżdżania.
Za TVN Warszawa


Pędzącą skodę zauważyli policjanci w nieoznakowanym radiowozie na ul. Połczyńskiej. Kierowca wyjeżdżał z Warszawy. W miejscu, gdzie można poruszać się z prędkością 60 km/h pędził 140 km/h. Stale zwiększał prędkość aż przekroczył 180 km/h w miejscu, gdzie można już poruszać się z prędkością 100 km/h.

Funkcjonariusze nie czekali i zatrzymali 27-letniego Zbigniewa W. Kierowca dostał 500 złotowy mandat i otrzymał 10 punktów karnych.


Ciekawe jak wyglądała rozmowa?-Panie kierowco powodem kontroli jest nadmierna prędkość.. blablabla.
Kutas na pewno popyskował i pojechał dalej. Teraz ma się czym popisać przed kolegami. W części cywilizowanych krajów UE straciłby prawo jazdy, dostał mandat takiej wysokości że musiałby wziąć kredyt, i straciłby samochód. W innych dostałby kopa w dupę i w kajdankach trafił na 6 miesięcy do paki.
W tym pojebanym kraju zapłacił równowartość baku benzyny i pojechał dalej…

I historia kolejnego debila recydywisty
bezkarny debil recydywista