Polskiego skurwysyństwa ciąg dalszy-skurwysyństwo polskie ma to do siebie, że lubi się powtarzać i nie wyciąga żadnych wniosków czy nauki, dorzucając do tego brak bata nad mordą w postaci nieudolnego prawa i mamy polski skurwiony mental.
Otóż dobry człowieku wyobraź sobie że idziesz rano do pracy, szkoły, odprowadzasz może dzieci i przechodzisz przez przejście dla pieszych (miejsce święte w ruchu drogowym w krajach cywilizowanych). Nagle ni stąd ni z owąd wpierdala się na ciebie, twoje dzieci i innych przechodniów, polski skurwiel dostawczym IVECO (dostawczakami jeżdżą często totalni debile) i taranuje wszystkich-niby widok normalny w polsce, bo pieszy na jezdni to dla polskiego skurwysyna drogowego śmieć i nikt nikogo nie przepuci -problem w tym że tym razem pieszym nie udaje się uciec i dostają się pod koła skurwysyna…
Cóż dzieje się dalej-otóż ze stoickim spokojem skurwiel odjeżdża w świat (wie że za spierdolenie z miejsca wypadku w tym zasranym kraju, nic mu nie grozi co najwyżej może mu się upiec).
I tu zaczynają się poszukiwania skurwiela-tak się składa że dzięki informacji zorientowanego uczciwego obywatela (szuja, donosiciel, menda kapuś-dla prawdziwych Polaków-prawdziwy Polak gardzi donosicielstwem) udaje się skurwysyna zatrzymać.
Okazuje się że oczywiście-skurwiel był napruty jak Messershmitt (choć raczej powinno się mówić że Messershmitt był napruty jak Polak).
I znów zaczyna się całe to gówno z wieszaniem psów na skurwielu choć jak wiemy skończy się to bałwochwalczym uwielbieniem jak tylko skurwiel zrobi coś mądrego-tj powiesi się w celi. Znów winna będzie pieprzona policja, piesi i rzecz jasna donosiciel.
Polska to fajny kraj…
Polak na drodze