Gdy 2 tygodnie temu oglądałem wywiad z Jakubem Majewskim (szefem kolei mazowieckich) wydawało mi się przez chwilę że oglądam wywiad w nie polskiej telewizji. Facet mówił że czas najwyższy przekształcić koleje mazowieckie w spółkę rentowną, zmodernizować tabor, stworzyć nowe połączenia do większych miast Mazowsza, zlikwidować pociągi, które wożą tylko kolejarzy, przesunąć część składów na godziny odpowiadające pracownikom biur, uczyć pracowników angielskiego (!) tak by każdy kto podejdzie do kasy dostał informację której potrzebuje. Mówił także o podejściu do klienta, że czas najwyższy traktować pasażerów jako klientów, pokazać że można jeździć koleją szybko i bezpiecznie, że każdy pracownik spółki powinien brać odpowiedzialność za swoje przedsiębiorstwo itp. Co ciekawsze facet mówił nie jak polscy polityczni partacze (pieprzą od rzeczy komunały z których nic nie wynika), tylko jak manager (i to nie polski). I co? I CO? I CO???
I wielkie gówno!!!
2 dni temu dowiedziałem się z prasy że Pan Majewski stracił posadę. Trafił na opór związków zawodowych (tak-tych co piszczą i palą opony przed sejmem o to by z między innymi moich podatków dopłacać do ich nierentownych źle zarządzanych przedsiębiorstw) i rządzących Mazowszem polityków PSL- podaje prasa.
A wiecie dlaczego? Bo na ten kraj nie ma ratunku będzie dalej tonął w szambie syfu ku zadowoleniu jakiegoś Juźka, czy Zenka którzy na pewno teraz opierdalają ćwiartkę zagryzając kiełbachą ciesząc się że wyjebali Majewskiego na morde i „uratowali” nierentownego molocha przed zmianami. Im większy syf tym większe zacietrzewienie w walce!
A Majewskiemu życzymy by poszedł po rozum do głowy i nie zajmował się ratowaniem tego bagna, tylko jak każdy rozsądny człowiek spakował manatki i wyjechał stąd w miejsce gdzie docenia się zaangażowanie i incjatywę...