sobota, 5 grudnia 2009

Misterium Polskiej kołtuńskiej mordy

Mamy weekend. Czas spokoju i odprężenia. Przemierzając dość luźne ulice stolicy doświadczyłem dwóch obrazków polskiego skurwysyństwa które wprowadziły mnie jak zawsze w zadumę.
3 pasmowa droga -organicznie do 80. Lewym pasem 60/godz ciągnie srebrnym mercedesem 220 polski cham. Za nim mruga na niego facet w dostawczaku. Polski skurwiel ani myśli zjechać. Kiedy dostawczak zjeżdża na środek, żeby wyprzedzić środkiem-polski skurwiel przyspiesza i zajeżdża mu drogę, kiedy dostawczak zjeżdża z powrotem na lewy to i polski kutas kieruje swoją srebrną rakietę na lewy. Potem był koncert wzajemnego zajeżdżania i hamowania przed nosem. Gdy dojechaliśmy do świateł ukazała się w mercedesie dość już zniszczona ale wciąż butna morda starego polskiego skurwysyna badylarza. Zdawała się mówić: „to ja tu kurwa jestem szefem a wam wszystkim ch… w d….. ja was nauczę!”

Dojechawszy już do ulic osiedlowych, jednopasmowych dopadł, tym razem mnie, skurwiel w seledynowym focusie. Wszystko było by super gdyby nie to że polak stwierdził że zrobi mi garaż w dupie - jadąc 5 centymetrów za mną. W ten sposób polak daje znać o swoim skurwysyństwie i problemach z erekcją oraz tym że przepisy są tylko dla debili-(jechałem ok 60). Coś na kształt „spierdalaj bo ja tu jadę”. Ponownie spotkaliśmy się na światłach. I ujrzałem najbardziej paskudną tłustą skurwysyńską zacietrzewioną polską mordę jaką w tym miesiącu widziałem. Wybałuszone gały i fałdy na skurwysyńskim zmarszczonym czółku mówiły-„i co kurwa ?”. Słowa które zresztą skurwysyn wypowiedział zza szyby licząc na jatkę (aczkolwiek skurwysyn polski zawsze gloryfikuje kult siły który w trzech słowach można określić jako „chcesz w mordę”?) Zaśmiałem mu się w polski ryj i odjechałem…
Jest coś takiego w polskich facjatach które wyróżnia prawdziwych polaków z powyższego obrazka od reszty nacji. To lekkie podkurwienie, to napięcie niczym przy sraniu z zatwardzeniem, czasem porażająca tępota, ta odrobina cwaniactwa i szczypta kompleksów.
Do tematu wrócimy…
Tak czy owak gdy będziecie na Gocławiu- wypatrujcie seledynowego focusa- może i wy spotkacie tam waszego polskiego przyjaciela…
Miłego odprężającego weekendu…