Istotną cechą syfu jest to że ma charakter przekrojowy. Gdziekolwiek pobrać próbkę-na pewno tam będzie!
Dziś na autostradzie A4 był duży karambol zderzyły się najpierw 2 tiry, po czym, ponieważ tirowcom nie chciało się oznaczyć miejsca wypadku zgodnie z przepisami (po co? wszak polak potrafi), pieprznęły w nie kolejne tiry na domiar złego przewożące nowe samochody, w efekcie samochody fruwały w powietrzu a z czterech ciężarówek zostały drzazgi. Chyba nikt się nie zabił. Tyle że straty można liczyć w milionach… Ot zwyczajny poranek w syfie… Ktoś powie wszędzie są wypadki. Tak drogi Polaku, ale tylko w polsce tak głupie… (niestety z głupoty często giną też ludzie)
Mamy oto autostradę bez pasa awaryjnego (bo po co) na której ograniczenie jest do 110 (prędkości poruszających się nią polaków oscylują od 130 do 230-wszak polak jest świetnym kierowcą), na której dochodzi do wypadku tirów który to wypadek jest nieoznaczony (też po co). Ta sama autostrada kawałek wcześniej została oddana w stanie jak na syf przystało katastrofalnym:
Za PAP/dziennik polski:
Nawet przy prędkości niższej od dopuszczalnej, samochód co chwilę podskakuje na nierównościach. Gołym okiem widać fałdy na asfalcie, a przy tzw. węźle wielickim odczuwa się także wyraźnie różnice poziomów nawierzchni.
Zdaniem użytkowników nowego odcinka A4, pomiędzy Krakowem i Szarowem można wyliczyć znacznie więcej niedociągnięć. Np. niedostatecznie wyraźnie oznakowany wjazd na autostradę w Krakowie. Kierowca ma tam zaledwie kilkadziesiąt metrów na decyzję, gdzie skręcić, a do tego tablica kierunkowa A4 na Katowice jest znacznie większa od tej na Rzeszów.
Krótko mówiąc syf malaria! Na szczęście Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (żeby zrozumieć tą instytucję należy zobaczyć w jakim syfie przeprowadzane są remonty i stan polskich dróg) uspokaja:
że sukcesywnie będzie egzekwować od wykonawcy poprawki w ramach gwarancji - pisze "Dziennik Polski".
Innymi słowy partacze z GDDKiA uspokajają że nowa dopiero co wybudowana za ciężkie pieniądze droga będzie naprawiana przez partacza który ją od samego początku wykonał jak gówno.
Otóż kluczowym słowem do powyższego obrazka jest w polsce słowo „PRZETARG”. Jak to się w polsce zwykło w mediach mówić: „wszystko odbyło się zgodnie z procedurami”. A że efektem jest gówno zagrażające życiu, wybudowane za ciężkie pieniądze to jest już nieistotne. Ważne że są „procedury”. Będzie najtaniej i co za tym idzie najgównianiej, ale za to nikt (prokuratura, ABW, CBA, czy inne) się nie przypieprzy że nie było zgodnie z procedurami…
Już prorokuję że przez okres rękojmi wykonawca będzie naprawiał ten syf (blokując ruch i robiąc pierdolnik wokół-jak zwykle) po czym po okresie rękojmi drogę trafi szlag. I trzeba będzie rozpisać nowy przetarg, i ktoś tam go ponownie wygra itd.
Przypomina się też trochę inny przykład tzw. „procedur”. Nasi żołnierze jadąc na misje do Iraku dostawali buty w których pękały podeszwy, rozklejające się kurtki i broń osobistą która rozlatywała się w rękach (głośna sprawa sprzed kilku lat). Też było najtaniej, najlepszej produkcji polskiej (rzecz jasna!) i zgodnie z „procedurami”. Wszyscy byli więc zadowoleni-oprócz żołnierzy… Jak zwykle…
Niby kraj w Europie, niby w UE, niby są procedury, niby jest prawo, niby jest normalnie…