czwartek, 14 stycznia 2010

Śmierdziel w przestworzach

Dziś pojawiła się piękna perełka o chamstwie i skurwysyństwie rodaków w przestworzach. A już myślałem że to znowu to moje malkontenctwo. Jak widać niestety, ot normalka którą na własnej skórze odczułem. Odczułem zmieniłem przewoźnika polskiego na innego i nigdy nie latam tam gdzie polskie chamstwo.
Historia opisana przez stewarda.
Historia o tyle ciekawa że samolot to w końcu hermetyczna bańka, mikroświat, odbicie polskiego skołtunienia prostactwa i skurwysyńśtwa

Za Onet pl

Pierwsza uwaga autora:

„Zdaję sobie sprawę, że krąży o nas wiele stereotypów. (mowa o personelu pokładwoym) Potocznie uważa się, że stewardessy są głupiutkie i łatwe, a stewardzi to również nie grzeszący inteligencją geje.”


Nie znam stereotypów poza tym że polacy kradną i chleją i są chamami (ale to chyba nie stereotyp) ale brzmi to bardzo po polsku. W końcu dla polaka każdy obcy to dziwka albo pedał. Nieważne że sądy tego typu wypowiadane są przez polskich śmierdzieli którzy warci są mniej niż ich odpicowane 10 letnie sprowadzone ze szrotu BMW. Ważne żeby kogoś obsrać i wylać gówno-wtedy od razu lżej na polskim sercu.


„Nikt za to nie przepadał za kierunkami wyspiarskimi. Wielka Brytania jednoznacznie kojarzyła się z rodakami latającymi do pracy. Co tu dużo ukrywać, nie były to dobre skojarzenia. Na rejsach "na zmywaki" przeważali kiepsko ubrani Polacy, czasem wulgarni, nadużywający alkoholu, czasem - po prostu wystraszeni.”

No i znów występy naszej reprezentacji narodowej na wyspach... sam miodzik…

No i nasze ulubione! Bo sprawdzone na własnej skórze.

Jeszcze cięższymi i trudniejszymi lotami były wakacyjne czartery. (…)
Oczywiście Polacy lubią wnieść na pokład siatki z litrami alkoholu zakupionego w sklepach wolnocłowych. Start samolotu dla niektórych jest sygnałem do otwarcia butelki, choć są i tacy, którzy zaczynają popijanie jeszcze wcześniej, oczekując na samolot w terminalu.


Picie na pokładzie jest niezwykle uciążliwe i dla personelu, i dla współpasażerów. Jak się jednak wydaje, jest stałym rytuałem wakacyjnym części Polaków. Należy się przecież wyluzować... Niestety niektórym upojenie alkoholowe odbiera zdrowy rozsądek i rozwiązuje języki. Aż trudno uwierzyć, jakimi chamami potrafią się okazać pasażerowie.

Po co facetowi lecącemu z ładną żoną i uroczymi dziećmi na wczasy do Egiptu awantury na pokładzie? A jednak... Pamiętam taki przypadek jak dziś.

On, na oko 30-40 lat. Z wyglądu dorobkiewicz z "klasy średniej". Ubrany w sieciowym sklepie, niestety bez większego gustu. Ona z kolei dużo bardziej sympatyczna, aczkolwiek nadmiar biżuterii zdradza też nie do końca wyrobiony guścik. Oboje, mimo obecności dzieci, zaczynają pić alkohol. On zdecydowanie więcej. Jest palaczem, więc po kilku głębszych nie może wytrzymać bez dymka.

Po dwóch godzinach zostaje przyłapany na próbie zapalenia papierosa w toalecie. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby wrócił na swój fotel i zasnął, w końcu lot do Egiptu trwa około czterech godzin. Niestety podchmielony pasażer zaczyna wyzywać koleżankę, która próbuje zapobiec pogorszeniu sytuacji. Nie udaje się. Delikwent zaczyna się z nią szarpać. Wraz z kolegą i przypadkowym pasażerem odrywamy go od biednej stewardessy i doprowadzamy siłą na miejsce.


No i obrazek, polskiego skurwiela na wakacjach, od początku trzeba się „wyluzować” czytaj najebać. A potem skurwysyństwo wychodzi samo zza skóry, darcie ryja, przekleństwa, szarpanie i wyzywanie kobiet ot wszystko co siedzi pod skórą skurwiela i maluje się na wykrzywionym złowrogim pysku. Jak by było jeszcze komu po mordzie dać to już "urlop" można by zacząć w samolocie na dobre!



Istnieją też inne sposoby. Świetną miarą obycia i ucywilizowania pasażerów jest to, jak szybko odpinają pasy po wylądowaniu samolotu, gdy jeszcze kołuje po pasie startowym.

Prawie nikt z pasażerów z Zachodu nie odpina pasów i nie wstaje w momencie, kiedy samolot kołuje jeszcze po pasie, a sygnalizacja "zapiąć pasy" jest włączona.


A polak i owszem!


Najgorsze jest, że wielu pasażerów w Polsce po prostu nie szanuje podstawowych zasad bezpieczeństwa. Z góry przepraszam za niepoprawność, ale im pasażer na oko "głupszy", tym bardziej prawdopodobne, że nie zastosuje się do reguł. Często nie dlatego, że nie rozumie, ale dlatego, że głupią radochę sprawi mu zachowanie "na opak".


I należy zadać pytanie-czy latają też normalni polacy? Tak latają ale toną często w oazie chamstwa i prymitywu...