Zawsze zastanawiało mnie jak to jest że sprawy będące tak porażająco oczywiste że nawet 2 latek potrafi je zrozumieć, w polskiej sądowej zasranej rzeczywistości nabierają nieprawdobodobnie wielkiej zawiłości. Do tej pory zagadnienie to pozostaje bez sensownej odpowiedzi poza, rzecz jasna, jedyną sensowną odpowiedzią tj. niewidoczną ręką syfu lub jak to mówią niektórzy badacze „polskim rykiem”. "Proces Kafki" to przy tym Pikuś!
Otóż mamy kolejny przykład z serii kloaczanych nowel. Naprawde Warto poczytać.
Za TVN 24
W maju 2009 r. Łukasz N. celowo wjechał swoim "maluchem" w 16-letnią rowerzystkę. - Uderzył we mnie, ja się zaczepiłam o coś w aucie, a on mnie wlókł - zeznawała w czwartek dziewczyna. Przed olsztyńskim sądem właśnie rozpoczął się proces. N. jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa.
Wiosną ubiegłego roku na rowerową wycieczkę udały się dwie szesnastolatki. Jechały na drodze w kierunku miejscowości Łańsk pod Olsztynem.
- W pewnym momencie obie koleżanki wyprzedził fiat 126 p, którym kierował Łukasz N. Po kwadransie mężczyzna zawrócił, zjechał na lewy pas ruchu, a następnie przyspieszył i celowo skierował się na jadące prawidłowo rowerzystki - mówił jesienią, po złożeniu aktu oskarżenia, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski.
"Zrobił to celowo"
O celowym zachowaniu oskarżonego mówiła już podczas procesu poszkodowana 16-latka powiedziała. Zeznając przed sądem powiedziała, że odniosła wrażenie, że kierowca "malucha" celował właśnie w nią. Dodała przy tym, że pamięta jak głową wybiła szybę auta. - Wtedy jedną ręką chwyciłam się za tablicę rozdzielczą samochodu, a drugą ręką za miejsce, gdzie była szyba, ale ten kierowca mnie zepchnął z maski. Ja się paskiem od spodni zaczepiłam o coś w samochodzie, a on mnie wlókł - opowiadała w czwartek nastolatka.
Zaprzecza, że chciał zabić
Oskarżony, 26-letni dziś Łukasz N. - wcześniej trzykrotnie karany m.in. za jazdę po pijanemu - przyznał przed sądem, że prowadził samochód mimo sądowego zakazu, i że uderzył w rowerzystkę. Zaprzeczył jednak, że chciał zabić dziewczynę.
Z zeznań, jakie złożył w śledztwie, a które w czwartek odczytał sąd, wynika, że N. prowadząc kupionego kilka dni wcześniej "malucha" na chwilę stracił z oczu jezdnię, bo schylił się po papierosa.
Wtedy miał niespodziewanie uderzyć w rowerzystkę, która - według niego - jechała środkiem drogi. Mężczyzna przyznał, że nie hamował po wypadku, bo się wystraszył.
Uciekł, bo "widział, że dziewczyna żyje"
Potwierdził też, że nie wezwał do dziewczyny pomocy medycznej, choć miał ze sobą telefon komórkowy. Widział, "że żyje, bo się ruszała". Po wypadku Łukasz N. uciekł, ukradł przy tym jej rower i przed dwa dni ukrywał się przed policją.
W czwartek powiedział przed sądem, że takie zachowanie wynikało ze strachu, zapewniał, że tego dnia nie pił alkoholu i nie brał narkotyków. Inaczej mówią przesłuchani w śledztwie świadkowie.
Biegli podważają linię obrony
Zdaniem jednego z wysłuchanych przez sąd biegłych, przed zderzeniem z rowerzystką N. przyspieszył, a po zderzeniu nie hamował, bo na jezdni nie było żadnych śladów takiego manewru.
Wersję oskarżonego, że zagapił się i uderzył przypadkowo w rowerzystkę biegły podważył ponieważ jego zdaniem wówczas nastąpiłby inny rozkład wgnieceń w aucie.
- Wgniecenia wskazują na zderzenie czołowe - stwierdził ekspert i dodał, że jego zdaniem rowerzystka jechała zgodnie z przepisami. - Ten wypadek odbiegał od standardów - podkreślił biegły. W swojej opinii napisał, że tor jazdy samochodu wskazuje na to, że kierowca świadomie zjechał na tor jazdy rowerzystek, by w jedną z nich uderzyć.
Ledwo przeżyła
Biegły lekarz sądowy powiedział, że dziewczyna miała dużo szczęścia, że w ogóle przeżyła. Lekarz przyznał, że "podobne obrażenia u ofiar wypadków spotyka na sali sekcyjnej".
Poszkodowana rowerzystka została trwale oszpecona i jest wciąż leczona - ma na całym ciele, w tym na twarzy i dłoniach, długie blizny. Wiele z nich jest sinych i wypukłych. Z powodu obrażeń dziewczyna nie może biegać, jak powiedziała sądowi, po godzinie chodzenia bardzo bolą ją nogi (pięta została zdarta do kości tak, że musiała mieć przeszczep) i kręgosłup, z powodu uszkodzenia kosteczek słuchowych dziewczyna prawie nie słyszy na jedno ucho.
Poszkodowana boi się oskarżonego
Dziewczyna nie chciała w sądzie zeznawać w obecności oskarżonego, nie chciała też przyjąć jego przeprosin. Jej matka listownie poprosiła sąd, by jej córka była przesłuchiwana pod nieobecność na sali rozpraw oskarżonego, bo dziewczyna wciąż się go boi.
O to samo poprosiła matka koleżanki poszkodowanej, z którą feralnego dnia nastolatka wybrała się na wycieczkę rowerową. Dziewczyna także powiedziała sądowi, że odniosła wrażenie, iż kierowca celowo uderzył w jej koleżankę. Zdaniem prokuratury, tylko natychmiast wezwana przez koleżankę pomoc uratowała 16-latce życie.
Kolejna rozprawa odbędzie się w piątek - sąd zapowiedział, że odtworzy wówczas filmy nagrane na miejscu wypadku przez dziadka poszkodowanej dziewczyny.
Znów czuje niemiłosierne chłostanie polskim skurwysyństwem.
-Mamy oto tępego skurwiela TRZYKROTNIE KARANEGO!!! za jazdę po pijaku z sądowym zakazem prowadzenia samochodu (i oczywiście gówno z tego bo wymiar niesprawiedliwości nie potrafił skutecznie zatrzymać debila recydywisty).
-Mamy zeznania ofiary, 16latki, która nie ukrywajmy została przez skurwionego debila kaleką.
-Mamy co najmniej dwóch świadków.
-Mamy spierdolenie z miejsca wypadku (w polsce norma)
To są fakty!
I CO? I wysoki sąd, rzesz kurwa, powołuje biegłych którzy debatują czy SKURWYSYN MOŻE SIĘ SCHYLIŁ W CZASIE JAZDY PO DROPSA CZY MOŻE PO NIEDOPALONEGO KIEPA! Nosz kurwa!!!
Na dodatek wysoki sąd postara się żeby ofiara przeszła przez piekło.
Jak zwykle brakuje zdowego rozsądku-obecnego w innych systemach prawnych. Tak tak drogi polaku są kraje gdzie przpisy są tylko punktem wyjściowym do orzecznictwa, podstawowym jest poczucie sprawiedliwości...
Wiedz też drogi Polaku że gdyby trafiło na chujka z kasą który by szedł w zaparte, to wprawny adwokat załatwił by sprawę, raz dwa tak, że dziewczyna trafiła by pewnie do paki. Już coś podobnego opisywaliśmy…