Ah mamy kolejną ikonę polskiego męczeństwa. Męczennika za wiarę, męczennika za polskość, męczennika za godność. Otóż cała historia wydarzyła się daleko za oceanem w Hameryce. Ziemi obiecanej gdzie zły Jankes utrzymuje wizy dla praworządnych polaczków. Otóż Pani, dostała od policji wciry kiedy wysrała się jak prawdziwy polak swoim pieskiem na chodnik i zapomniała posprzątać gówienka. W polsce przecież to norma. Co gorsza pani wplatała się w dyskusje z policjantami jak to się zwykle w kiblu robi: „to nie ja, ja nie widziałem, to nie moje itd.” W Stanach trochę inaczej niż w kiblu takie dyskusje wyglądają. Po pierwsze policjant na patrolu to jest policjant na patrolu, interweniuje jak widzi każde wykroczenie, czy to będzie źle zaparkowany samochód, srający pies, palenie w zakazanym miejscu, czy odlanie się pod drzewem. To dla polaka jest sytuacja niebywała i niezrozumiała. No i to tkliwe zdjęcie polskiej twarzy z matką Boska w tle przedstawione w jedynym słusznym kanale informacyjnym. Rodacy brońmy czci wszystkich rodaków zasrywającymi kundlami świat! To jest atak na naszą godność i dumę! Do boju!
Biją naszych
Sytuacja trochę przypomina sprawę sprzed paru miesięcy kiedy to złe Immigration przymknęło babcie i zawróciło następnym samolotem do PRL-u. Tam też odezwała się szczekająca rodzina, notę wypierdziało polskie MSZ że to skandal. Interweniował konsul. Pózniej się okazało że babcie cofnięto bo przedłużył jej się niechcący nielegalnie wcześniejszy pobycik o jakieś półtora roku. Ach znów się chciało przyruchać system, Aj nie wyszło…