piątek, 8 czerwca 2012

Zachód ostrzega przed polskim kundelstwem na drogach

Wicepremier Irlandii i minister spraw zagranicznych Eamon Gilmore zaapelował do kibiców wybierających się na Euro 2012, by bardzo uważali na polskich drogach, ponieważ w ciągu weekendu ginie tu tyle osób, co w ich kraju w całym roku.
W czasie wydłużonego weekendu na początku maja na polskich drogach zabitych zostało 65 osób, zaś 1218 zostało rannych. W Republice Irlandii w okresie 12 miesięcy do początku maja zginęło 69 osób - zauważa irlandzka sieć radiowo-telewizyjna RTE.
My mówimy na to:

Panie Premierze nie ma co się bać – polskie durnie z MsWiA już przedsięwzięły odpowiednie kroki które diametralnie poprawią bezpieczeństwo na polskich drogach śmierci. Oceniając powagę sytuacji i ogrom tragedii „specjaliści” z MsWiA wprowadzili po dyskusjach resortowych i międzyresortowych oraz wieloletnich analizach dróg śmierci - zmieniony taryfikator punktów! (Jak już wspominaliśmy na marginesie –wartych podtarcia dupy).
Tak jest Panie Premierze teraz już nie pociągnie polak sobie sanek za samochodem bezkarnie! Bo będzie mógł to zrobić tylko 5 razy – potem straci prawo jazdy. Na pewno zatrzyma się też przed znakiem STOP! Bo jeżeli się nie zatrzyma to będzie mógł to zrobić tylko kolejne dwanaście razy (2 pkt karne) po czym straci prawo jazdy. Aha to też nie do końca, bo może przespać się raz na kursie doszkalającym, co automatycznie zlikwiduje mu 6 punktów. Tak, więc, Panie Premierze, proszę nie straszyć swoich rodaków, polskimi drogami, bo teraz polski skurwiel drogowy zastanowi się dwa razy zanim kogoś zabije – za to jest 6 punktów. Polskie, jak zwykle skuteczne władze zadbały o poprawę sytuacji.
To nic, że główną przyczyną wypadków śmiertelnych w polskim kurwidołku jest prędkość i pijaństwo co z kolei spowodowane jest śmiesznymi mandatami i praktycznie żadnymi karami. To nic iż jedna z głównych dróg w stolicy nazywana jest pieszczotliwie przez przyjezdnych gości „Indy 500”, lub „Nascar Track” (od początku roku na samych przejściach dla pieszych zginęło tam ponad 10 osób). Tego spece z MsWiA nie uwzględnili w analizach. Ale sam Pan wie Panie Premierze, każdy również i ów spece z MSwiA lubią pozapierdalać i czasem się napierdolić więc trudno odmówić im bezkarnej przyjemności rozmazania czyjś flaków na asfalcie jadąc po mieście 150km/h. W faszystowskich krajach za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h traci się samochód dostaje mandat i traci prawo jazdy. Nasz kraj słynie jednak, Panie Premierze z ułańskiej fantazji i wolności – co przekłada się na 4100 zabitych na drogach i ponad 50 tysięcy rannych. Mamy nadzieje Panie Premierze iż również pańscy krajanie skorzystają z tej oczywistej przyjemności którą oferuje polska! Tylko u nas można zupełnie bezkarnie sprawdzić 300 koni w swoim aucie w centrum miasta bez żadnych konsekwencji – poza zasranymi punktami które nie obowiązują cudzoziemców. Nawet gdy się kogoś zabije to też nie koniec świata. Zapraszamy!


A tak na marginesie – kto idzie o zakład iż ów „nowy taryfikator” nie przyniesie żadnych ale to żadnych zmian w ilości zabitych i rannych i nie przyczyni się w żaden sposób do poprawy bezpieczeństwa na drogach? To mówię ja średnio inteligentny laik. Ciekawe czego spodziewali się kretyni-specjaliści wprowadzający te kosmetyczne zmiany. Trochę jak leczenie raka za pomocą aspiryny