Ot historia jakich wiele którą za TVN Warszawa warto przytoczyć w całości:
Skopali mnie w tramwaju
Wszystko wydarzyło się w piątek ok. 8.00 rano w tramwaju nr 4. "Zwróciłem uwagę czterem niezwykle "miłym" i niewątpliwie sympatycznym "panom" w stanie po spożyciu, nawet nie tyle alkoholu, ile środków "rozweselających", żeby z łaski swojej zaczęli się pomiędzy ludźmi zachowywać jak należy i przestali zaczepiać wszystkich dookoła" - relacjonuje internauta.
Gdy to nie poskutkowało, zadzwonił pod nr 112. Poinformował, że tramwaj wkrótce dojedzie do skrzyżowania ul. Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. „Pan przyjął zgłoszenie, powiedział, że załoga za chwilę podjedzie” - zaznacza internauta. Gdy napastnicy usłyszeli, że policja dostała sygnał o ich wybrykach zwyzywali i skopali Marcina, a później wyskoczyli z tramwaju i uciekli. - Gdy podjechaliśmy na przystanek Marszałkowska/Świętokrzyska załogi niestety nie było. Trudno. I szczerze mówiąc nie mam pretensji do policjantów. Trudno, taka pora i czas - pisze internauta.
"Rozpacz ogarnia człowieka"
Policja potwierdza, że zgłoszenie telefoniczne faktycznie było. - Zadzwonił pan mówiąc, że grupa mężczyzn rozrabia w tramwaju - mówi Tomasz Oleszczuk z biura prasowego stołecznej policji. Zapewnia, że funkcjonariusze zgłoszenia nie zignorowali. Na miejsce dotarli jednak za późno. - Rozmawiali z motorniczym, szukali też sprawców, ale niestety bezskutecznie - tłumaczy Oleszczuk.
Po tej przykrej historii Marcin deklaruje, że następnym razem dobrze się zastanowi, zanim zwróci komuś uwagę: - Rozpacz ogarnia człowieka na postawę innych pasażerów, na ich obojętność. Byli tam i inni mężczyźni. Usłyszałem jednak tylko, że powinienem zostawić chuliganów w spokoju, i że niepotrzebnie ich prowokowałem, bo mogli przez to zrobić komuś krzywdę - relacjonuje z niedowierzaniem.
Policja przekonuje, że sprawy nie warto zostawiać. - Gdyby pan chciał sprawę oficjalnie zgłosić, czekamy - mówi Oleszczuk.
A ja zapytam – czego się kundle dziwicie? (Bo to że reagujący facet w stresie jest zszokowany brakiem reakcji innych to normalne).Ostatnie 20 lat tkwienia w post stalinowskim systemie prawnym, gdzie jednostka nie ma żadnych praw do obrony, gdzie setki ludzi trafia za kraty za to że broni swoich dobytków, zdrowia, życia, bliskich, wychowało w ludziach odpowiednią znieczulice i odwracanie nie dupą w sytuacjach zagrożenia. Mało, niektórzy wolą dostać po mordzie na ulicy gdyż wiedzą że lepszy wstrząs mózgu i skradziony portfel niż bycie traktowanym jak bandyta przez polski wymiar sprawiedliwości. Wystarczy że ćwiczysz boks i atakującemu dresiarzowi zafundujesz wózek do końca życia – przekroczenie obrony koniecznej – idziesz siedzieć. Do tego dokładają się lewackie instytucje jak HFPC czy pożal się Boże eksperci jak pani Prof. Płatek by skutecznie wpoić ludziom do głowy fakt że to bandyta ma prawa a państwo jest właśnie od tego żeby mu te prawa zapewnić (odsyłam do wywiadu z panią prof w Tok FM). Niestety kolejne przykłady życia w polskim sraczu utwierdzają przeciętnego obywatela że obracanie się na pięcie jest właśnie właściwym zachowaniem.
A nawiasem mówiąc czy zdarzyło się wam że wzywana policja czy straż miejska przyjechała na czas do zdarzenia mniejszej wagi? Wielokrotnie niżej podpisany lub sąsiedzi dzwonili po nocach by ukrócić ekscesy lokalnych dresiarskich śmierdzieli z bloków, panoszących się po pijaku i niszczących mienie , z takim efektem że patrol pojawia się po godzinie lub wcale.