Skąd wiadomo że oto na ciche osiedle gdzie może nie wszyscy się lubią ale przynamniej szanują swój spokój i mówią „dzień dobry” sprowadził się nowobogacki polski cham? Można się zacząć martwić gdy w garażu pojawia się czarne BMW. Kilka dni później, Cham dzieli się już ze współmieszkańcami swoim „sprzęcikiem grającym na wypasie”. Obowiązkowo przy otwartym balkonie i oknach. I nie ważne że ktoś może mieć małe dziecko, chcieć odpocząć czy też zwyczajnie nie mieć ochoty na słuchanie syfu razem z chamem. Polski cham ma to wszystko zwyczajnie w dupie. Skurwysyństwo ma we krwi.
To i tak nic wielkiego. Znajomy artysta, człowiek który nikomu nie wadził i rzadko kiedy zaprasza nawet na kolację, kupił mieszkanie na jednym ze stołecznych nowych osiedli. Niestety niefart że nad nim kupiła mieszkanie polska prawnicza menda. Imprezy nocne miał nad sobą średnio 2 razy na tydzień (wiadomo na usługach mafii trzeba się bawić) a policja po kilku razach przestała nawet przyjeżdżać… Pojawiała się natychmiast gdy tylko w ciągu dnia, raz na ruski rok dotknął pianina.