Liczyć się w polityce międzynarodowej to znaczy mieć inicjatywę i swoista odwagę do działania.
Po tygodniach oglądania rzezi w Libii i totalnej bezczynności świata zachodniego głównie ONZ-u, w końcu padła rezolucja o wymuszeniu strefy zakazu lotów nad Libią. Trudno siedzieć bezczynnie gdy dziennie giną setki ludzi a tysiące dobijają do wybrzeży krajów UE prosząc o azyl. Każda interwencja zbrojna jest sprawą dość delikatną lecz tu dosyć szybko zawiązała się koalicja gotowa wymusić przestrzeganie rezolucji oraz zapobiegać rzezi cywilów. W końcu po facecie który wysadził Boeinga na Lockerbie i wieszał na latarniach przeciwników reżimu trudno spodziewać się łaski i dobrej woli i tym bardziej chęci do rokowań.
Do koalicji Francji, Wielkiej Brytanii i USA szybko dołączyła Norwegia, Dania, Włochy, Belgia i Kanada. Co ciekawe ta ostatnia szybko przystąpiła do koalicji ze względu na …. Drogi kundelku - zbliżające się wybory! Tak tak, tym właśnie różni się kraj cywilizowany od zadupia: Jest potrzeba interwencji zbrojnej w obronie praw człowieka – jedziemy! Chcemy pokazać wyborcom że jesteśmy obecni w polityce międzynarodowej i działamy w misjach humanitarnych. W polsce sprawy się mają zupełnie inaczej: tu wygrać wybory to znaczy nie zrobić absolutnie nic. Trzeba pokazać że pomimo ogólnoświatowej akcji polak ni chuja nie ruszy nawet palcem!
W dość ciekawym tonie wypowiadali się polscy politycy, z czego głos przewodni któregoś z polityków partii rządzącej był następujący: nie bierzemy udziału w akcji bo polska nie ma w tym interesu. Innymi słowy dopóki polakom nie zapłacą albo nie dadzą połowy kraju to mamy to w dupie – nie interesuje nas ratowanie czyjejś dupy. Bo nas ratować tak a my innych nie. Konferencja prasowa z premierem i prezydentem trwała może 30 sekund a przesłanie prezydenta było jedno: my się z panem premierem będziemy naradzać. Sic!
Kraj który przejmuje przewodnictwo w Unii i chcący uczynić politykę bezpieczeństwa tematem przewodnim swojej prezydencji „będzie się naradzać” czy brać udział w jednej z większych misji wojskowych pod nosem europy czy nie… Tego „naradzania” jest już ponad 1,5 miesiąca – absolutnie za późno. Przyłączanie się do koalicji na tym etapie było by zwyczajnie śmieszne.
Czy nie jest to kolejny przykład pokazujący zatwardzenie i niemoc na arenie międzynarodowej. Pomijając już fakt, że nie ma co tam wysłać bo nie ma pilotów a nowe samolociki mogłyby się ubrudzić a pozatym nie mają jeszcze kompletnego wyposażenia by działać w siłach koalicji. Psychiatra od wojska zapowiedział natomiast mocną interwencję humanitarną, której jak na razie ani widu ani słychu. Polska prezydencja w Unii wraz z jej „tematem przewodnim” to będzie kolejny obraz podobny do oddawania drogi-bubla: ściskanie rączek, wiejskie festyny i rozpierdalający się asfalt 300 metrów dalej. Obraz impotencji i syfu rodem z filmu Barei. Obraz niemocy i udawane pokazywanie że coś się w polityce międzynarodowej znaczy.