czwartek, 10 stycznia 2013

No i stało się!

No i stało się Minister Nowak najwyraźniej nasz stały czytelnik, wysłuchał naszego mendzenia o polskim syfie i stwierdził - co graniczy z cudem - że już dość! Trzeba coś zrobić z polskim drogowym skurwysyństwem w jeden możliwy i sensowny sposób. Ukręcić na polskiego kundla bat, w postaci zaostrzenia kar!Można by rzec – nareszcie! Ale nie tak prędko po to dopiero projekt, który trafił pod tzw. „konsultacje społeczne” a że społeczeństwo polskie to w większości wredne durnie do tego kundle - „konsultacje” są rozwiązaniem idiotycznym. To trochę tak jak pytać złodzieja czy jest za zaostrzeniem kar za kradzież…Szczerze mówiąc redakcja nie spodziewała się takiego obrotu sprawy i takiego odzewu kundli świadczącym o wyjątkowym skurwieniu. Gdy we Francji w latach siedemdziesiątych dochodziło do porównywalnej liczby śmiertelnych wypadków, co w Polsce inicjatywa była oddolna. Na znak protestu przeciw bezczynności władz tworzono happeningi, flash moby – na przykład na minutę zamierało całe miasteczko - wszystko po to by pokazać rządzącym że w ciągu roku na drogach giną tysiące. W efekcie rząd Francuski wprowadził drakońskie kary – efekt był natychmiastowy. Uratowano tysiące ludzkich istnień. A Francja należy do najbezpieczniejszych krajów w ruchu samochodowym. Tą drogą poszła reszta cywilizowanego świata. W Polsce inicjatywa jest odgórna a polskie kundle ujadają, gryzą i szarpią jakby ktoś ich batem lał. A więc – mamy że to „skok na kasę, wyzysk, państwo policyjne, szmaty, że zabierają wolność itp.” Oliwy do ognia dolewają dziennikarskie ścierwa. W jaki sposób? Bardzo prosty: gdy pojawiają się statystyki z długiego weekendu z chęcią wycierają sobie tym gębę bo temat medialny ale jak już mowa o środkach zapobiegawczych to sprowadza się „eksperta” tj ładnie wyglądającą medialną pipkę którą nazywa się „kierowcą rajdowym i „zawodowcem” która to pierdoli polskim debilom z ekranu że „każdy ma żyłkę współzawodnictwa” i że podnoszenie mandatów to skandal „bo nie będzie się można wyżyć za kierownicą”. W normalnej sytuacji powinno się zacząć od odebrania takiej przeuroczej skądinąd kretynce licencji rajdowej i prawa jazdy – jeżeli uważa że droga to miejsce do wyżycia. Właśnie dzięki takim kretynom- może nie tak przeuroczym- polskie drogi nazywane są drogami śmierci.
Fajna rajdowa dupeczka
Innymi słowy szanse na wprowadzenie tych sensownych zmian w polskim kurwidolku są znikome gdy „ekspertami” stają się dupeczki które pościgały się troszkę w KIA picanto cup i banda zamieszkująca ten kraj kombinujących chcących wyruchać wszystkich kundli. Niemniej jednak sprawę obserwujemy z bliska – czyżby początek zmian?