Jest regułą że jednym z najbardziej niewydolnych aktorów polskiego sracza jest „aparat sprawiedliwości.” To ważne gdyż w każdym kraju skuteczna władza sądownicza dająca poczucie sprawiedliwości to właściwie fundament relacji –władza obywatel oraz podstawa funkcjonowania kraju. W końcu wyroki wydaje się w imieniu RP (cokolwiek to znaczy). Jest więc rzeczą niesłychanie ważną by właśnie prawo, sądy, sędziowie, prokuratorzy, porządek prawny był składową idiotów, niedouków, schizofreników i niezrozumiałego bełkotu. Taki koktajl zapewnia kompletne splątanie obywatela co jest podstawią istnienia polskiego kibla. Jednak tu możemy być spokojni w sraczu nic się nie zmieni. System sądowniczy oparty o procedury postępowania rodem z czasów Stalina zasilony przez niejednokrotnie kompletnych idiotów któzy w tym systemie muszą się poruszać, daje nadzieje na to że polska będzie kiblem przez kolejne dziesięciolecia. – tak po prostu lepiej kontroluje się społeczeństwo.
Lubimy więc raz na jakiś czas pochylić się nad dokonaniami polskich sądów i prokuratur i polskiego prawa by utwierdzić się w przekonaniu że w polskim kiblu jak nie zgnoi cię bandyta – zrobi to za niego „polski wymiar sprawiedliwości.
Jest więc kilka podstawowych zasad którymi kieruje się polski aparat sprawiedliwości często zaczerpniętych wprost z poprzedniej epoki i systemów totalitarnych, często opartych na teatrze absurdu oraz literaturze modernistycznej głównie Kafkowskiej.
Zasada 1: upodlić człowieka i zabrać prawo o samostanowieniu oraz obrony własnego życia i zdrowia
Facet nie dał się zabić
Podsumowując – facet nie dał zatłuc siebie i swojej rodziny za co dostał w nagrode od sądu 10 lat. – "prokurator żądała co prawda 25 ale sąd był łaskawy więc posiedzi tylko 10. za GW: „W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Jacek Matejko powiedział, iż sąd przyjął, że oskarżony miał prawo do obrony koniecznej, a przekroczenie jej granic nie nastąpiło w wyniku użycia noża, ale sposobu w jaki się nim posługiwano. W ocenie sądu ciosy zadane napastnikom przez Damiana R. nie służyły tylko ich przestraszeniu lub zranieniu, ale usunięciu z mieszkania nawet, jeśli wiązałoby się z koniecznością ich zabicia, na co oskarżony się godził.”
I tutaj chcielibyśmy przytoczyć wybitny komentarz jednego z internautów który pojawił się pod artykułem. Cieszy przynajmniej to że są w kiblu niezależnie myślący ludzie:
Witamy w polszy, kraju moczem i kałem płynącym. Władza nienawidzi obywateli, którzy chcą i potrafią się bronić. Tacy będą się bronić również przed tą władzą, więc dla władzy logiczne jest że należy ich tępić. Spędzają jej sen z powiek.. Władza potrzebuje takich co po cichutku, pokornie dadzą się zarżnąć i nie będą protestować i broń boże stawać w obronie swoich praw.
- Komentarz redakcji – Amen nic dodać nic ująć.
W tym samym tonie mamy sposób na upodlenie tym razem rodziny ofiary i wielką laskę dla polskich kundli:
Upodlić rodzinę ofiary
Za TVN24: "Sąd w uzasadnieniu stwierdził, że do śmiertelnego wypadku doprowadził splot tragicznych okoliczności. Powołał się przy tym na opinię biegłego, według którego o tragedii, tj. rozbiciu szyby samochodu, przesądziło 0,8 sekundy. Gdyby nastąpiło przesunięcie wydarzenia o 0,8 sekundy, do tragedii by nie doszło - podkreślił sąd w ślad za biegłym."
- bardzo ciekawa argumentacja godna polskiego sracza. Na tej samej zasadzie i tu najlepiej by było zademonstrować to na panu biegłym - różnica między strzałem w powietrze obok ucha a odstrzeleniu łba to 10 cm. Tyle że w normalnym systemie prawnym nikt nie użyłby podobnego argumentu na rozprawie mówiąc że strzelał w powietrze lub rzucił bryłę lodu 0.8 sek za wcześnie bo zwyczajnie by go wyśmiano i wysłano na badania psychiatryczne - w polskim sraczu jest to argument jak najbardziej uzasadniony. Niestety braki w edukacji oraz szkoły wypuszczające debili powodują to że każdy nawet najbardziej debilny argument jest się w stanie obronić. Braki w rozumowaniu przyczynowo-skutkowkowym przynoszą właśnie takie żniwo jak na załączonym obrazku. Opierając się na orzeczeniu tegoż sądu można zawsze argumentować nawet przy zabójstwie z premedytacją że różnica między życiem a śmiercią to 5 - 10 cm - np przy postrzale lub wbiciu noża lub parę sekund w przypadku ataku w konkretnym czasie i przestrzeni. Przygłupy odpowiedzialne za śmierć kierowcy śmiali się podczas odczytywania wyroku - nic dziwnego jak ma się "wymiar sprawiedliwości" po swojej stronie można się śmiać.
Można też zwyczajne wpieprzyć do więzienia przypadkową osobę bo sędziemu nie chciało się dokładnie sprawdzić:
Posiedzi nic mu się nie stanie
Do dość sprytny mechanizm upodlenia bo pokazuje że wolność nie należy do praw człowieka jest tylko łaską darowaną przez aparat władzy.
Jeszcze lepszą metodą jest też areszt wydobywczy – na chatę o 6stej rano wjeżdża Ci jednostka AT wyciągają Cię z wyra przy ciężarnej żonie i płaczących dzieciach po czym ślad po tobie ginie. Po 9 ciu miesiącach okazuje że ktoś „się pomylił” albo nie miał w sumie kwitó ale posiedziałeś na wszelki wypadek, podczas odsiadki starano się Cię złamać (jak za czasów starej dobrej Ubecji). Jak wychodzisz okazuje się że nie ma majątku firma padła lub została rozkradziona – jesteś z niczym – załatwiło cię państwo polskie:
Układ zamknięty
Pan prokurator generalny natomiast nie traci rezonu, - mówi o "artystycznej fikcji" oraz że "Obserwuję niepokojącą aktywność stowarzyszeń, które za główny cel swoich działań obrały dyskredytowanie instytucji państwowych"
Artystyczna wizja
Najwyższy czas z owymi stowarzyszeniami się odpowiednio rozprawić.
Zasada 2: Zrobić z człowieka durnia i pozbawić złudzeń o sprawiedliwości zarówno w skali mikro jak i makro
W skali mikro kontakt z sądem lub w ogóle z aparatem tzw. sprawiedliwości kończy się najczęściej poczuciem że oto trafiliśmy do domu dla psychicznie chorych bez klamek i nikt nic nie może zrobić żeby nas wydostać - co więcej - wszyscy przekonują cię że tak właśnie ma być. Przykłady można mnożyć tysiącami. My ze względu na ograniczone miejsce wyselekcjonowaliśmy tylko kilka pierwszych z brzegu:
Pianino po babci
I tak oto dziewiętnastolatce która chciała sprzedać pianino po babci grozi więcej w tym kraju niż gwałcicielowi, gangsterowi czy gnojom którzy zamordowali kierowcę tira (patrz wyżej). Oczywiście nie chodzi tu o podważanie zasadności międzynarodowych konwencji dot. handlu gatunkami zagrożonymi lecz o konkretną sytuację. W normalnych krajach analogiczne sprawy są załatwiane są urzędowo w ciągu kilku dni i wygrywa trzeźwa ocena sytuacji, w polskim kiblu dziewczyna skończy w najlepszym przypadku z wyrokiem w zawieszeniu. Jedyną opcją było porąbanie pianina i spalenie go – i to też w ukryciu.
Kolejnym bohaterem jest facet który łowił ryby w swoim stawie.
Ryby we własnym stawie
Dzięki odpowiednim donosom i skutecznej władzy sądowniczej ma duże szanse na spędzenie kilku wspaniałych miesięcy w pierdlu gdzie recydywa zajmie się już odpowiednio jego dziewictwem. Wszystko za to że łowił rybki w swoim stawie - Polski kibel.
I smaczek własnego podwórka - znajoma chciała wyburzyć w mieszkaniu na długości metra kawałek ścianki działowej. Napisała więc do administracji o pozwolenie rozumiejąc że cóż, jest to tylko formalność. Nic podobnego! w polskim gównie nie ma formalności są przepisy ustawy i PRAWO! Jak w każdym państwie prawa" - prawo skuteczne, przejrzyste, sprawiedliwe - jak cały aparat państwowy. W odpowiedzi dowiedziała się ze to nie żadna formalność. Trzeba bowiem złożyć w czterech egzemplarzach projekt budowlany, do urzędu miasta, do urzędu architektury, do spółdzielni, inspekcji budowlanej i paru innych podobnych za nic nie odpowiadających ale jakże ważnych instytucji. Projekt musi być wykonany przez osobę z uprawnieniami państwowymi (już sama nazwa wskazuje na jakiś lepszy syf) musi na nim oczywiści być kilka pieczątek i kilkanaście podpisów bo tylko wtedy w polskim sraczu coś się liczy. Potem już tylko trzeba poczekać niecałe pół roku i jak nikt nie wyrazi sprzeciwu to można zaczynać!. Oczywiście po zakończeniu są nanoszone poprawki, przeprowadzane inspekcje znów przez speców z uprawnieniami państwowymi itd. To wszystko w bloku gdzie większość mieszkańców bez ogródek rozpierdala ściany nośne nie przejmując się na przykład tym że blok się złoży. - Wiadomo polski dureń potrafi. To natomiast nikogo nie interesuje.
Koleżanka chciała, głupia być uczciwa - więc odpowiednio za to zapłaci. Ponieważ nie jest w ciemię bita stwierdziła że trafiła wprost do opisywanego przez nas "Procesu Kawki". Zaczęła więc grzebać w dokumentach, w internecie, w ustawach i pytać specjalistów. Okazało się że w polskim sraczu "prawo w tym względzie nie jest jasne" (jakby w jakimkolwiek innym było) jedne sądy/urzędy/spółdzielnie rozpatrują wyburzenie ścianki jako "budowę" inne nie rozpatrują tego nawet jako remont. Tym samym dla jednych organów RP wyburzenie ścianki to praktycznie to samo co wybudowanie drugiego Pałacu Kultury, a dla innych to tyle co odmalowanie ściany w sraczu - niezły rozstrzał co? I jakże fajna interpretacja jakże niejasnego prawa. W sumie wszystko zależy od tego czy trafi się na kompletnego durnia czy tylko takiego lekko upośledzonego. Najważniejsze żeby przepisy nie były jasne. Wtedy wszech panujący burdel zajmuje obywatela który nie zastanawia się nad głupotami takimi jak afery czy dług publiczny i zapierdala jak pies dookoła własnego ogona. Przykłady można mnożyć w tysiące.
W skali makro jest też wybornie. Polski kibel kompromituje się bowiem na każdym kroku z tą różnicą że już medialnymi doniesieniami nikt się nie przejmuje - kiedyś była afera teraz jest norma. I tak od 15 lat polski wymiar sprawiedliwości rozwiązał na przykład sprawę zabójstwa generała policji Marka Papały. Kontrowersyjny Generał który dość skutecznie zaczynał walczyć z mafią której macki widać już było wśród polskich „elit” politycznych - to akurat nic nowego, został jak to ustaliła prokuratura zastrzelony przez złodziei samochodów którzy pokusili się na jego luksusowe Deawoo Espero (przecież każdy by chciał takie cacko). Używając do zabójstwa pistoletu z tłumikiem. No cóż nam jako obywatelom RP nie pozostaje nic innego jak wierzyć w to że po 15 latach śledztwa, organy jak zwykle doszły do właściwych wniosków. Wygląda na to że i tak na tym nie koniec bo znaleźli tam jeszcze jakieś bzdety na zdjęciu, które na pewno zasadniczo wpłyną na wyniki śledztwa - więc trzeba zacząć wszystko od początku. Nikt nie mówił że prokuratorski chleb to łatwy chleb...
Mamy kolejne afery hazardowe, łapówkarzy przy prawie każdym większym kontrakcie np. na budowę dróg, Panią Sawicką która co prawda forsę i łapówki dawała ale już jest na wolności bo zbieranie dowodów było złe. Teraz prosi o zwrot łapówek które leżą w depozycie sądowym zapewne niedługo pewnie poprosi o legitymacje partyjną i immunitet.
Sawicka prosi o zwrot łapówek
Nasze zdolności jasnowidzenia wskazują że finał również obecnej "afery informatycznej" będzie dokładnie taki sam. Dowody okażą się słabe a śledczy za takie "słabe dowody" stracą prace. Nasza rada niech lepiej śledczy zajmą się łapaniem tych co łowią ryby we własnych stawach - bezpieczniejsze a i statystyki rosną.
Zasada 3. Chronić kogo trzeba
Czy słyszeliście kiedyś o sędzi lub prokuratorze który poniósłby jakiekolwiek konsekwencje za skandaliczne uchybienia lub błędy w pracy? Poza może minimalnymi konsekwencjami dyscyplinarnymi. Za złamanie ludziom życia, za skandaliczne uchybienia w procedurze które dopuszczają do milionowych strat przeciętnych szaraczków nie dzieje się absolutnie nic. Dobrym przykładem są spece prokuratorzy z afery Amber Gold - wszyscy pracują mają się świetnie - a śledztwo w polskim sraczu nie skończy się najprawdopodobniej nigdy - wiadomo taka procedura. To że facet z kilkoma wyrokami w zawieszeniu nigdy wyroków nie miał odwieszonych mimo kolejnych skazań - no cóż niedopatrzenie. Co innego gdy obywatel niedopatrzy np zapłacenia 50groszy do skarbówki. Na koniec Pan Marcin P dostanie odszkodowanie za bezzasadne aresztowanie wliczy mu się areszt na poczet kary - wyjdzie i wróci do swoich 12 apartamentów w Gdańsku. - bo nie da się udowodnić związku między okradzeniem dziesiątek tysięcy ludzi na miliony i majątkiem o takiej samej wartości. Wszystko w jak najlepszym porządku.
Kiedy kilka miesięcy temu polski sąd uniewinniał lub dawał symboliczne wyroki tzw staremu gangowi pruszkowskiemu na obliczach tych panów malował się szeroki uśmiech. Cóż można powiedzieć - wyrok sądu tylko potwierdza iż droga życiowa obrana przez tych dżentelmenów jest w obliczu III RP drogą właściwą lub co najmniej mało szkodliwą - zasądzone wyroki potwierdzają tylko ten fakt. Podobnie zresztą jak ich majątki cytując za Gazetą: "Po aresztowaniu przywódców gangu pruszkowskiego, prokuratura zaczęła poszukiwać ich majątku, ale śledztwo umorzyła, bo nie była w stanie wykazać, że to, co posiadają oni i ich rodziny pochodzi z przestępstwa."
Pruszków wolny majątku brak
Fajne -prawda? Większość mafijnych bosów to często bezrobotni albo udający drobnych ciułaczy: związek przyczynowo skutkowy między posiadaniem kilku willi i samochodów za łączną kwotę kilkudziesięciu milionów i faktem że bezrobotny raczej z zasiłku tego nie dostał - jest rzeczywiście ponad siły polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Już teraz możemy prognozować że podobnie będzie też w przypadku układu z przetargami informatycznymi dla ministerstw.
Mamy o to obraz działania prawa w polsce i tak gwoli ścisłości - ludzie naprawdę wyjeżdżają z tego syfu za normalnością niekoniecznie za pieniędzmi.