Jak wiecie sezon mamy wakacyjny więc tłuszcza ruszyła dupę na tak zwane wczasy. A jak wczasy to koniecznie z polskim biurem podroży. Bo jest polski przewodnik co mówi po polsku i będzie też z kim wypić wódkę w basenie przy hotelu fulinkluzif. Można tez drzeć ryja po polsku i nikt nie podskoczy bo jak coś to w mordę. W grupie siła! No i można przywieść z takiej wyprawy skarby: ręczniki hotelowe popielniczki i inne gadżety. Niestety zgodnie z przykazaniem Bożym dla polski „polak chciał wyruchać wszystkich i wyruchał sam siebie” polscy „tur operatorzy z dupy” padają jak muchy, ruchając kolejne rzesze wczasowiczów za których ściągnięcie do kraju zapłacisz Ty drobny robaczku twoimi podatkami. Jak się trochę pogrzebało dłużej okazało się że właściciele rzeczowych „biur podróży to albo zwykli złodzieje albo aferzyści którzy upadek starego biura pieczętują otwarciem nowego.
A wystarczy – jeżeli już się chce jechać na tzw „zorganizowane wakacje” zgodnie z zasadą „ jeżeli coś jest polskie to spore szanse że to syf” dotelepać się za zachodnią granicę (zanim nie zwiną autostrady-podobo już zwinęli) i tam wszystko działa w jak najlepszym porządku. Nikt nikogo nie rucha, wszyscy wracają o czasie, a wybór stokroć większy niż u polskich cwaniaków.
Jeżeli komuś jednak brakuje słuchania „rzucanymi kurwami” na plaży lubi oglądać śmieci w lasach, zapite ryje i zafajdane krzaczki (polak się bawi) może jechać nad tzw „polskie morze”. Tu sprawy mają się troszkę gorzej gdyż jazda pociągiem 300km trwa 10 godzin i wygląda tak:
Pociągiem nad morze
Trzeci Swiat Kochani! Trzecie Świat! I to bez ruszania się z domu.
Nad morzem schrupiemy smaczną czyszczoną ludwiczkiem rybkę, z sałatką wyciąganą ze śmierdzącego wiadra, lub ewentualnie zapiekankę ze spleśniałym serem I wszystko jest super.
Wez to troche zmywakiem
Smacznego!
Dlatego jak bywam w tym prawdziwym trzecim świecie, niczego się nie boje – wszystko już jadłem I doświadczałem w polskim syfie.