Warto obejrzeć ten materiał w całości:
Polska Wędlinka
Kochani, może i programy typu “uwaga” to wywoływanie niezdrowych sensacji, ale trudno tu o niezdrowych sensacjach mówić, gdy fakty mówią same za siebie. Cudem na skale tego zasranego kraju jest to, że TVN podało nazwę firmy gdyż Sanepid z pewnością by tego nie zrobił. –Chodzi o rozpowszechnioną w polskim prawie ochronę gangsterów przez instytucje państwowe. Mieliśmy tego przykłady przy sypaniu soli drogowej do żywności czy zatrutego suszu jajecznego. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku dane firm, które wprowadzały produkty skażone zostały utajnione przez Sanepid i Państwo Polskie. Wracając jednak do pysznych kiełbasek i szyneczek z firmy Viola, mamy więc wspaniałą polską produkcję mięsną, która jest niczym innym jak mielonką starych gnijących śmierdzących i zgrzybiałych odpadów, które nie nadają się nawet na paszę dla zwierząt. Polska firma VIOLA posiada jednak wszelkie cudowne certyfikaty „Teraz Polska” Solidna Firma” „Wspaniały pracodawca”, „nagroda fair play”, nagroda publiczności, ze dwa Frederyki i kij wie co jeszcze. Wszystko przyznane za wybitną działalność, i produkty pierwsza klasa! Można, więc śmiało rzec, że jest to polska firma modelowa! Creme de la creme! Czołówka! Biznes, z którego jakby to premier powiedział – możemy być dumni!
Rzeczywistość kibla, znacznie różni się jednak od rzeczywistości cywilizacji Europejskiej. Wszystkie super naklejeczki z certyfikatami dostaje się jak się okazuje za łapówki, lekarzom weterynarii odpowiedzialnym za kontrole zakładu daje się paczki wędlinek – tym razem świeżych-za pozytywne opinie a kontrole jak to prawo w polskim skurwysyństwie jest przewidziane przeprowadza się po wcześniejszej zapowiedzi. Wiadomo – bez zapowiedzi to co to za kontrola! Innymi słowy mamy świetnie prosperującą firmę utylizacji niebezpiecznych odpadów, która prosperuje, jako zakład mięsny pierwsza klasa. Takie rzeczy tylko w Polsce! Warto zauważyć kilka znamienitych POLSKICH typowych faktów:
1. Spójrzmy, czym jeżdżą prezesi - Audi Q5 za 250 tysi. Czyż nie o tym pisaliśmy? Takimi oraz lepszymi samochodami jeżdżą tzw. Polscy biznesmeni – czytaj Ci, którzy w normalnym kraju kwalifikowali się do odsiadki w pierdlu. W Polsce to są ludzie sukcesu! Zaradni i przedsiębiorczy – po polsku rzecz jansa. Patrzysz na furę patrzysz na mordę – i wszystko jasne.
2.Z Audi wytaczają się dwie tłuste świnie w festynowych krawacikach i jakże typowych polskich czarnych wiejskich skórzanych kurteczkach – to PREZESI. Morda, co prawda zamazana – ale nie ma wątpliwości jak ta polska twarz wygląda.
3. Wydawać by się mogło, że firma, która doszła do pewnej renomy (wszystko jedno czy kupując certyfikaty i nagrody – jak to się w Polsce robi) czy legalnie. Zechce trzymać, jakość. Nic podobnego! Takie dość logiczne rozumowanie akceptowalne jest tylko w cywilizacji – tu natomiast jest polska! Najbardziej skurwysyński kurwidołek pod słońcem, oszustwo, kradzież dymanie innych jest wpisane w genotyp polaka jak jazda po pijaku. Dotyczy to zarówno małych graczy jak i tłustych nadzianych świń. Jak polak nie oszuka czy nie ukradnie – nie będzie dobrze spał!
5. Państwo prawa: dlaczego jest tak, że na takie smaczki wpadają jak zwykle dziennikarze śledczy a nie inspekcje weterynaryjne czy Sanepid. Odpowiedz jest prosta – jedna i druga instytucja jest wystarczająco zajęta zajmowaniem się sobą i braniem odpowiednich gratyfikacji za kontrole, że nie ma czasu na takie pierdoły jak naloty na takie zakłady. Ręka rękę myje. Pan inspektor zawiadomi o kontroli na parę dni przed, za to dostanie szyneczkę na święta i dla siebie i rodziny. Przybije pieczątkę i wszystko jest po polsku.
6. Co na to tłusta morda „ministra” Kalemby co dopiero co kłapał mordą że w sprawie koniny w mięsie – polska jest czysta jak łza – a 5 dni później okazało się że co najmniej trzy zakłady w tym bandyckim kraju mielą koniki do hamburgerów na potęgę! Czy poniósł jakiekolwiek konsekwencji pierdolenia niesprawdzonych bzdur? Co powie teraz w sprawie promocji polskiej jakże wspaniałej żywności za granicą? Czy dalej będzie zachwalał te toksyczne odpady?
7. No i w końcu co na to Europa, już wielokrotnie kraje ościenne próbowały zamknąć dopływ polskiego odpadu do swoich rynków. Nie ze względu na konkurencje tylko w obawie o zdrowie swoich obywateli. Niestety w EU nie jest to takie proste. Na szczeblu rządowym polska skutecznie broni rodzimych „producentów” zachwalając tym samym ich produkty.
piątek, 8 marca 2013
wtorek, 5 marca 2013
Jest 300 miliardów
Zdarzyła się cud i błogosławieństwo dla wszystkich polaków. Pan premier walczył gryzł szarpał, wił się jak piskorz i jest! Wywalczył! 300 miliardów PLN! Morda się cieszy. Media szaleją twitter premiera się grzeje. Wszyscy poklepują się fajnie po pleckach - jest dobrze! Wszak warto wiedzieć, iż jakkolwiek anty europejscy są polacy zarówno kulturowo jak i w przekonaniach, Jakkolwiek nienawidzą brukselki co to im suwerenność zabiera to, łapę po forse wyciągają z chęcią. Wtedy jest wzrost jest zielona wyspa jest sukces. Problem polega na tym że gdyby Bruksela nie pompowała w to szambo gotówki, polski syf wyglądałby nawet nie jak trzeci a czwarty świat!
Jednak żeby dobrze zrozumieć na co to 300 miliardów pójdzie – a pójdzie głównie na infrastrukturę należy powrócić znów do fenomenu tzw polskiego biznesu lub raczej „byznesu”. Otóż kochani –żeby nie było wątpliwości – spora część tej sumy zostanie zwyczajnie rozkradziona przez rodzimych biznesmenów i tzw działaczy z GDDKiA. Złodziejstwo było rozpowszechnione na tak gigantyczną skalę iż trudno wyobrazić sobie to w cywilizowanym świecie.
Autostrady złodziei
Cały proceder dokładniej opisał polski Forbes:
Kossaki Porsche i zaniżone asfalty
Lektura warta smakowania. Tak w polsce robi się biznes tak powstają fortuny.
Wszystko za Forbes Polska:
Dyrektor GDDKiA: I teraz ci powiem jedną rzecz, że dzisiaj złapali Budimex na Wyszkowie (wartość kontraktu 120 mln zł, odchylenia od normy sięgały 28 proc. - od red.). Musimy być bardzo ostrożni!
Członek zarządu TEERAG ASDAG: A mnie niech badają..
Dyrektor GDDKiA: Wiesz na czym ich złapali?
Członek zarządu TEERAG ASDAG: No?
Dyrektor GDDKiA: Na grubościach i na nasiąkliwości.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: Betonu?
Dyrektor GDDKiA: Nie, ścieralna nie była dowałkowana. I to jak! Wiesz co zrobili? Sprowadzili wóz strażacki, kazali im polać na drodze rozlać wodę i później wiercili próbki.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: To skurwysyny w dupę jeża.
Dyrektor GDDKiA: Na moście w Wyszkowie.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: To nas złapią? Jak na tych mostach? No wygląda to źle jak się idzie, bo woda tam stoi, wychodzi na zewnątrz.
Dyrektor GDDKiA:To wiemy. Tak, tak...
Członek zarządu TEERAG ASDAG: Coś z tym trzeba zrobić. Albo zerwać, albo poczekać jak się rozsypie i wtedy wymienić. Wydłużyć gwarancję i 3sezony od razu pokażą o co chodzi.
Rozmowa 2:
Dyrektor GDDKiA: Dzisiaj mamy coś takiego, że mam badania kieleckie, które mówią tam o 220 tysiącach metrów kwadratowych, które są niewłaściwe i badania lubelskie które mówią o 40 tysiącach. (...) Komisja wpisuje, że przyjmuję warunki lubelskie jako ostateczne! Na 400 metrach proponujecie wymianę tej konstrukcji nawierzchni szorstkiej. Jeżeli jest OK - klasnę wam wszystko i już. Albo wprowadzić ograniczenia do 100 km, potrącić za te 40 tysięcy metrów. To wszystko, no!
Dobra. Na razie. Będę musiał skończyć z tobą rozmowę. Mamy na to czas powolutku.
Trzy godziny potem członek zarządu Mostostalu-Warszawa dzwoni do swojego pracownika, żeby się dowiedzieć czy wszystko w porządku.
Członek zarządu Mostostalu-Warszawa: Jak się te rozmowy zakończyły?
Pracownik Mostostalu-Warszawa: Ustaliliśmy ostatecznie, że oni zlecą do Instytutu Badawczego Dróg i Mostów ponowne badanie szorstkości tych odcinków, żeby sprawdzić czy ten wynik ostatni jest najkorzystniejszy, a przy którym droga hamowania jest prawidłowa! Czyli pomimo to, że ten wskaźnik szorstkości nie jest taki, jak podany jest w specyfikacji, to daje to możliwość jak gdyby bezpiecznego korzystania z tej drogi. Bez potrzeby stawiania znaków ograniczających prędkość (...).
Rozmowa 3:
Po kontroli, pewny swego prezes firmy z Mińska Mazowieckiego zadzwonił do swojego kierownika budowy, żeby się dowiedzieć jak poszło...
Kierownik: No panie dyrektorze, źle wyszło z tymi próbkami, no, wyszło nam za mało asfaltu. Ja byłem na 100 proc. że to są dobre próbki, bo przebadaliśmy jedną i wyszło nam dobrze. Oddaliśmy to na Korkową (laboratorium GDDKiA mieści się na ulicy Korkowej w Warszawie - od red.).
Próbowałem z nimi rozmawiać ale oni wszystkich obdzwonili dookoła.
Prezes PBDiM: Zamiast wziąć próbki pobrać sobie samemu...
Kierownik: Podmieniliśmy te próbki z nadzoru które były. Na wszelkiwypadek. I tak podmieniliśmy, że też wyszło, że za mało asfaltu znowu na tej dwójce.
Poirytowany prezes PBDiM z Mińska Mazowieckiego natychmiast dzwoni do znajomego inspektora z laboratorium na Korkowej.
Prezes PBDiM: Mam taką sprawę, złe próbki dali do badania. No nie takie próbki dali, no po prostu, które są nie z dwójki.
Inspektor GDDKiA: To musicie pismo wysłać wyjaśniające. Bo gdzie te zaniżone asfalty są?
Prezes PBDiM: No, nie z tej drogi wzięli.
Inspektor GDDKiA: Słuchaj, wszystko odkręcimy. Chyba nigdy nie było przypadku, że coś nie chciałem pomóc?
Prezes PBDiM: Nie. Zgadza się.
Inspektor GDDKiA: No. To, żebyście napisali dobrze.
Rozmowa 4:
Rozmowa szefa Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów ERBEDIM z córką odbyła się w sierpniu 2009 r., tuż po wygranym przez firmę przetargu.
Szef: Na to cię jest stać cały czas. Czego ty gadasz o jakichś tam pierdołach.
Córka: To se kupuj co chcesz.
Szef: Dzisiaj mi się takie porsche podobało. Nawet ci miałem zadzwonić, że kupiłbym ci porsche. Jak mi oddasz golfa to ci kupię porsche.
Córka: Dobrze.
Szef: Chciałem poinformować panią właścicielkę, że 3 września będzie podpisywany kontrakt życia dla twojej firmy. (...) Za miliard siedemset dwadzieścia. (...)
Córka: Bardzo się cieszę, bo w końcu będzie mnie stać, żeby kupić sobie mieszkanie w Barcelonie.
Szef: Na to cię jest stać cały czas. Czego ty gadasz o jakichś tam pierdołach.
Córka: To se kupuj co chcesz.
Szef: Dzisiaj mi się takie Porsche podobało. Nawet ci miałem zadzwonić, że kupiłbym ci porsche. Jak mi oddasz golfa to ci kupię Porsche.
Szef: Może być?
Córka: Kiedy, mów kiedy?
Szef: Jutro, może być jutro, jak chcesz
Córka: Ale ja bym wolała jednak to mieszkanie. He, he... W tej samej cenie.
Szef: Mieszkań to sobie kup z pięć, nie tam jedno mieszkanie. Wykorzystaj teraz public relations. Trzeciego września pani właściciel (...) będzie podpisywać, uczestniczyć w podpisaniu umowy na kontrakt, na przebudowę 60 km drogi. Za miliard siedemset dwadzieścia.
Córka: 60 km tyle kosztuje? (...) Daj spokój. Przecież to jakieś zdzierstwo jest!
Szef: Dla kogo zdzierstwo? Jak Chińczycy budują autostradę, to za 30 km biorą 750 mln. A ty za 60 bierzesz miliard siedemset, tylko modernizacji. To gdzie tu zdzierstwo?
Córka: Żartuje przecież.
Szef: Tak, duży biznes zrobiłaś życia. Więcej takiego biznesu nie zrobisz...
Krótko mówiąc – Drogi w Polsce buduje tzw. kilka. Dokładnie mówiąc są to bandyci powiązani z mafią z GDDKiA. Wszystko się klepnie. Pan prezes z GDDKiA chętnie pomoże, dostanie w zamian Kossaka albo pióro za 20 tysi i wszystko jest jak trzeba. I wilk syty i owca cała – jak to polacy lubią mawiać. Potem zagraniczna prasa zastanawia się jakim cudem w kraju gdzie średnia pensja brutto pozwala na kupno garnituru średniej jakości jezdzi tyle Mercedesów, Porsche , i najdroższych BMW a mieszkania za pół miliona dolarów rozchodzą się jak świeże bułeczki. Odpowiedz jest prosta – to tzw polska zaradność! Bruksela pompuje w to szambo pieniądze wierząc, że idzie to na poprawę infrastruktury. I owszem idzie, ale przy okazji nażreć się muszą polskie świńskie mordy. Innymi słowy z 300 milionów, które pan premier tak dzielnie wywalczył 150 pójdzie na uposażanie kryminalistów. A za cały syf zapłacimy my. Któs urwie koło i zabije się na słupie dlatego że jakaś blać chce mieszkanie w Barcelonie a pan dyrektor z GDDKiA chce Kossaka na ścianie.
W sumie i tak zarówno pan prezes jak i pan dyrektor przyczynią się do wzrostu gospodarczego. Zarobią bowiem zakłady pogrzebowe – i warsztaty samochodowe które często również zamieszane są w kradzież i paserstwo. Tak więc zyskają wszyscy – tylko nie ty szaraczku który jak frajer odprowadzasz dzielnie podatek składki sradki, i którego urząd skarbowy miesza z błotem jak gówno jak pomylisz się w zeznaniu.
Co na to Pan premier? – Pan premier kwituje to stwierdzeniem że „jakość dróg w Polsce, nie zawsze jest zadowalająca”. Mafia odpowiedzialna za ten cały syf chodzi dalej na wolności i wszystko w syfie jest super.
Analogiczną sytuację mamy na lotnisku w Modlinie. Smród gówna poszedł w świat. Śmieje się z kurwidołka cała Europa. Lotnisko natomiast według władz pracuje normalnie. Tyle że samoloty nie latają. Polskie skurwysyny naprawiają tą fuszerkę ale już wiadomo że syf trzeba zbudować od początku. Zresztą, kto by chciał teraz latać z lotniska, które zostało naprawione przez polską firmę i zaaprobowane przez polski nadzór budowlany. Lotnisko przynosi dziennie milionowe straty – ale to i tak pokryje się z budżetu – więc ogólnie nie ma sprawy.
Jednak żeby dobrze zrozumieć na co to 300 miliardów pójdzie – a pójdzie głównie na infrastrukturę należy powrócić znów do fenomenu tzw polskiego biznesu lub raczej „byznesu”. Otóż kochani –żeby nie było wątpliwości – spora część tej sumy zostanie zwyczajnie rozkradziona przez rodzimych biznesmenów i tzw działaczy z GDDKiA. Złodziejstwo było rozpowszechnione na tak gigantyczną skalę iż trudno wyobrazić sobie to w cywilizowanym świecie.
Autostrady złodziei
Cały proceder dokładniej opisał polski Forbes:
Kossaki Porsche i zaniżone asfalty
Lektura warta smakowania. Tak w polsce robi się biznes tak powstają fortuny.
Wszystko za Forbes Polska:
Dyrektor GDDKiA: I teraz ci powiem jedną rzecz, że dzisiaj złapali Budimex na Wyszkowie (wartość kontraktu 120 mln zł, odchylenia od normy sięgały 28 proc. - od red.). Musimy być bardzo ostrożni!
Członek zarządu TEERAG ASDAG: A mnie niech badają..
Dyrektor GDDKiA: Wiesz na czym ich złapali?
Członek zarządu TEERAG ASDAG: No?
Dyrektor GDDKiA: Na grubościach i na nasiąkliwości.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: Betonu?
Dyrektor GDDKiA: Nie, ścieralna nie była dowałkowana. I to jak! Wiesz co zrobili? Sprowadzili wóz strażacki, kazali im polać na drodze rozlać wodę i później wiercili próbki.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: To skurwysyny w dupę jeża.
Dyrektor GDDKiA: Na moście w Wyszkowie.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: To nas złapią? Jak na tych mostach? No wygląda to źle jak się idzie, bo woda tam stoi, wychodzi na zewnątrz.
Dyrektor GDDKiA:To wiemy. Tak, tak...
Członek zarządu TEERAG ASDAG: Coś z tym trzeba zrobić. Albo zerwać, albo poczekać jak się rozsypie i wtedy wymienić. Wydłużyć gwarancję i 3sezony od razu pokażą o co chodzi.
Rozmowa 2:
Dyrektor GDDKiA: Dzisiaj mamy coś takiego, że mam badania kieleckie, które mówią tam o 220 tysiącach metrów kwadratowych, które są niewłaściwe i badania lubelskie które mówią o 40 tysiącach. (...) Komisja wpisuje, że przyjmuję warunki lubelskie jako ostateczne! Na 400 metrach proponujecie wymianę tej konstrukcji nawierzchni szorstkiej. Jeżeli jest OK - klasnę wam wszystko i już. Albo wprowadzić ograniczenia do 100 km, potrącić za te 40 tysięcy metrów. To wszystko, no!
Dobra. Na razie. Będę musiał skończyć z tobą rozmowę. Mamy na to czas powolutku.
Trzy godziny potem członek zarządu Mostostalu-Warszawa dzwoni do swojego pracownika, żeby się dowiedzieć czy wszystko w porządku.
Członek zarządu Mostostalu-Warszawa: Jak się te rozmowy zakończyły?
Pracownik Mostostalu-Warszawa: Ustaliliśmy ostatecznie, że oni zlecą do Instytutu Badawczego Dróg i Mostów ponowne badanie szorstkości tych odcinków, żeby sprawdzić czy ten wynik ostatni jest najkorzystniejszy, a przy którym droga hamowania jest prawidłowa! Czyli pomimo to, że ten wskaźnik szorstkości nie jest taki, jak podany jest w specyfikacji, to daje to możliwość jak gdyby bezpiecznego korzystania z tej drogi. Bez potrzeby stawiania znaków ograniczających prędkość (...).
Rozmowa 3:
Po kontroli, pewny swego prezes firmy z Mińska Mazowieckiego zadzwonił do swojego kierownika budowy, żeby się dowiedzieć jak poszło...
Kierownik: No panie dyrektorze, źle wyszło z tymi próbkami, no, wyszło nam za mało asfaltu. Ja byłem na 100 proc. że to są dobre próbki, bo przebadaliśmy jedną i wyszło nam dobrze. Oddaliśmy to na Korkową (laboratorium GDDKiA mieści się na ulicy Korkowej w Warszawie - od red.).
Próbowałem z nimi rozmawiać ale oni wszystkich obdzwonili dookoła.
Prezes PBDiM: Zamiast wziąć próbki pobrać sobie samemu...
Kierownik: Podmieniliśmy te próbki z nadzoru które były. Na wszelkiwypadek. I tak podmieniliśmy, że też wyszło, że za mało asfaltu znowu na tej dwójce.
Poirytowany prezes PBDiM z Mińska Mazowieckiego natychmiast dzwoni do znajomego inspektora z laboratorium na Korkowej.
Prezes PBDiM: Mam taką sprawę, złe próbki dali do badania. No nie takie próbki dali, no po prostu, które są nie z dwójki.
Inspektor GDDKiA: To musicie pismo wysłać wyjaśniające. Bo gdzie te zaniżone asfalty są?
Prezes PBDiM: No, nie z tej drogi wzięli.
Inspektor GDDKiA: Słuchaj, wszystko odkręcimy. Chyba nigdy nie było przypadku, że coś nie chciałem pomóc?
Prezes PBDiM: Nie. Zgadza się.
Inspektor GDDKiA: No. To, żebyście napisali dobrze.
Rozmowa 4:
Rozmowa szefa Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów ERBEDIM z córką odbyła się w sierpniu 2009 r., tuż po wygranym przez firmę przetargu.
Szef: Na to cię jest stać cały czas. Czego ty gadasz o jakichś tam pierdołach.
Córka: To se kupuj co chcesz.
Szef: Dzisiaj mi się takie porsche podobało. Nawet ci miałem zadzwonić, że kupiłbym ci porsche. Jak mi oddasz golfa to ci kupię porsche.
Córka: Dobrze.
Szef: Chciałem poinformować panią właścicielkę, że 3 września będzie podpisywany kontrakt życia dla twojej firmy. (...) Za miliard siedemset dwadzieścia. (...)
Córka: Bardzo się cieszę, bo w końcu będzie mnie stać, żeby kupić sobie mieszkanie w Barcelonie.
Szef: Na to cię jest stać cały czas. Czego ty gadasz o jakichś tam pierdołach.
Córka: To se kupuj co chcesz.
Szef: Dzisiaj mi się takie Porsche podobało. Nawet ci miałem zadzwonić, że kupiłbym ci porsche. Jak mi oddasz golfa to ci kupię Porsche.
Szef: Może być?
Córka: Kiedy, mów kiedy?
Szef: Jutro, może być jutro, jak chcesz
Córka: Ale ja bym wolała jednak to mieszkanie. He, he... W tej samej cenie.
Szef: Mieszkań to sobie kup z pięć, nie tam jedno mieszkanie. Wykorzystaj teraz public relations. Trzeciego września pani właściciel (...) będzie podpisywać, uczestniczyć w podpisaniu umowy na kontrakt, na przebudowę 60 km drogi. Za miliard siedemset dwadzieścia.
Córka: 60 km tyle kosztuje? (...) Daj spokój. Przecież to jakieś zdzierstwo jest!
Szef: Dla kogo zdzierstwo? Jak Chińczycy budują autostradę, to za 30 km biorą 750 mln. A ty za 60 bierzesz miliard siedemset, tylko modernizacji. To gdzie tu zdzierstwo?
Córka: Żartuje przecież.
Szef: Tak, duży biznes zrobiłaś życia. Więcej takiego biznesu nie zrobisz...
Krótko mówiąc – Drogi w Polsce buduje tzw. kilka. Dokładnie mówiąc są to bandyci powiązani z mafią z GDDKiA. Wszystko się klepnie. Pan prezes z GDDKiA chętnie pomoże, dostanie w zamian Kossaka albo pióro za 20 tysi i wszystko jest jak trzeba. I wilk syty i owca cała – jak to polacy lubią mawiać. Potem zagraniczna prasa zastanawia się jakim cudem w kraju gdzie średnia pensja brutto pozwala na kupno garnituru średniej jakości jezdzi tyle Mercedesów, Porsche , i najdroższych BMW a mieszkania za pół miliona dolarów rozchodzą się jak świeże bułeczki. Odpowiedz jest prosta – to tzw polska zaradność! Bruksela pompuje w to szambo pieniądze wierząc, że idzie to na poprawę infrastruktury. I owszem idzie, ale przy okazji nażreć się muszą polskie świńskie mordy. Innymi słowy z 300 milionów, które pan premier tak dzielnie wywalczył 150 pójdzie na uposażanie kryminalistów. A za cały syf zapłacimy my. Któs urwie koło i zabije się na słupie dlatego że jakaś blać chce mieszkanie w Barcelonie a pan dyrektor z GDDKiA chce Kossaka na ścianie.
W sumie i tak zarówno pan prezes jak i pan dyrektor przyczynią się do wzrostu gospodarczego. Zarobią bowiem zakłady pogrzebowe – i warsztaty samochodowe które często również zamieszane są w kradzież i paserstwo. Tak więc zyskają wszyscy – tylko nie ty szaraczku który jak frajer odprowadzasz dzielnie podatek składki sradki, i którego urząd skarbowy miesza z błotem jak gówno jak pomylisz się w zeznaniu.
Co na to Pan premier? – Pan premier kwituje to stwierdzeniem że „jakość dróg w Polsce, nie zawsze jest zadowalająca”. Mafia odpowiedzialna za ten cały syf chodzi dalej na wolności i wszystko w syfie jest super.
Analogiczną sytuację mamy na lotnisku w Modlinie. Smród gówna poszedł w świat. Śmieje się z kurwidołka cała Europa. Lotnisko natomiast według władz pracuje normalnie. Tyle że samoloty nie latają. Polskie skurwysyny naprawiają tą fuszerkę ale już wiadomo że syf trzeba zbudować od początku. Zresztą, kto by chciał teraz latać z lotniska, które zostało naprawione przez polską firmę i zaaprobowane przez polski nadzór budowlany. Lotnisko przynosi dziennie milionowe straty – ale to i tak pokryje się z budżetu – więc ogólnie nie ma sprawy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)